https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krakowianie dostali największe podwyżki płac w Polsce. Czy twoje zarobki wzrosły w tej dekadzie o ponad 50 procent? Nie? Jesteś pod kreską!

Zbigniew Bartuś
Płace osób zatrudnionych w krakowskich biurowcach i call center oraz świadczących usługi sprzątania czy ochrony wzrosły rok do roku o prawie… 17 proc., a od początku dekady – o ponad 100 proc.
Płace osób zatrudnionych w krakowskich biurowcach i call center oraz świadczących usługi sprzątania czy ochrony wzrosły rok do roku o prawie… 17 proc., a od początku dekady – o ponad 100 proc. Pixabay
W tej dekadzie mieszkańcy Krakowa i Małopolski dostali największe podwyżki w Polsce. Średnia płaca w regionie wzrosła z 3,1 tys. zł brutto w roku 2010 do prawie 4,7 tys. zł w 2018. To skok o 51 proc., największy w całym kraju. Jeszcze szybciej rosły pensje w Krakowie – w tym samym okresie skoczyły z 3,4 tys. zł do prawie 5,3 tys. zł brutto, czyli o 54 procent. Średnia pensja krajowa wyniosła w 2018 r. 4595 zł, czyli zwiększyła się od początku dekady o „zaledwie” 42 procent.

W 2010 r. przeciętne zarobki w Krakowie tylko o złotówkę z groszami przewyższyły ówczesną średnią krajową. Płace w całym województwie były o kilkanaście procent niższe. Na tym tle dane za rok 2018 są dla Krakowa i Małopolski rewelacyjne: region pobił średnią krajową o 100 zł, a sam Kraków - o 700 zł.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: CZY TOBIE TEŻ NALEŻY SIĘ PODWYŻKA

I to nie koniec: w pierwszym kwartale 2018 r. średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło w Małopolsce 4956 zł, zaś w Krakowie… 5662 zł.

Co nas napędza

U schyłku PRL-u Małopolska klepała, jak się zdawało, wieczną galicyjską biedę. Mieszkańcy regionu zajmowali odległe miejsca w rankingach wynagrodzeń, Kraków wypadał blado na tle innych miast wojewódzkich. To się jednak zmieniło po wejściu do Unii Europejskiej. Władze regionu pozyskały rekordowe w historii (i największe w przeliczeniu na mieszkańca) fundusze unijne i przeznaczyły je nie tylko na infrastrukturę, ale i rozwój przedsiębiorczości. Efekt okazał się piorunujący: wyzwolony potencjał mieszkańców przełożył się na boom gospodarczy i szybki wzrost dochodów.

Równolegle duża populacja dobrze wykształconych ludzi przyciągnęła do Krakowa globalne korporacje, gotowe przyzwoicie płacić specjalistom. Kraków stał się europejskim liderem (i światowym numerem 7.) w branży usług dla biznesu, w której średnie stawki dawno przekroczyły 2 tys. euro, czyli 9 tys. zł.

Zanim jednak doszło do gospodarczego boomu, setki tysięcy Małopolan wyjechało za chlebem za granicę – i w większości nie wróciło. To sprawiło, że wraz z nakręcaniem koniunktury pracodawcy zaczęli odczuwać coraz dotkliwszy niedobór pracowników – i musieli podnosić płace. W niektórych branżach wręcz skokowo.

Przedsiębiorcy z Małopolski na liście „100 najbogatszych Pol...

Podwojona płaca w handlu

Różna była skala podwyżek w poszczególnych sektorach gospodarki. Największy skok nastąpił, wedle GUS, w górnictwie oraz opiece zdrowotnej. Tylko w ciągu jednego roku płace wzrosły tam o ponad 10 proc. Na trzecim miejscu podium znalazł się sektor „administracja publiczna i obrona narodowa”.

W Krakowie wzrosty są jeszcze szybsze. Wstępne dane miejscowego GUS za pierwszy kwartał tego roku mogą szokować. Wynika z nich, że płace osób zatrudnionych w krakowskich biurowcach i call center oraz świadczących usługi sprzątania czy ochrony wzrosły rok do roku o prawie… 17 proc., a od początku dekady – o ponad 100 proc. Wysokim, bo 11-procentowym wzrostem pensji rok do roku cieszą się też pracownicy handlu i stacji obsługi pojazdów; w ich przypadku średnie podwyżki od 2010 r. także przekroczyły 100 proc. Do podobnego wyniku zbliżają się budowlańcy, których portfele w ciągu ostatniego roku spuchły o 10 proc.

