- Ja chyba już nie potrafię żyć bez kina - mówi z przekonaniem Jerzy Guzik. - Ta mała salka w wilii przy ulicy Słowackiego będzie może tylko namiastką takiego prawdziwego, ale myślę, że w takim mieście jak Gorlice kino musi być - dodaje z przekonaniem. W ostatnią niedzielę wakacji ruszył nowy projekt pana Jerzego, Kino-Cafe „Iluzjon”. W pierwszym dniu działalności widzowie mogli zobaczyć trzy filmy.
- Zaczęliśmy tradycyjnie od poranka dla dzieci - relacjonuje pan Jerzy. - Niestety moja mała salka nie pomieściła wszystkich chętnych, pomimo kilku dostawek. Ze smutkiem musiał odmówić, choćby rodzinie z Krakowa, która chciała sprawić dzieciakom frajdę na zakończenie ich wakacyjnego pobytu w Gorlicach. Popołudnie w Iluzjonie należało już do starszych, były Gwiezdne Wojny - Przebudzenie Mocy, a wieczorem horror Las Samobójców.
Jerzy Guzik przez trzy lata próbował reanimować stare kino Wiarus w Gorlicach. Niestety nie udało się pomimo naprawdę ciekawej, nie tylko filmowej oferty. - To, co w Wiarusie udawało się perfekcyjnie, to poranki dla dzieci - opowiada. - Spora sala zwykle była pełna, a przecież tam jest trzysta miejsc. Czasem nawet musiałem robić dostawki - dodaje.
Równie udane były wybory Miss Galicji, których zwyciężczyni Anna Przybyłowicz startowała niedawno w małopolskich eliminacjach Miss World Poland.
Jako swoją największą porażkę pan Jerzy bez zastanowienia wymienia festiwal polskich filmów.
- To był absolutny top polskiej kinematografii - mówi ze smutkiem. - Filmy, które powinien znać każdy kulturalny człowiek, a na sali było po kilka osób, a dodatkowo najczęściej byli to ludzie spoza Gorlic - kręci głową.
Kino Wiarus definitywnie zakończyło swoją działalność w kwietniu tego roku.
- Zostałem zaproszony na spotkanie w ratuszu, gdzie usłyszałem, że nie zostanie mi przedłużona umowa dzierżawy części kinowej gorlickiego Sokoła - tłumaczy pan Jerzy.- Przyjąłem to ze spokojem, bo wcześniej sam już zdecydowałem się, że kończę pracę w Kino-Teatrze „Wiarus”. Po prostu nie było tam odpowiedniego klimatu do dalszej współpracy - podkreśla ze smutkiem w głosie mężczyzna.
Jerzy Guzik nie potrafi jednak siedzieć bezczynnie, ciągle musi coś robić.
- Mam wsparcie mojej wyrozumiałej żony, która, mimo że jest realistką, to stoi przy mnie - opowiada. - Stwierdziła, że skoro kino to moja pasja, to powinienem dalej się temu poświęcać, mimo że czasem odbywa się to kosztem rodziny - dodaje.
Ma sprzęt, który chciał zagospodarować. Podjął więc decyzję, że będzie szukał nowego miejsca, na tym razem małe, kameralne kino studyjne. Tak trafił do pustej wilii przy Słowackiego w Gorlicach.
To nie będzie tylko kino, czy kawiarnia, ale chciałbym stworzyć tu taką niepisaną dzielnicową placówkę kultury - relacjonuje, nie kryjąc dumy. - Chciałbym organizować turnieje gier komputerowych, różnego rodzaju spotkania, małe recitale, koncerty, bo mamy przecież podwyższenie sceniczne, miejsce ma spory potencjał - informuje.
A za rok przy Słowackiego będzie kino letnie w ogrodzie.