Khash, nazywany przez przyjaciół Hasza, wraz z bliskimi mieszka w Polsce od 11 lat. Od dłuższego czasu rodzina stara się o zalegalizowanie swojego pobytu. Wciąż jednak odmawia się im tego prawa. Państwo Batdavaa razem z dwoma synami zostali zatrzymani i przewiezieni do ośrodka dla cudzoziemców. Na początku grudnia trafił tam ojciec rodziny, miesiąc później jego żona z 11-letnim synem, a kilka dni potem Hasza. Trzeci syn, 19-latek, do tej pory przebywa na wolności, wciąż chodzi na zajęcia na AGH.
Zobacz także: Kraków: co wspólnego ma AGH z bezpieczeństwem Polski?
W obronie mongolskiej rodziny stanęło wiele osób. Przyjaciele rodziny Batdavaa zgłosili sprawę do rzecznika praw obywatelskich. Rzecznik wszczął postępowanie wyjaśniające, a pracownicy biura wybiorą się z wizytacją do strzeżonego ośrodka dla uchodźców w Przemyślu.
Pomocną dłoń wyciągnęły także władze AGH, które zapowiedziały, że są w stanie przyznać braciom Batdavaa stypendia. Rektor uczelni dowiedział się o wywiezieniu Haszy z mediów.
W sprawę rodziny z Mongolii zaangażował się także poseł Bogusław Sonik, który zaapelował do MSWiA o wydanie zgody na pobyt w Polsce zagrożonej deportacją rodziny. "Jakkolwiek władze województwa, które podjęły decyzję o zatrzymaniu rodziny Batdavaa, argumentują, że żaden z członków nie posiada aktualnej wizy, uważam takie potraktowanie cudzoziemców od wielu lat mieszkających, pracujących i uczących się w Polsce za niehumanitarne i niedopuszczalne" - pisze w liście do ministra Sonik.
Zobacz także: Kraków: co wspólnego ma AGH z bezpieczeństwem Polski?
Decyzja o deportacji zapadła w 2007 roku. Według wojewody, rodzina nie wykazywała zainteresowania zalegalizowaniem pobytu w Polsce.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Skatował go za kobietę