Humaniści, nauczyciele i inspektorzy (niektórzy) na dnie

Zatrudnieni w takich firmach, jak wodociągi czy zakłady wywożące i zagospodarowujące odpady zyskali w rok 9 proc., w dwa lata prawie 20 proc., a od początku dekady prawie 70 proc. Ponadprzeciętne były także (i są) wzrosty płac kierowców i magazynierów. Trochę wcześniej znaczące podwyżki uzyskali informatycy i inni specjaliści, a także inżynierowie.

Na tym tle dramatycznie źle wypadają pracownicy mediów (w tym dziennikarze), instytucji kultury i kontrolnych, nauczyciele, zwłaszcza akademiccy, zatrudnieni na uczelniach prywatnych. Tu albo wcale nie było w ostatniej dekadzie podwyżek, albo nie przekroczyły łącznie 10 proc., przy czym w wielu wypadkach wzrost średniej został wymuszony przez wzrost płacy minimalnej.

W efekcie całej tej płacowej rewolucji na szczycie krakowskiej listy płac pozostają pracownicy sektora 1. „wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę” (czyli spółek takich jak Tauron, PGNiG czy MPEC) – ze średnią za pierwszy kwartał tego roku wynoszącą 9124 zł brutto. Na drugim miejscu są informatycy i pracownicy firm telekomunikacyjnych (8646), a na trzecim – specjaliści, inżynierowie, profesorowie wyższych uczelni i ośrodków badawczych (8346). Tuż za podium znaleźli się górnicy (7,5 tys. zł). Solidną średnią mają także pracownicy przemysłu (6,2 tys. zł).

Dół rankingu okupują tradycyjnie zatrudnieni w krakowskich hotelach, hostelach i pensjonatach oraz barach i restauracjach, ale ich średnie pensje (3,3 tys. zł) nie są już tak żenująco niskie jak w 2010 r. (1700), gdy tylko troszkę przekraczały płacę minimalną. Przedostatnie miejsce zajmują kierowcy, motorniczy i magazynierzy ze średnią 3852 zł brutto. Barierę 4 tys. zł pokonali natomiast pracownicy sektora „administrowanie i działalność wspierająca” (czyli m.in. pracownicy biur oraz sprzątający). Dołujący przez lata handel może się pochwalić średnią powyżej 4,4 tys. zł.

Płaca minimalna o… 59,5 proc.

Płaca minimalna w 2018 r. wzrosła w porównaniu z 2010 r. o 59,5 proc. – z 1317 do 2100 zł. Po tegorocznej podwyżce (do 2250 zł) jest już o 70 proc. wyższa niż na początku dekady, a za pół roku będzie o 86 proc. wyższa (2450 zł). Zarazem, wedle GUS, liczba ludzi zarabiających stawkę minimalna stale maleje. Na początku dekady było ich grubo ponad milion, teraz – ok. 400 tys.

Jak wskazują eksperci Personnel Service, niedobory na rynku pracy wymuszają na pracodawcach zdecydowanie wyższe podwyżki, niż ustanawiane odgórnie wzrosty płacy minimalnej.

- Wzrost wynagrodzeń stymuluje nie tylko wyższa płaca minimalna, ale przede wszystkim pogłębiające się deficyty rąk do pracy. Przewidujemy, że w latach 2019 i 2020 te niedobory jeszcze się zwiększą - będzie brakować szczególnie wykwalifikowanych pracowników. Cały czas obserwujemy falę inwestycji, dzięki której powstają nowe miejsca pracy. Na szczęście dla polskich firm na bieżące problemy rynku pracy wciąż odpowiadają Ukraińcy, ale jeśli nie wprowadzimy zmian w prawie ułatwiających ich zatrudnianie, to na 2020 rok powinniśmy spojrzeć zdecydowanie mniej optymistycznie - komentuje Krzysztof Inglot, Prezes Personnel Service, ekspert rynku pracy.

