Przeszła już operację. Na parkingu stacji benzynowej przy ul. Grota-Roweckiego pięciu mężczyzn zostało za-atakowanych przez kilkunastoosobową grupę napastników. Do bójki doszło z soboty na niedzielę ok. godz. 2 w nocy. Dwie osoby zostały ranne, jedna z poważnymi ranami kłutymi przebywa w szpitalu uniwersyteckim. Przeszła już operację.
Kiedy pojawiła się krew, wszyscy uczestnicy bójki, poza rannymi, uciekli. Policja została powiadomiona przez obsługę stacji benzynowej. To już drugie starcie pseudokibiców w Krakowie w tym tygodniu (patrz: ramka).
Sprawą zajęli się policjanci zwalczający bandytyzm stadionowy i kryminalni. - Mamy zabezpieczony monitoring z miejsca zdarzenia - mówi Anna Zbroja z biura prasowego małopolskiej policji. - Być może były to porachunki pseudokibiców. Bójka mogła też być zemstą za starcie, do którego doszło kilka dni temu przy ulicy Siemaszki w Krakowie - dodaje.
Mieszkający na osiedlu sąsiadującym ze stacją benzynową niczego nie widzieli. - Dopiero rano dowiedziałem się od sąsiada, że ktoś pobił się na parkingu - opowiada pan Ryszard, mieszkający w pobliżu. - Okolica jest raczej bezpieczna, ale dla nas to żadna nowina, że kibice Cracovii i Wisły nie lubią się na osiedlu - przyznaje.
To, że kibice Wisły i Cracovii z osiedla Ruczaj w Krakowie się nie znoszą, widać po napisach niemal na każdej ścianie bloków. - Można dostać w zęby tylko dlatego, że idzie się z szalikiem Wisły - zauważa Marek, licealista i kibic Białej Gwiazdy. - A z tego co wiem, to zadyma na parkingu wzięła się z powietrza. Najpierw jedna grupa przyszła kupić kilka piw. Potem pojawiła się druga ekipa i doszło do pyskówki, która zamieniła się na walkę na noże.
Sam nie był świadkiem bójki, ale na osiedlu zrobiło się o niej głośno. - Takich zdarzeń nie da się przewidzieć z góry. Po głowie może dostać Bogu ducha winien człowiek. Dobrze, że nikt nie zginął, bo przecież w Krakowie przerabialiśmy nieraz zabójstwa kibiców - stwierdza Marek.
Ranni mężczyźni twierdzą, że nie wiedzą, kto ich zaatakował. Nie chcą współpracować z policją.
Funkcjonariusze proszą świadków zdarzenia oraz osoby, które mogą pomóc w śledztwie o kontakt pod alarmowy numer telefonu 997.