Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karpackie legendy i bałkańskie trąby. To Pannonica ogień nie muzyka!

Edyta Mikołajewicz
Z wioski nad Popradem w baśniowy świat Cyganów karpackich i na bałkańskie weselicho, do tego smaczne jadło i napitek i tańce do rana w stodole. Przybywajcie na Pannonice!

Wszystko zaczęło się od wielkiej fascynacji Wojtka Knapika. Najpierw muzyką bałkańską: Filmami Kusturicy, potem pierwszą trasą koncertowa Kayah i Bregovica z 1999 roku. Z marzeń zrodził się jeden z najlepszych festiwali muzyki folk. - Przez kilka lat bezskutecznie starałem się pozyskać fundusze na rozkręcenie festiwalu “Okraje” bo jeszcze wtedy tak nazywał się festiwal , który kiełkował w mojej głowie - opowiada. Dopiero w 2013 roku, gdy został dyrektorem centrum kultury w Starym Sączu marzenia trafiły na podatny grunt. Pomysłowi sprzyjał burmistrz Jacek Lelek. Dziś Panonica przyciąga kilkutysięczną widownię. Festiwal rośnie w siłę i buduje markę jednego z najlepszych festiwali muzyki folk w Polsce. Wczoraj ruszyła piąta edycja, a łąka nad Popradem zmieniła się w bałkańską wioskę.

Pierwszy, festiwalowy wieczór otworzył Kerkes Band, czyli węgierski kocioł muzyczny na ostro. Muzycy ludowym brzmieniom dodają trochę z jazzu, rocka i punku. Szaleństwo ukoiła Teresa Mirga, pieśniarka-legenda, ze swoim zespołem Kałe Bała. Urodziła się a górami za lasami, w cygańskiej osadzie w Czarnej Górze. Na Pannonice zabrzmiały stare pieśni Cyganów Karpackich, opowieści o miłości i nienawiści, zapomniane legendy z gór. A także pieśni z tradycji muzycznej Cyganów na Słowacji i Bałkanach. Z baśniowej nostalgii wywołały Pannonikowiczów serbskie trąby. Na koniec wystąpił Ekrem Mamutowić, legenda serbskiego festiwalu w Guczy sukcesor najsłynniejszego rodu serbskich trębaczy romskiego pochodzenia.

Tajniki Pannonici
Pannonica Folk Festival już po raz piąty rusza z cygańskim taborem, na serbskie wesele, przez Karpaty i w gruzińskie wioski. - W tym roku obchodzimy swój mały “drewniany” (czyli piąty) jubileusz. W tym czasie udało nam się dotrzeć do fanów muzyki folk i skonsolidować wokół festiwalu osoby, które gotowe są rzucić wszystko i z drugiego krańca Polski przyjechać na Pannonicę. Przez naszą scenę “w krzakach nad Popradem” przewinęło się już ponad 50 zespołów - opowiada Wojciech Knapik.
Podkreśla, że Pannonika to festiwal na którym nie ma przypadkowej publiczności, widownia przybywa ze wszystkich zakątków Polski i nie tylko. Coraz częściej zaglądają sąsiedzi ze Słowacji, Czech, Ukrainy. Festiwalowi ze karnety kupują z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. W tym roku wyprzedały się na pniu. - Największe gwiazdy tegorocznej Pannoniki to Shantel&Buccovina Club Orchestra mieszany kolektyw pod wodzą niemieckiego dj’a o bukowińskich korzeniach rozpoznawany na całym świecie. Z tej samej najwyższej półki jest również cygańska Orkiestra z Rumunii Fanfare Ciocarlia. Oba te koncerty ustalaliśmy z prawie dwuletnim wyprzedzeniem- zdradza Knapik. W tym roku nie zabraknie też rodzimych formacji. Wczoraj wystąpiła "Kapela ze wsi Warszawa". Dziś koncerty rozpoczną Vołosi, to muzyczny skarb do odkrycia, bo muzycy z Beskidu Śląskiego wciąż są bardziej znani i cenieni za granicą. Z koncertami dotarli nawet do Indii i Nepalu. - Wystąpią także dwa nasze małopolskie skarby: Kałe Bała z Teresą Mirgą i Kapela Maliszów oraz gość z mazowieckich łąk i bagien czyli Kapela ze Wsi Warszawa, która jako jedyna zaprezentuje muzykę spoza “panońskiego” kręgu - dodaje.
Ale Pannonica to nie tylko muzyka. Wioska festiwalowa tętni życiem od świtu do świtu. Poza koncertami czeka 66 atrakcji: podglądanie pszczół, nauka tańców bałkańskich, pisanie ikon i zdobienie ciała malunkami z henny, występy kuglarzy, warsztaty z kulinariów i receptur na dzikie kosmetyki. Tradycyjnie w czwartkową noc odbędzie się GuczoDisko, a w wieczór kończącą festiwal porwie Pannonikowiczów węgierski Dom Tańca z muzyką na żywo w barcickiej stodole. Uprzywilejowaną grupą na Pannonice są dzieci. Te mają w wiosce festiwalowej specjalna strefę z animacjami i teatrzykiem lalkowym i kopę siana do nieustających harców. I na koniec kuchnia. W festiwalowej wiosce nie brakuje stoisk z potrawami regionalnymi, przygotowanymi przez lokalne gsopodynie. Dla smakoszy tradycyjnych rarytasów: bigos, smalec i kiszeczka. Ale można też spróbować węgierskich i bałkańskich rarytasów i różności ze strefy foodtrucków. Powrót z festiwalu do Krakowa zapewni specjalny pociąg relacji Barcice-Kraków główny odjeżdżając trzeciego września w samo południe. Festiwalowicze zdażą się wyspać.

szczegółowy program na: pannonica.pl

WIDEO: Mówimy po krakosku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska