Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaukaski kraj znów obnażył słabość Rosji. Zapachniało wojną o Górski Karabach

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Armia azerbejdżańska ma przewagę w obszarze broni precyzyjnej
Armia azerbejdżańska ma przewagę w obszarze broni precyzyjnej mod.gov.az
To jedno z najpoważniejszych starć zbrojnych w Górskim Karabachu od czasu zakończenia tzw. II wojny karabaskiej w listopadzie 2020 r. Brutalna siła Azerbejdżanu znów wykazała słabość militarną Ormian i niechęć do interweniowania Rosji, sojusznika Armenii. Właśnie dlatego poważny konflikt zbrojny jest mało prawdopodobny. Ostatnie wydarzenia raczej przybliżają do pokoju.

Konflikt terytorialny Armenii z Azerbejdżanem o Górski Karabach trwa od końca lat 80. XX w. Zdominowana przez ludność ormiańską enklawa miała w czasach sowieckich status autonomicznego regionu w ramach Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Pierwsze krwawe starcia Ormian z Azerami miały miejsce jeszcze przed upadkiem ZSRR. Przy wsparciu Armenii autonomiczny obwód ogłosił jednostronnie wyjście z Azerbejdżańskiej SRR, a we wrześniu 1999 r. proklamował niepodległość. W walkach w latach 1988-1994 zginęło ok. 30 tys. ludzi. W zbrojnym starciu była górą Armenia i Ormianie (przy pomocy Rosji). Azerbejdżan stracił kontrolę nad Górskim Karabachem, a na dodatek Ormianie zajęli siedem przylegających do enklawy rejonów azerbejdżańskiej republiki, wypędzając stamtąd setki tysięcy Azerów.

Azerowie czekali na okazję do odwetu wiele lat. Cierpliwie budowali potencjał militarny, finansując rozbudowę armii sowitymi wpływami z eksportu gazu i ropy. Kupowali broń od Izraela i od Turcji. Ale też od Rosji, formalnego sojusznika Armenii. Dyplomatyczne próby zakończenia konfliktu nic nie dawały, do czego przyczyniała się polityka Moskwy, dla której kolejny zamrożony konflikt w obszarze postsowieckim był bardzo wygodny. Pod koniec września 2020 roku Azerbejdżan w końcu uderzył. Przewaga militarna była miażdżąca, choćby pozyskane z Turcji Bayraktary dziesiątkowały Ormian polegających na przestarzałej sowieckiej i rosyjskiej broni. Baku miało pełne wsparcie Turcji, zaś Armenia nie doczekała się takiego od Rosji. Choć to Moskwa w końcu wkroczyła do gry, gdy kompletna klęska Ormian była kwestią dni. Trójstronne porozumienie z listopada 2020 roku oznaczało odzyskanie przez Azerbejdżan wszystkich rejonów sąsiadujących z Karabachem, a okupowanych przez Ormian, jak też jednej trzeciej samej enklawy, z mającym wielkie symboliczne znaczenie miastem Szusza. Porozumienie podpisane na Kremlu przewidywało rozwiązanie problemów transportowych i wycofanie armii armeńskiej z Karabachu – nad czym pieczę mieli sprawować rosyjscy żołnierze.

Operacja Odwet

Baku długo wykazywało cierpliwość, choć minęło przeszło półtora roku, a we wskazanych wyżej kwestiach niewiele się działo. Sama deklaracja Erywania z połowy lipca, że wycofa swoją armię do września, to za mało. Dlatego Azerowie po raz kolejny postanowili zademonstrować Ormianom, kto tu ma przewagę. 30 lipca minister obrony Azerbejdżanu Zakir Hasanow nakazał wojskom „stałą gotowość do natychmiastowego i zdecydowanego stłumienia wszelkich możliwych prowokacji strony przeciwnej”. Następnego dnia „armia” Górskiego Karabachu oskarżyła siły azerbejdżańskie o ataki na enklawę z północy i północnego zachodu, zapewniając, że odepchnięto powtarzające się ataki Azerów. - Wszystko jest pod kontrolą naszych sił zbrojnych - powiedział Davit Babajan, „minister spraw zagranicznych” Karabachu. Następnego dnia władze Karabachu poinformowały, że jeden żołnierz został ranny i że sytuacja jest napięta. Ministerstwo obrony Azerbejdżanu zaprzeczyło, że w Karabachu lub jego okolicach doszło do naruszenia zawieszenia broni.

