- Przyznaję się do winy. Takie miałem hobby, teraz wiem, że to była głupota. Błagam o łagodne traktowanie - płakał w czwartek na sali rozpraw 58-letni Jerzy S., mieszkaniec bloku przy ul. Nadrzecznej w Krakowie.
Trzy dni temu w jego mieszkaniu policjanci znaleźli cały arsenał materiałów wybuchowych. W piwnicy było ich jeszcze więcej. Jerzy S. został aresztowany na trzy miesiące.
To miała być zwykła interwencja, jakich wiele. Funkcjonariusze dostali sygnał, że mężczyzna odgraża się żonie, że wysadzi mieszkanie w powietrze. Przyjechali na miejsce i ze zgrozą stwierdzili, że nie tylko to pomieszczenie, ale spora część bloku mogła się zamienić w kupę gruzu z powodu "bombowego" hobby lokatora. W jego piwnicy znaleziono kilka słoików z substancjami wybuchowymi, w reklamówce łuski po nabojach, lonty. W pokoju, w okazałym barku meblościanki była ostra amunicja i kostka trotylu. Był też domowej roboty pistolet.
Zobacz także: Kradli rynny w centrum Krakowa. Już siedzą
- W słoikach jest zrobiony przeze mnie czarny proch, wytworzony m.in. z saletry i siarki, by dzieci miały sztuczne ognie - wyznał niski, siwy 58-latek. Jak twierdził, posiadał niebezpieczne substancje, bo tworzył też "paliwo napędowe do rakiet". Trotyl miał jeszcze z czasów wojska, gdy służył w czerwonych beretach. Jeździli wtedy z kompanią na poligony i, jak przekonywał Jerzy S., podczas deszczowych dni trotylem rozpalali ogniska.
Substancje zgromadzone przy Nadrzecznej były tak groźne, że przewieziono je na poligon w Pasterniku i tam zdetonowano.
Podczas posiedzenia aresztowanego Jerzy S. prosił, by pozostawić go na wolności. - Stary jestem, wnuki już mam… - mówił. Wcześniej nie miał konfliktów z prawem, ale sąd uznał, że trzeba mężczyznę izolować.
- Podejrzany groził żonie wysadzeniem mieszkania w powietrze. Poza tym nadużywa alkoholu, więc jego zdolność do kontrolowania zachowania jest znikoma. To stwarza realne zagrożenie dla mieszkańców bloku w centrum Krakowa - stwierdził sędzia Konrad Gwoździewicz.
Zobacz także: Kradli rynny w centrum Krakowa. Już siedzą
Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika też, że mężczyzna jest raczej znany w rejonie zamieszkania jako osoba, która detonuje materiały o właściwościach wybuchowych. Jednak nie wszyscy jego sąsiedzi , z którymi wczoraj rozmawialiśmy, mieli świadomość, co się znajduje w piwnicach ich bloku. - To bardzo miły człowiek. Zawsze odpowiadał na powitanie. Nie spodziewałabym się, że może mieć taki arsenał w domu - stwierdziła zaskoczona mieszkanka bloku, która akurat wyszła na spacer z dzieckiem.
Żona Jerzego S. jest załamana całą sprawą. - Przez to wszystko się rozchorowałam - wyznała.
Krakowianinowi grozi 10 lat więzienia.
Współpraca Magdalena Jadach
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Matkobójca stanie przed sądem
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Korki w Krakowie - sprawdź mapę na żywo