Zapowiedź likwidacji gimnazjów i wprowadzenia ośmioklasowych podstawówek wywołuje niepokoje wśród nauczycieli w Tarnowie. Boją się o pracę i martwią o dobro uczniów. - Ta reforma jest zmianą na gorsze. Wprowadza niepotrzebny chaos, nie tylko wśród nauczycieli i uczniów, ale także rodziców, którzy nie wiedzą jak będzie wyglądała przyszłość ich dzieci - mówi Ewa Drelicharz, nauczycielka jęz. polskiego w Gimnazjum nr 2.
- Obawiamy się zniszczenia efektów naszej pracy, którą włożyliśmy w edukację i wychowanie dzieci. Nikt nie patrzy na to, że nasza szkoła ma spore osiągnięcia i bardzo dobrą renomę - dodaje Wioletta Garbowska-Danek, nauczycielka angielskiego.
„Dwójka” jest jednym z czterech samodzielnych gimnazjów w Tarnowie, które po stopniowym wygaszaniu będzie prawdopodobnie świeciło pustkami. Osiem takich placówek działa w zespołach szkół, jedna - w Zespole Szkół Przyszpitalnych.
- Nie wiemy jaki los spotka naszą szkołę oraz nauczycieli. Na razie rozważane są dwa warianty - reaktywacja funkcjonującej tu kiedyś szkoły podstawowej, bądź połączenie ze Szkołą Podstawową nr 3 - wyjaśnia Mariusz Zając, dyrektor Gimnazjum nr 2 w Tarnowie.
Obaw nauczycieli nie rozwiewa Bogumiła Porębska, dyrektor Wydziału Edukacji UMT. - Na razie jest to jedna wielka niewiadoma. Nie możemy dać żadnej gwarancji, że wszyscy nauczyciele uczący w gimnazjum będą mieć pracę od 1 września - tłumaczy.
Zrozpaczeni pedagodzy mają jechać już jutro do Warszawy na ogólnopolski protest. Tarnów reprezentować tam będzie setka osób. - Chcemy wyrazić swoją niechęć dla wprowadzanej reformy edukacji - podkreśla Józef Sadowski, prezes tarnowskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Niezadowolenie ze sposobu reformowania polskiej oświaty przedstawiło także dziewięcioro Nauczycieli Roku, w liście otwartym do szefowej MEN. Podpisał się pod nim również Marcin Zaród z Tarnowa (Nauczyciel Roku 2013).
- Cała uwaga zostanie skierowana na ustalenia organizacyjne, a nie na to, co jest najważniejsze, czyli poprawienie jakości edukacji - wyjaśnia
Nauczycielom pozostaje tylko czekanie na dalszy rozwój wypadków. - Pracę w szkole traktowaliśmy zawsze jako pasję. Teraz to, że pracujemy akurat w gimnazjum, okazało się naszym największym przekleństwem - mówi Wioletta Garbowska-Danek.