Trzeciego sierpnia strona azerbejdżańska ogłosiła, że rozpoczęła Operację „Odwet” w reakcji na wydarzenia dzień wcześniej. Według Baku Ormianie otworzyli ogień w kierunku azerbejdżańskich pozycji w rejonie Lachin, kontrolowanym przez rosyjskie „siły pokojowe” od listopada 2020 r. Zginął szeregowy Anar Kazimow. W odpowiedzi separatyści z Karabachu oskarżyli Azerów o poważne naruszenie zawieszenia broni przy użyciu granatników i dronów, twierdząc, że zginęło dwóch ormiańskich żołnierzy. Jednak w krótkotrwałym starciu to Azerbejdżan był górą.

Azerbejdżańska armia ogłosiła, że zajęła kilka strategicznych wzgórz w Górskim Karabachu w wyniku ofensywy, w której zginęło łącznie trzech żołnierzy (jeden Azer, dwóch Ormian), a co najmniej 19 Ormian zostało rannych. Separatyści z Karabachu przyznali, że to większość strat to efekt ataków dronów. W oświadczeniu MON Azerbejdżanu napisano, że podczas operacji "zniszczono kilka pozycji bojowych nielegalnych ormiańskich oddziałów zbrojnych, a także zadano uderzenie lotnicze jednemu z oddziałów wojskowych". Wiadomo, że walki koncentrowały się na obszarze pomiędzy regionami Lachin i Kelbajar. Wojsko azerbejdżańskie poinformowało, że zdobyło wzniesienia zwane Saribaba, które leży na północ od korytarza Lachin, drogi prowadzącej z Armenii do Karabachu. Wojskowe władze Górskiego Karabachu ogłosiły w czwartek rano, że sytuacja się ustabilizowała przy „mediacji dowództwa rosyjskich wojskowych”. MSZ Azerbejdżanu żąda jednak rozbrojenia „nielegalnych ormiańskich formacji” w Górskim Karabachu i wycofania oddziałów sił zbrojnych Armenii.

Wojna o drogę

Azerbejdżańscy urzędnicy i komentatorzy twierdzą, że ofensywa była wynikiem niewycofania przez Armenię wojsk z Górskiego Karabachu. Było to jednym z warunków porozumienia o zawieszeniu broni, które zakończyło wojnę między stronami w 2020 roku. 19 lipca Armenia powiedziała jednak, że wycofanie wojsk zostanie zakończone do września. Tak więc prawdziwy powód eskalacji walk przez Baku był inny. Obecnie Górski Karabach z Armenią łączy tzw. korytarz lacziński, droga kontrolowana przez Rosjan, która biegnie przez miasto Laczin. To miasto azerbejdżańskie, leżące między Karabachem a Armenią, które wraz z całym rejonem Azerowie odbili na jesieni 2020 r. Ustalono też wtedy, że zostanie zbudowana nowa droga, omijająca Laczin, łącząc Ormian w Karabachu z Armenią. Azerbejdżan swoją część drogi zbudował, Armenia jeszcze nie. Droga ta stała się w ostatnich tygodniach przedmiotem sporu, ponieważ Azerowie żądają, aby Ormianie wycofali się z wiosek położonych wzdłuż obecnej drogi.

Armeńscy urzędnicy pod koniec lipca powiedzieli, że w sierpniu rozpoczną prace na ormiańskim odcinku drogi. 2 sierpnia przywódca separatystów karabaskich powiedział, że "strona azerbejdżańska, za pośrednictwem sił pokojowych, zażądała zorganizowania przesunięcia na nową trasę tak szybko, jak to możliwe." To żądanie jest "nieuzasadnione" - powiedział następnego dnia przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego Armenii Armen Grigoryan. Argumentował, że porozumienie o zawieszeniu broni z 2020 roku przewiduje, że obie strony mają trzy lata na wypracowanie planu nowej trasy, a Armenia do tej pory nie zgodziła się na żaden plan. Wygląda na to, że zbrojna presja Azerów odniosła jednak skutek, ponieważ efektem negocjacji, które doprowadziły do zahamowania obecnej eskalacji zbrojnej, jest uzgodnienie, że Armenia otworzy swój odcinek nowego korytarza do końca sierpnia. Ormianie mają zbudować drogę omijającą Lachin i oddać nad nim kontrolę.

