Zmiany w zasadach egzaminu na prawo jazdy nie były rewolucją. Liczono, że dzięki nim radykalnie zwiększy się jego zdawalność. Nic z tego. Wzrosła ona zaledwie o dwa procent. Sam egzamin jest o kilkanaście minut krótszy, ale nie łatwiejszy.
Nowe przepisy weszły w życie z początkiem czerwca. W Krakowie zdawalność egzaminu "skoczyła" z 30 proc. na ok. 32. Od stycznia do końca czerwca przystąpiło do niego 33 tysiące 614 osób. Zdało zaledwie 10 tysięcy. Od momentu wprowadzenia zmian na "prawko" liczyło 7 tys. 500 zdających, ma je 2 tys. 500!
Jakie wprowadzono zmiany? Mniej jest przepytywania z części auta, a na placu manewrowym trzeba być bardziej precyzyjnym. Skrócono też czas jazdy po mieście - z 40 do 25 minut. Mało jednak komu udaje się zakończyć jazdę w tym czasie, bo i tak trzeba wykonać wszystkie manewry. Do tego dochodzi stanie w korkach i czas dojazdu.
- W sumie cały egzamin skrócił się o jakieś 10, góra 15 minut - kwituje Andrzej Miętus, egzaminator.
Ocena zmian wśród zdających i kursantów szkół jazdy jest różna. - Utrudnieniem jest to, że teraz nie można najechać na linie na placu manewrowym. Przecież ważne, żeby jeździć bezpiecznie i znać przepisy, a nie precyzyjnie co do milimetra - mówi Ewa Baran z Krakowa, która dopiero przygotowuje się do egzaminu.
Więcej w poniedziałkowej Gazecie Krakowskiej