Autokar spadł z wiaduktu z dużej wysokości w pobliżu torów kolejowych niedaleko popularnej Wenecji.
Jak podała agencja ANSA, autobus z wieloma osobami na pokładzie, spadł ze wzniesienia Via dell'Elettricità w Mestre i wylądował na torach kolejowych biegnących wzdłuż drogi.
Według Włochów, rozbity autobus napędzany metanem zaraz po uderzeniu zapalił się.
Agencje podawały pierwotnie, że rannych zostało 40 osób. Później podano, że zginęło 21 osób a 12 zostało rannych. Kilka osób jest zaginionych. Prawdopodobnie spaliły się.
„Składam najszczersze kondolencje, moje osobiste i całego rządu. Myślami kieruję się do ofiar, ich rodzin i przyjaciół. Jestem w bliskim kontakcie z burmistrzem Luigim Brugnaro" - napisała premier Włoch Giorgia Meloni.
Bilans podany w środę to: 21 ofiar śmiertelnych, 15 osób rannych. Wśród zmarłych jest woje dzieci, kilkumiesięczny noworodek i 12-latka, a także nieletnia dziewczynka.
Kierowca był Włochem i był jedną z ofiar. Jedną z pierwszych hipotez na temat przyczyn tragedii może być choroba kierowcy. Prokuratura w Wenecji wszczęła sprawę.
Źródło: Agencja ANSA, PAP