Eskalacja kontrolowana

Rosja, która utrzymuje w Karabachu 2-tysięczny kontyngent pokojowy, winą za walki obarczyła Azerbejdżan. "W rejonie wzniesienia Saribaba reżim zawieszenia broni został naruszony przez siły zbrojne Azerbejdżanu" - podało ministerstwo obrony Rosji w oświadczeniu z 3 sierpnia. "Dowódcy rosyjskiego kontyngentu pokojowego, wraz z przedstawicielami strony azerskiej i ormiańskiej, podejmują działania w celu ustabilizowania sytuacji". Tyle że to pokazuje bezsilność Moskwy. Eskalacja doprowadziła do powszechnego niezadowolenia wśród Ormian z powodu niemożności powstrzymania walk przez rosyjskie „siły pokojowe”. Drugi raz już zresztą, bo podobna sytuacja miała miejsce w marcu. Premier Armenii Nikol Pashinyan przypomniał o innym niedawnym zajęciu przez Azerów skrawka terytorium, w pobliżu wsi Parukh, i że Rosjanie również nie byli w stanie temu zapobiec. - W związku z tym istnieje potrzeba wyjaśnienia szczegółów operacji pokojowej - powiedział Pashinyan na posiedzeniu rządu 4 sierpnia.

Niewątpliwie to Azerbejdżan jest stroną ofensywną. Wynika to z dwóch rzeczy. Po pierwsze, Rosja jest dziś zaangażowana w wojnę z Ukrainą, nie ma czasu i środków na Karabach. Więc Baku sprawdza gdzie biegnie „czerwona linia” ze strony Moskwy. Po drugie, od paru miesięcy z kopyta ruszyły negocjacje dwustronne (przy mediacji UE) Baku z Erywaniem ws. uregulowania kwestii Karabachu. Paszynian oficjalnie zapowiedział ustępstwa Armenii, aby tylko zawrzeć pokój z Azerbejdżanem i uregulować relacje z Turcją. Najwyraźniej Azerowie uznali, że wprowadzanie w życie deklaracji Paszyniana zbytnio się odwleka. Więc kolejny atak zbrojny (po marcowym) to sposób na wywarcie presji na Erywań. Wygląda na to, że tak jak akcja marcowa przekonała Paszyniana do zmiany strategii Armenii ws. statusu Karabachu, tak sierpniowy atak przyspieszy realizację transportowych żądań Azerbejdżanu.

Nowa wojna, choćby na taką skalę, jak ta z jesieni 2020 roku, jest mało prawdopodobna. Po pierwsze, na linii ognia znajdują się setki rosyjskich żołnierzy. Baku nie będzie ryzykowało śmierci Rosjan. Po drugie, wybuchu wojny na Kaukazie nie chcą dziś ani Zachód, dla którego Azerbejdżan stał się ważnym alternatywnym źródłem gazu i ropy dla Rosji, ani Turcja, która powoli normalizuje relacje z Armenią, widząc ogromną szansę w otwarciu, dzięki porozumieniu w trójkącie Armenia-Azerbejdżan-Turcja, korytarza do Morza Kaspijskiego i Azji Środkowej. Po trzecie, na wojnie nie zależy Alijewowi. Politycznie wiele zyskał na zwycięstwie z 2020 roku, odbił większość terenów, ma miażdżącą przewagę militarną, a z tego wszystkiego wynika też zmiana polityki Armenii. Premier Nikol Paszynian chce zamknąć sprawę Karabachu za cenę ustępstw wobec Azerbejdżanu. I to mimo oporu opozycji i Ormian karabaskich. Jaki byłby sens w wojnie z rządem, który i tak idzie na ustępstwa?

lena

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kaukaski kraj znów obnażył słabość Rosji. Zapachniało wojną o Górski Karabach - Portal i.pl

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska