Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
Godz. 9. Gosposia pana Ludwika spaceruje z jego dwoma terierami szkockimi, a Marta Patena wyjeżdża autem ze swego domu.
Po chodniku prowadzącym przechodzi na smyczy jeden z piesków, Lotek. Uderza go samochód. Pies leży w kałuży krwi, po chwili zdycha.
Kobieta spacerująca z psami relacjonuje, że krzyczała: "Uwaga, pies". Patena twierdzi, że tego nie słyszała, a jeśli już, to dopiero po całym zajściu, gdy było już za późno. Gosposia szybko pobiegła z drugim psem do właścicieli Lotka. Radna odjechała.
Pan Ludwik wraz z żoną przeżywają bardzo ciężkie chwile. Psy traktowane są w ich domu jak członkowie rodziny. Małżeństwo nie ma dzieci, więc całą swoją miłość przelewało na czworonożnych pupili.
Psy Totek i Lotek pana Ludwika to 5-letnie bliźniaki. Nie opuszczały się na krok. Totek mocno odczuwa odejście swojego kompana. Gdy ciało Lotka było jeszcze w domu, podchodził do niego, wąchał i lizał. Teraz chodzi osowiały. - Tak bardzo go kochaliśmy. To był rasowy, piękny pies. Taki energiczny, sympatyczny, zawsze wesoły - wspomina z żalem pan Ludwik. - Lotek mógł jeszcze żyć wiele lat, ale tę szansę odebrała mu nieuwaga tej kobiety.
Mężczyzna jest rozżalony, że radna nie zatrzymała się, by udzielić zwierzęciu pomocy. - Jak można nie mieć empatii nawet za grosz? - dodaje.
Marta Patena przyznaje w rozmowie z "Krakowską", że po potrąceniu psa odjechała, ale wyjaśnia, że działała w szoku. - Nie poradziłam sobie z tą sytuacją. Wystraszyłam się. A przede wszystkim nie wiedziałam, że piesek nie przeżyje. Jest mi bardzo przykro, pamiętam, jak mój pies umierał - tłumaczy radna. - Zawsze wyjeżdżam z domu bardzo powoli. Ale jak już wyhamowałam, było za późno.
Mec. Dorota Dąbrowska, prawnik i społeczny inspektor Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, zaznacza, że osoba, która tak postąpiła, podlega karze grzywny bądź aresztu. - Art. 25 ustawy o ochronie zwierząt określa jasno, że prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest w miarę możliwości do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia służb - wyjaśnia Dąbrowska.
Sprawę będzie badać policja. Wczoraj po południu funkcjonariusze sprawdzali miejsce zdarzenia.
Marta Patena jest rozgoryczona tą sytuacją. - Po dochodzeniu będzie wiadomo, czy to rzeczywiście była moja wina. Jeśli tamta pani pociągnęła za smycz pieska, mogła go wciągnąć pod koła samochodu - mówi. - Znalazłam się w złym miejscu, o złej porze. Ale to nie cofnie tego, co się stało...
Radna zaznacza, że wczoraj po południu osobiście przeprosiła sąsiadów.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+