FLESZ - Rosja bombarduje ukraińskie miasta. Coraz więcej ofiar

Wojna na Ukrainie trwa prawie trzy tygodnie, nikogo już nie dziwi język ukraiński, który można usłyszeć praktycznie w każdej wiosce i mieście. Uchodźcom dają schronienie mieszkańcy, którzy w ten sposób chcą wyrazić solidarność i wesprzeć sąsiadów, którzy przeżywają prawdziwy dramat. Rodziny, które docierają do Polski są przerażone, trauma jaką przeżyli uciekając przed wojną zostanie z nimi do końca życia.
Z miasta Uman na Ukrainie pod dach Pawła Koisa, organisty z Korzennej trafiła czteroosobowa rodzina. Z dworca w Krakowie zabrał ich ks. Tadeusz Sajdak, proboszcz parafii Matki Bożej Szkaplerznej, który kursuje tak od kilku dni. Na jego apel o przyjęcie uchodźców zareagowało dziewięć rodzin, ale ta liczba stale rośnie.
- Od tygodnia przebywa u nas starsza kobieta Tatiana i jej córka Wiktoria z dwójką dzieci. To chłopcy w wieku 10 i 15 lat. Nie mamy problemu z porozumiewaniem się. Oni wszyscy przeżyli wielką traumę, kiedy po czterech koszmarnych dniach dotarli do nas wyglądali na wycieńczonych, byli bez sił. Spali przez dwa dni żeby się zregenerować, mają za sobą ciężkie chwile - mówi "Gazecie Krakowskiej" Paweł Koisa.
Rodzina z Ukrainy ma nadzieję, że za kilka dni uda im się pojechać dalej, chcieliby zatrzymać się w Niemczech, albo na Słowacji. Wierzą, że wkrótce wrócą do swojego domu. Najgorzej zaaklimatyzować się jest chłopcom, szczególnie starszemu, który chciałby zamieszkać w pobliżu swoich kolegów. To jak na razie nie jest możliwe.
- Kiedy usłyszeli u nas syreny straży pożarnej byli przerażeni, myśleli że to alarm bombowy, tak samo reagują na widok samolotów wojskowych. To dla nich straszna trauma, nawet kiedy do nas jechali nocą bali się, bo nie wiedzieli gdzie trafią, czy ktoś ich nie porwał, cały czas powtarzają, że nie chcą być dla nas zwadą - dodaje nasz rozmówca.
Pani Tatiana z Ukrainy była szefową kuchni w hotelu, ma duże doświadczenie i chęci do pracy. Dzięki pomocy żony organisty udało się jej znaleźć pracę, na razie na okres próbny w Bobowej. Natomiast pani Wiktoria jest fizjoterapeutką, bardzo dobrze zna język angielski, niestety dla niej nie ma ofert pracy. Przeszkodą dla kobiet jest też brak prawa jazdy. Rodzina uchodźców jest bardzo wdzięczna, cały czas starają się pomagać, są bardzo serdeczni. Nie mogą wyjść z podziwu, że rodzina organisty nie bała się przyjąć ich pod swój dach obcych ludzi.
Mieszkańcy cały czas zbierają dary i pieniądze dla uchodźców, ks. Stanisław Kantor, który od kilku lat służy w parafii na Ukrainie, ale obecnie jest na urlopie zdrowotnym angażuje się bardzo mocno w pomoc. Mimo bardzo poważnego stanu zdrowia dowozi dary do potrzebujących, może liczyć na pomoc parafian w Korzennej.
Kraków. Uchodźcy z Ukrainy w gigantycznej kolejce po PESEL p...
- Sądeccy milionerzy, niektórzy zaczynali w garażu. Zna ich cała Polska
- Przyłapani w czasie przerwy. Nie wiedzieli, że robią im zdjęcia do Google Street View
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- Karnawał po sądecku czyli lachowskie zapusty. Impreza przyciągnęła tłumy
- Kordian nagrał piosenkę idealną na Walentynki. Do klipu zaprosił finalistkę Miss