- To właśnie z powodu niestarannie zabezpieczonych przy przewozie odpadów mamy zasypane popiołem domy, podwórka i drogi - zauważa Wacław Tyrka, mieszkaniec posesji przy ul. Isep.
Pan Wacław mieszka tam od kilkudziesięciu lat. Twierdzi, że problem z pyłami opadającymi na okolicę jest stary jak sama ciepłownia. - Trochę się poprawiło ostatnio, gdy zaczęto zwracać uwagę na ekologię, ale nadal pył i popiół wciskają się nam wszędzie. Trudno żyć w takich warunkach, a przecież się stąd nie wyprowadzimy, bo to nasze domy i nie mamy się gdzie przenieść.
Mężczyzna twierdzi, że on i sąsiedzi chętnie by oddali swoje domy miastu, w zamian za działki dalej od elektrociepłowni, ale takiej możliwości nie ma.
Problem z pyłami i popiołem mają także lokatorzy domów przy ulicach Ogłęczyzna, Cuplowej i Wiklinowej. - Koło naszych okien przejeżdżają samochody wywożące pyliste odpady. Kierowcy nie uważają, a droga jest kiepska. Wszystko wysypuje się nam na podwórka - mówi jedna z lokatorek.
Wojciech Krzysztonek, przewodniczący Rady Dzielnicy XIV Czyżyny przypomina sobie, że mieszkańcy Łęgu zgłaszali już podobny problem 2-3 lata temu. - To była jedna z ważniejszych spraw, poruszanych podczas spotkań z mieszkańcami dzielnicy. Interweniowaliśmy w straży miejskiej i, o ile pamiętam, nastąpiła poprawa - mówi. Obiecuje, że sprawdzi, jak można pomóc łęgowianom tym razem.
Krzysztof Krukowski, rzecznik EC Kraków, zapewnia, że przy ładowaniu popiołu do ciężarówek firma dba o to, aby był on właściwie zabezpieczony. Jedną z form takiego zabezpieczenia jest kontrolowanie czy każda z ciężarówek, które odbierają popiół, jest przykryta plandeką. - Nie sprawdzamy, co się potem dzieje z popiołem, bo przejmują go inne firmy - mówi Krukowski. Obiecuje, że dowie się, jak wygląda transport popiołu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+