Kraków ściga Warszawę

W Polsce mamy już trzy metropolie z przeciętnymi kwartalnymi zarobkami powyżej 6 tys. zł brutto. Do Warszawy (6447) dołączyły: Gdańsk (6267) i Katowice (6249). W stolicach kolejnych czterech województw średnia przekracza 5 tys. zł. Kraków zbliżył się do podium, za nim są: Poznań (5637), Wrocław (5396) i Szczecin (5168). Dół listy okupują: Białystok (4036), Gorzów Wlkp. (4113) oraz leżące zaledwie 100 km od Krakowa Kielce (4187). Dostrzegalna jest przepaść między Warszawą a oddaloną od niej o godzinę jazdy Łodzią (4687).

Średni wzrost wynagrodzeń w skali kraju (o 42 proc. w 2018 r. w porównaniu z rokiem 2010) nie był równomierny: w Małopolsce wyniósł ponad 50 proc., a w sąsiednim Świętokrzyskiem – 30 proc.

WIDEO: Dzieci mówią jak jest. Po co idzie się do pracy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Komentarze 17

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
26 czerwca 2019, 9:47, Gość:

gdyby ode mnie zależało, to podniósłbym wynagrodzenia za ciężkie prace fizyczne, oraz za trudne umysłowe (praca naukowa, praca nauczyciela, lekarza) a radykalnie obniżył pensje pracownikom biurowym do poziomu minimalnego wynagrodzenia (zarówno w administracji, jak i w korporacjach) oraz pozwalniał jak najwięcej osób pracujących w biurach. W Krakowie - niestety - większość ludzi pracuje za biurkami, a to jest patologia.

na cale szczescie nic od Ciebie nie zalezy, nic

K
Karolina
A to dziwne... Nikt z moich znajomych nie dostał podwyżki i ja też nie... Hm... Czy pisząc ten artykuł zastanowiłes się człowieku co piszesz??
G
Gość
W Muzeum Podgórza jest wystawa czasowa o pracownikach korporacji, tam cytowane są komentarze dotyczące obecności centrów biznesowych w Krakowie i jakby je wyciągnąć z tej dyskusji.
G
Gość
jak idę z psem na spacer, to średnio mamy po 3 nogi...

To tyle jeśli idzie o średnią.

Odejmijmy 5% ludzi z najwyżyszą pensją i 5% z najniższą i ta średnia stanie się bardziej realna/przyziemna
j
ja
mam to w du za gorąco by komentować takie bzdury
H
Hutas
"To sprawiło, że wraz z nakręcaniem koniunktury pracodawcy zaczęli odczuwać coraz dotkliwszy niedobór pracowników – i musieli podnosić płace. W niektórych branżach wręcz skokowo."

największe kłamstwo artykułu. Polski byznesmen prędzej splajtuje z braku pracowników, niż podwyższy wynagrodzenie, żeby ich zachęcić do pracy.

A tak w ogóle to "średnia" to niezbyt miarodajna wartość. Bardziej oddaje realia najczęściej występująca, która wynosi nie więcej, niż 2k na rękę.
g
geograf
2019-06-26T08:20:32 02:00, x:

Kiedy weszły korporacje nagle okazało się, że da się zarabiać. To tak naprawdę ruszyło Krakowem, gdzie każdy prywaciarz w firmie uduś dawał 1200 na rękę i ciesz się. Pamiętam te czasy. Słabo było....

A teraz? Inne czasy inne zagrożenia. Przede wszystkim takie, że te korporacje tak samo jak przyszły, tak samo sobie pójdą. Skończą wynajem powierzchni biurowych i przeniosą się dalej na wschód, bo internet nie zna granic, a dziś pracuje się online. Dlatego ważna jest produkcja i wytwarzzanie rzeczywistych dóbr. Dalej krokiem jest zakorzenienie w Krakowie (i w PL w ogóle) wiedzy z obszarów RnD i rozwój myśli technicznej. Wówczas będzie można mówić o gospodarce polskiej, a nie np niemieckiej w Polsce.

