- To nie tylko kuriozalny pomysł, ale igranie ze śmiercią. Wwożenie do centrum miasta bomb, które leżały w ziemi kilkadziesiąt lat i w każdej chwili mogą eksplodować, jest szczytem nieodpowiedzialności - oburza się Piotr Klimowicz, przewodniczący Rady Dzielnicy V Krowodrza. Zapowiada interwencję w tej sprawie w dowództwie Wojska Polskiego i u władz Krakowa.
Na przystanku autobusowym przy ulicy Wrocławskiej, sąsiadującym z jednostką, wiadomość o planowanej inwestycji wywołała wczoraj panikę. - To chory pomysł. Ludzie nie chcą mieszkać na tykającej bombie. Wojsko dysponuje terenami poza miastem, które mogłoby wykorzystać pod taki magazyn - mówi krakowianin Wacław Długopolski.
Dowództwo 6. BPD stoi na stanowisku, że budowa magazynu dla niewybuchów ułatwi funkcjonowanie patrolu rozminowania. - W Małopolsce w ubiegłym roku saperzy wyjeżdżali 213 razy, aby usuwać niewypały. Dzięki zlokalizowaniu magazynu na terenie jednostki nie będzie potrzeby z każdym, nawet małym znaleziskiem jechać na poligon oddalony od Krakowa o 160 kilometrów - tłumaczy kpt. Marcin Gil, rzecznik 6. Brygady Powietrznodesantowej. Uspokaja, że w magazynie nie będą przechowywane wyjątkowo niebezpieczne materiały wybuchowe.
- Duże niewybuchy i niewypały, na przykład bomby lotnicze, w dalszym ciągu będą niezwłocznie wywożone na poligon - twierdzi Gil. Zapewnia, że magazyn posiada specjalną konstrukcję i spełnia normy bezpieczeństwa. - Został tak zaprojektowany, aby minimalizować skutki ewentualnej eksplozji i uniemożliwić jej negatywne oddziaływanie na otoczenie - dodaje.
Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!