Czytaj też: **Kogo bronią nasze prawa [KOMENTARZ]**
Po akcji ABW we "Wprost": OBWE wzywa polskie władze do poszanowania wolności mediów [AFERA TAŚMOWA]
Środa, godz. 13
W redakcji "Wprost" pojawiają się funkcjonariusze ABW. Powołując się na pismo prok. Anny Hopfer żądają wydania nagrań. Dziennikarze odmawiają. Funkcjonariusze opuszczają redakcję.
W tym czasie docierają informacje z prokuratury, że zatrzymano Łukasza N., menedżera warszawskiej restauracji "Sowa i Przyjaciele", gdzie byli podsłuchiwani politycy. N. dostaje zarzuty. Miał brać udział w nielegalnym nagrywaniu. Grozi za to do dwóch lat więzienia. Wychodzi jednak na wolność po wpłaceniu 40 tys. zł kaucji.
Środa, godz. 17.20
W siedzibie "Wprost" znów pojawia się ABW, tym razem w asyście prokuratora. Prok. Józef Gacek informuje Sylwestra Latkowskiego, naczelnego tygodnika, że redakcja będzie przeszukana i że w przypadku odmowy wydania nagrań służby zabiorą laptop Latkowskiego.
Środa, godz. 21
W redakcji pojawiają się jeszcze policjanci z prewencji. Latkowski siedzi w gabinecie zamknięty z funkcjonariuszami ABW. Na chwilę wychodzi do dziennikarzy i mówi, że ABW chce nie tylko zabezpieczyć dane na komputerach, ale i stworzyć ich kopie. Informuje policję, że ABW przekracza swoje uprawnienia.
Środa, godz. 22.30
Latkowski broni laptopa, funkcjonariusze ABW próbują mu go odebrać. Według naczelnego, wyłamują mu przy tym palce.
W redakcji tłumnie pojawiają się przedstawiciele innych mediów. Sąteż politycy, m.in. poseł Przemysław Wipler z Kongresu Nowej Prawicy i były poseł Piotr Ikonowicz. Policja wzywa obecnych do opuszczenia pomieszczeń. Dochodzi do przepychanek. Michał Lisiecki, prezes wydawnictwa Point Group Platforma Mediowa, które wydaje "Wprost", stoi pod gabinetem Latkowskiego i apeluje do dziennikarzy, by nie dopuścili do odebrania laptopa naczelnemu. Dziennikarze wyważają drzwi do gabinetu Latkowskiego. Ostatecznie ABW opuszcza redakcję, zostawiając w niej tajemniczą czarną teczkę.
Czwartek, godz. 8
Premier Donald Tusk zwołuje konferencję. Przekonuje, że działania prokuratury nie były z nim uzgadniane, ale że kiedy zaczęła się akcja ABW, zadzwonił do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i zapytał, czy to musi się odbywać w ten sposób. Dostał od niego zapewnienie, że są to działania zgodne z prawem. Tusk mówi też, że nie zamierza się podać do dymisji, ale nie wyklucza konieczności rozpisania przedterminowych wyborów.
Czwartek, godz. 16
Konferencja prokuratora generalnego. Seremet zapewnia, że akcja prokuratury w redakcji "Wprost" była zgodna z prawem. Według niego celem było zdobycie materiału dowodowego, a nie ujawnienie źródła informacji.
Ekspert: Nieodsunięcie Sienkiewicza było błędem
Dr Anna Materska-Sosnowska z Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego:
Prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów jest bardzo duże; realne wydaje się przejęcie władzy przez opozycję. Środowe wydarzenia te wybory przyspieszają. Jak u Hitchcocka - było dramatycznie, jest coraz gorzej. Na sprawie związanej z podsłuchami traci premier i jego rząd. Błędem było nieodsunięcie ministra Sienkiewicza. Nie wiemy, co jeszcze jest na tych nagraniach, co może dodatkowo osłabiać cały rząd. W sytuacji wcześniejszych wyborów zwycięstwo PiS byłoby bardzo prawdopodobne. Pytanie, kto oprócz największych partii wejdzie do Parlamentu i jaka jest zdolność PiS do stworzenia rządu. Sytuacja Donalda Tuska - choć to bardzo wytrawny polityk, będący na szczycie władzy przez siedem lat, który nie w jednej kryzysowej sytuacji się znalazł i nie z jednej opresji już wyszedł, jest bardzo trudna. On ma doskonałą świadomość, jak poważna jest ta sytuacja i jak małe jest dla niego pole manewru. Ma też świadomość, jak bardzo jest osamotniony w całej tej sytuacji. Jestem przekonana, iż premier nie wiedział, że będzie taka akcja w wykonaniu prokuratury z ABW.
(PAP)
Ekspert: Wybory wygra PiS. I nie znajdzie koalicjanta
Dr hab. Radosław Markowski, politolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie:
Najważniejsze jest, kto zlecił nagrywanie oraz dlaczego nagrania te przetrzymywano przez tak wiele miesięcy i ujawniono dopiero teraz. Bo może się okazać, że bardzo nieciekawe ośrodki władzy zlecały nagrywanie polskich polityków. I to dopiero będzie dobry punkt startu, żeby snuć rozważania w innych sprawach, jak przedterminowe wybory.
Gdyby przyspieszone wybory odbyły się natychmiast, trzeba liczyć się z tym, że PiS i Jarosław Kaczyński mogą je wygrać. Nisko oceniam jednak zdolność koalicyjną
Kaczyńskiego. Jestem sobie w stanie wyobrazić, że PiS wygrywa wybory, natomiast później być może się okaże, że ministrem spraw wewnętrznych ma być na przykład Antoni Macierewicz, a na świecie reprezentować nas będzie Anna Fotyga - niejednemu koalicjantowi może odejść ochota. Taśmy były i będą. Niezależnie od tego, kto będzie rządził za dwa lata, cztery lata czy sześć, jakieś taśmy znowu się pojawią. Ktoś kogoś nagra. Być może polityków obecnej partii opozycyjnej, która tak ochoczo to wykorzystuje.
(PAP)
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!