Bardzo słuszna opinia. Daję jeszcze góra 5 lat zachodnim korpo w polskich dużych miastach i po 5 latach wróżę im przeprowadzkę na wschód np. na Ukrainę, do Gruzji itp., gdzie jest jeszcze tańsza siła robocza i równie duży jak w Polsce potencjał ilościowy wśród ludzi młodych i wykształconych. Jak korpo wyjdą z Polski, Polska bez własnego przemysły wytwórczego i wysokich technologii, zacznie sama zjadac swój ogon, bo w 21 wieku na samych montowniach, magazynach i marketach z tanią siłą roboczą oraz na urzędniczych i bankowych pałacowych posadkach pełnych darmozjadów pobierających wysokie pensje z pieniędzy obywateli, nie można budowac trwałego PKB w 38 milionowym kraju (no powiedzmy 35 biorąc pod uwagę emigrację i ujemny przyrost naturalny). Reasumując, wyjdą korpo, płace w innych branżach nie tylko staną w miejscu lub pójdą w dól, ale i zacznie się w wielu branżach masowe zwalnianie ludzi, bo to system naczyń połączonych.

o
oczyszerokootwarte
Z zarobkami w zagranicznych korpo (na terenie Polski, Krakowa) jest niestety tak, że nawet iż praca tam polega głównie na przerzucaniu papierków z prawa na lewo i wpatrywaniu się otumanionym wzrokiem w ekran komputera i klawiaturę, to niestety pensje muszą byc na stosunkowo wysokim poziomie (względem innych branż i zawodów często bardziej wyczerpujących i pracochłonnych), gdyż w korpo pracuje mieszany młody personel z dokładnie całego świata, co generuje prosty przelicznik zarobków z Euro na PLN. Zagraniczny młody człowiek (nawet z Indii czy innej Sri Lanki) nie będzie pracował za mniej niż 2 tys. Euro, co skutkuje tym, że polski pracownik korpo na tym samym stanowisku co owy zagranicznik także nie chce pracowac za mniej. Oczywiście mimo wszystko pracuje za mniej, bo na porządku dziennym widac w zagranicznych korpo (na terenie Polski), że Polacy są niżej opłacani, niż na tych samych stanowiskach ich zagraniczni (z często egzotycznych krajów) koledzy i koleżanki, co nie zmienia faktu, że mimo iż Polak nie zarobi tam owych 2 tys. Euro, to zarobi np. 1500 Euro, a to i tak jak na polskie realia z głodowymi pensjami w innych branżach i zawodach, dosc dużo, bo ok. 6500 zł brutto. Wniosek chcesz zarabiac dużo w kraju nad Wisłą (tak jak tutejsi imigranci korporacyjni z krajów azjatyckich i afrykańskich), to idź pracowac do nadwiślańskiego oddziału zachodniego korpo.
A
Amen
2019-06-26T09:47:43 02:00, Gość:

gdyby ode mnie zależało, to podniósłbym wynagrodzenia za ciężkie prace fizyczne, oraz za trudne umysłowe (praca naukowa, praca nauczyciela, lekarza) a radykalnie obniżył pensje pracownikom biurowym do poziomu minimalnego wynagrodzenia (zarówno w administracji, jak i w korporacjach) oraz pozwalniał jak najwięcej osób pracujących w biurach. W Krakowie - niestety - większość ludzi pracuje za biurkami, a to jest patologia.

W rzeczy samej.

G
Grzesiek
2019-06-26T09:31:48 02:00, Gość:

Są widoczne patologie w zarobkach, polegające na tym, że ludzie wykształceni (nauczyciele, nauczycie akademiccy, ludzie kultury, sztuki) zarabiają skromnie a nawet kiepsko, podczas gdy rażąco wysokie wynagrodzenia są w biurowcach - zwłaszcza korporacjach, za pracę, z której nie ma pożytku a nieraz jest ona szkodliwa społecznie. Call-center - w ogóle to powinno być rozwiązane!!! jest to nękanie społeczeństwa natrętnymi telefonami, nagabywanie, mamienie i za to zarabiają świetnie (a nauczyciel zarabia skromnie). Te wszystkie korporacje powinno się zlikwidować (przynajmniej wywalić z Krakowa). Szybko rosnące zarobki w Krakowie mają swoje negatywne skutki, mianowicie powodują napływ ludności z obcych miast do Krakowa, co skutkuje przeludnieniem miasta i związanym z tym dyskomfortem życia (korki uliczne, zgiełk, epidemie). Wywalić biurowce z Krakowa - w pierwszej kolejności Capgemini (idiotyczna praca, zabijająca umysł, będąca niewolnictwem XXI wieku), także Urząd Marszałkowski powinien pójść do Tarnowa, uczelnie powinny radykalnie zmniejszyć liczbę studentów w samym Krakowie, w zamian za to otworzyć wydziały zamiejscowe (w Tarnowie, Nowym Sączu, Oświęcimiu, Nowym Targu), a Uniwersytet Pedagogiczny w ogóle powinien być gdzieś bliżej Podhala (np. w Nowym targu - posady dla nauczycieli czekają w … Szaflarach). Natomiast w Katowicach powinny być znacznei wyższe zarobki (górnictwo). To skandal, by pracownik biurowy zarabiał więcej niż inny. Wywalić korporacje z Krakowa i zburzyć te biurowce. Miasto jest przeludnione i przerośnięte. czas, by inne miasta (te, które się skurczyły) urosły, a Kraków niech się nieco skurczy. Sprawiedliwie byłoby, gdyby to robotnik i prawdziwy inteligent dobrze zarabiał i dostał order, a biurowy - błotem w twarz i głodowe wynagrodzenie.

Wizyte u psychiatry polecam

G
Gość
2019-06-26T08:59:33 02:00, gosc:

Pracować osły pracować ciężko, wy głupki kupiliście mieszkania a ja dostanę Ha ha ha

Bawole z domu dziecka.i tak go sprzedasz i będziesz mieszkał pod mostem.

n
niewolnik
nie wqrwiajcie mnie!
G
Gość
gdyby ode mnie zależało, to podniósłbym wynagrodzenia za ciężkie prace fizyczne, oraz za trudne umysłowe (praca naukowa, praca nauczyciela, lekarza) a radykalnie obniżył pensje pracownikom biurowym do poziomu minimalnego wynagrodzenia (zarówno w administracji, jak i w korporacjach) oraz pozwalniał jak najwięcej osób pracujących w biurach. W Krakowie - niestety - większość ludzi pracuje za biurkami, a to jest patologia.
G
Gość
Są widoczne patologie w zarobkach, polegające na tym, że ludzie wykształceni (nauczyciele, nauczycie akademiccy, ludzie kultury, sztuki) zarabiają skromnie a nawet kiepsko, podczas gdy rażąco wysokie wynagrodzenia są w biurowcach - zwłaszcza korporacjach, za pracę, z której nie ma pożytku a nieraz jest ona szkodliwa społecznie. Call-center - w ogóle to powinno być rozwiązane!!! jest to nękanie społeczeństwa natrętnymi telefonami, nagabywanie, mamienie i za to zarabiają świetnie (a nauczyciel zarabia skromnie). Te wszystkie korporacje powinno się zlikwidować (przynajmniej wywalić z Krakowa). Szybko rosnące zarobki w Krakowie mają swoje negatywne skutki, mianowicie powodują napływ ludności z obcych miast do Krakowa, co skutkuje przeludnieniem miasta i związanym z tym dyskomfortem życia (korki uliczne, zgiełk, epidemie). Wywalić biurowce z Krakowa - w pierwszej kolejności Capgemini (idiotyczna praca, zabijająca umysł, będąca niewolnictwem XXI wieku), także Urząd Marszałkowski powinien pójść do Tarnowa, uczelnie powinny radykalnie zmniejszyć liczbę studentów w samym Krakowie, w zamian za to otworzyć wydziały zamiejscowe (w Tarnowie, Nowym Sączu, Oświęcimiu, Nowym Targu), a Uniwersytet Pedagogiczny w ogóle powinien być gdzieś bliżej Podhala (np. w Nowym targu - posady dla nauczycieli czekają w … Szaflarach). Natomiast w Katowicach powinny być znacznei wyższe zarobki (górnictwo). To skandal, by pracownik biurowy zarabiał więcej niż inny. Wywalić korporacje z Krakowa i zburzyć te biurowce. Miasto jest przeludnione i przerośnięte. czas, by inne miasta (te, które się skurczyły) urosły, a Kraków niech się nieco skurczy. Sprawiedliwie byłoby, gdyby to robotnik i prawdziwy inteligent dobrze zarabiał i dostał order, a biurowy - błotem w twarz i głodowe wynagrodzenie.
g
gosc
Pracować osły pracować ciężko, wy głupki kupiliście mieszkania a ja dostanę Ha ha ha
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska