To środek zabezpieczający, który sąd może zastosować wobec sprawców przestępstw natury seksualnej. - Takie były nasze wnioski co do wysokości kary i przyszłości mężczyzny po jej odbyciu - potwierdza prokurator Lucyna Salawa, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej dla Krakowa- Nowej Huty.
Jak mówi Aneta Rębisz z biura prasowego krakowskiego sądu, w tym konkretnym przypadku zachodziły wszystkie przesłanki, by Adam P. był izolowany nawet po odbyciu kary więzienia.
- Taką decyzję sąd podjął po uzyskaniu opinii biegłych seksuologów, którzy stwierdzili, że jest duże prawdopodobieństwo, że na wolności znowu będzie popełniał podobne przestępstwa - informuje Rębisz.
Tym bardziej że mężczyzna był już w przeszłości karany za czyny natury seksualnej, a jego leczenie na wolności okazało się nieskuteczne. Izolowanie Adama P. po odbyciu kary może być trwałe lub czasowe. Sąd wcześniej musi zasięgnąć opinii biegłych, pierwszy raz sześć miesięcy przed końcem kary więzienia.
Takie potraktowanie oskarżonego po skazaniu i odbyciu wyroku jest możliwe po zmianie przepisów w 2005 r. Znowelizowano je jeszcze cztery lata później, weszły w życie 2010 r.
48-letni dziś Adam P., tokarz, ojciec dorosłego dziecka, był karany wiele razy - m.in. jako żołnierz w 1987 r. na cztery lata więzienia przez Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy za przywłaszczenie mienia. Potem miał wyroki cywilnych sądów za molestowania i gwałty - na kary sześciu i dwukrotnie siedmiu lat więzienia.
W sumie w zakładach karnych spędził już 20 lat, na wolności był od 2011 r. Ustalono, że już w listopadzie 2011 r. zaczepił 11-latkę w Nowej Hucie i zaproponował jej casting na sesję fotograficzną dla modelek. Zaprowadził ofiarę do toalety w szpitalu Rydygiera, choć nigdy nie był jego pracownikiem. Dziewczynka się zgodziła, bo pokazał jej fotografie innej nastolatki.
Miesiąc później zwabił w to samo miejsce 9-latkę. Zaczepił ją koło kościoła na os. Przy Arce. Robiąc jej nagie zdjęcia telefonem komórkowym, przedstawiał się jako pracownik stacji telewizyjnej.
Krakowska prokuratura ustaliła pokrzywdzone dziewczynki, bo zaapelowała do ich rodziców, by zgłaszali przypadki zaczepiania dzieci przez nieznajomych. Zwłaszcza jeśli dziewczynki były w wieku 9-10 lat i mogły się bawić w okolicach nowohuckiego Tomeksu.
"Zapytajcie swoje dzieci, czy nie były zaczepiane przez obcego mężczyznę i być może uprowadzone" - apelowano. Dzięki temu ustalono, że w Nowej Hucie Adam P. zaczepił jeszcze ośmioro innych dzieci - m.in. w maju 2012 r. podszedł do dwóch dziewczynek, które bawiły się na placu zabaw w Bieńczycach. Zagroził, że zabije im rodziców, a one trafią do domu dziecka, jeśli z nim nie pójdą. Jedną molestował, drugiej udało się uciec.
Oskarżony przyznał się do winy, ale zaprzeczał, by zastraszał dzieci. Stwierdzono u niego pedofilię i konieczność leczenia.
Wyrok nie jest prawomocny.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+