Mężczyzna, który prowadzi stoisko z artykułami dekoracyjnymi na terenie jednej z giełd w Krakowie, zgłosił kradzież policji. Gdy przyjechał do pracy, zauważył, że plandeka jest nacięta. Zaniepokojony właściciel zaczął sprawdzać, czy ze środka nic nie zginęło. Okazało się, że zniknęły elementy dekoracyjne, których wartość została oszacowana na kwotę ok. 600 złotych.
Policjanci ustalili, że kilka tygodni wcześniej doszło do podobnej sytuacji, ale ze względu na niską wartość skradzionych przedmiotów (ok. 60 zł) pokrzywdzony nie zgłosił tej sprawy. Właściciel stoiska uzyskał monitoring, który został przekazany funkcjonariuszom. Na jego zapisie było widać mężczyznę, który samochodem podjechał pod stoisko. Wysiadł z pojazdu, a następnie jakimś ostrym narzędziem przeciął plandekę. Następnie włożył rękę do środka i zabrał to – co było w zasięgu jego dłoni.
Skradzione przedmioty to dekoracyjne wiklinowe kasetki, serca, rowerki oraz drewniane skrzyneczki. Na podstawie zabezpieczonego zapisu nagrania – funkcjonariusze ustalili właściciela pojazdu, który okazał się sprawcą kradzieży. To 36-letni mieszkaniec Krakowa. Wszystkie skradzione łupy zostały znalezione w mieszkaniu złodzieja, gdzie służyły jako dekoracje. Mężczyzna tłumaczył, że kradł je na własny użytek, gdyż bardzo mu się podobały. Teraz miłośnik wiklinowych ozdób usłyszał dwa zarzuty kradzieży z włamaniem, za co grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku