**ZOBACZ KONIECZNIE:
ZDJĘCIA Z BIEGU NA 10 KM TECHNIKĄ KLASYCZNĄ W LA CLUSAZ**
Justyna Kowalczyk zajęła w sobotę trzecie miejsce w zaliczanym do Pucharu Świata biegu ze startu wspólnego na 10 km techniką klasyczną w La Clusaz. Zwyciężyła, wracająca do zmagań po problemach z sercem, Norweżka Marit Bjoergen przed rodaczką Therese Johaug.
Obchodząca 30. urodziny podopieczna Aleksandra Wierietielnego straciła do zwyciężczyni 18 sekund. Johaug minęła metę 2,7 s po Bjoergen.
Na 2 km przed metą Justyna Kowalczyk zaczęła bardzo szybko biec. Podkręcała tempo i gdy wydawało się, że Johaug już ustępuje jej pola, wydarzył się prawdziwy sportowy dramat. W pewnej chwili do nart Justyny przykleił się śnieg uniemożliwiający wręcz dalszy bieg.
Niestety widzowie przed telewizorami nie mieli okazji zobaczyć, co się dzieje, z powodu fatalnej realizacji relacji telewizyjnej. Żadna kamera nie pokazała chwili, w której Justyna zatrzymała się i przepuściła Bjoergen i Johaug.
Sytuacja była o tyle denerwująca, że tuż za tracącą z każdą chwilą dystans do Bjoergen i Johaug Justyną biegła Japonka Ishida. I z nią Kowalczyk stoczyła sprinterski pojedynek o trzecią lokatę.
- W pewnym momencie zauważyłam, że Kowalczyk po wyjściu na chwilę z toru na śnieg nagle stanęła, zaczęła skakać i wyraźnie miała problemy z nartami. Moje natomiast miały ślizg i natychmiast to wykorzystałam, uzyskując przewagę. Śnieg był bardzo trudny, lecz moi serwismeni zrobili tym razem świetną robotę - powiedziała Bjoergen na antenie norweskiej telewizji NRK.
Komentatorzy norweskiej i szwedzkiej telewizji na pół kilometra przed metą oceniali dyspozycję Kowalczyk jako bardzo dobrą, lecz gdy po odcinku trasy nieobjętym przez kamery ukazały się tylko Bjoergen i Therese Johaug ich pierwszą reakcją było stwierdzenie: "Stało się coś dramatycznego". Podejrzewali, że Polka musiała się przewrócić.
- Sytuacja była specyficzna. Temperatura zbliżona do zera, śnieg dość lekki. Niektóre zawodniczki wybrały sprzęt, który nie wymaga smarowania, a my zaryzykowaliśmy i niestety tym razem nie wyszło. Nie było jednak tragedii. Przez długi czas narty Justyny pracowały bez zarzutu, ale później śnieg zaczął dostawać się w szczeliny i przyczepiać do spodu - powiedział jeden z jej serwismenów Rafał Węgrzyn.
Jak dodał asystent trenera Aleksandra Wierietielnego, nie tylko Kowalczyk, która zajęła w sobotnim biegu trzecie miejsce, miała z tego powodu problemy.
- Wiele innych zawodniczek także miało trudności. Najlepiej wyglądała sytuacja u Norweżek. U nich jednak też nie było chyba bez zarzutu, biorąc pod uwagę, jak na początku Justyna im odskoczyła - ocenił.
Węgrzyn podkreślił, że Kowalczyk mimo wszystko była po zawodach zadowolona z osiągniętej pozycji i nie miała pretensji do współpracowników.
- Być może nie mówiła nam wszystkiego, ale sami jesteśmy zawiedzeni. Wiemy, że nie byliśmy stuprocentowo skuteczni, tak jak było wcześniej - zaznaczył.
Przyznał, że żałuje, iż pechowa sytuacja ze smarami miała miejsce akurat w dniu 30. urodzin utytułowanej biegaczki.
- Oczywiście, dziś szczególnie chcieliśmy, aby Justynie udało się wygrać. Mówi się jednak trudno, będzie to nauczka na przyszłość, z której wyciągniemy wnioski - podsumował. PAP
*Michał Smolorz nie żyje ZDJĘCIA I WIDEO Z POGRZEBU
*Dramatyczny pożar kościoła w Orzeszu-Jaśkowicach [UNIKATOWE ZDJĘCIA I WIDEO]
*OgólnopolskiRanking Szkół Ponadpodstawowych 2013 SPRAWDŹ NAJLEPSZE LICEA I TECHNIKA
*Horoskop na 2013 rok ZOBACZ, CO MÓWIĄ KARTY