Chcemy Taniego Paliwa: zobacz serwis specjalny
Ale uczucie ulgi przechodzi, gdy przypomnimy sobie, że jeszcze w 2008 r. cena benzyny krążyła w okolicach 4 zł. W dodatku uważano ją za wygórowaną, gdyż wywindował ją wysoki kurs ropy naftowej - cena baryłki sięgnęła 150 dolarów. Tymczasem w ostatnich miesiącach cena baryłki nie przekroczyła 110 dolarów - a i tak mocno wzrosła od wiosny z powodu rewolucji w Libii.
W dodatku nie zapowiada się, by była szansa na powrót cen z 2008 r. Choćby dlatego, że w najbliższym czasie w górę pójdzie akcyza na paliwa. Komisja Europejska już zadecydowała, że zostanie ona podniesiona na LPG i olej napędowy. Wysokość opłat ma stopniowo rosnąć do 2018 r. - wtedy litr ropy może kosztować nawet 5,85 zł, a gazu 3,6 zł. Jedynie wysokość akcyzy na benzynę ma zostać bez zmian. Ale w nią może uderzyć proponowany podatek od emisji CO2 - mógłby on podnieść cenę benzyny o 15 gr.
- Łatwiej jest podnosić ceny paliwa, niż je obniżać - zauważa Jakub Bogucki, analityk rynku paliw serwisu E-petrol.pl. Wprawdzie na jego cenę duży wpływ mają wahania kursów walut (za ropę rafinerie płacą w dolarach), ale mimo to widać, że ceny paliw przesuwają się tylko w jedną stronę: w górę.
Dlatego rozpoczynamy akcję "Chcemy taniego paliwa". Przez najbliższe cztery tygodnie będziemy pytać polityków, co zrobili i co zamierzają zrobić, aby zahamować pełzające nieustannie w tym samym kierunku ceny. Bo wbrew pozorom wcale nie jest tak, że nie mają argumentów pozwalających ten ruch zahamować. Nie muszą tylko bezradnie przyglądać się szalejącym słupkom ilustrującym wartość baryłki ropy na światowych giełdach. Mogą też działać, na przykład okresowo obniżając wysokość akcyzy (prawo pozwala rozporządzeniem obniżyć jej wysokość na trzy miesiące).
- Choć akcyzę można obniżać tylko do poziomu ustalonego przez Unię. Cenę paliwa łatwiej byłoby obniżyć, zmniejszając stawkę podatku VAT, bo tutaj decyzja zależy tylko od polskich władz - podkreśla Piotr Paszek z firmy doradztwa podatkowego ECDDP.
