https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krispol I liga siatkarzy: Kęczanin znalazł się na zakręcie, czy uda mu się wyjść na prostą?

Jerzy Zaborski
Czy kibice Kęczanina wciąż będą oglądać mecze siatkarzy w pierwszoligowym wydaniu? Nie tylko w tym sezonie...
Czy kibice Kęczanina wciąż będą oglądać mecze siatkarzy w pierwszoligowym wydaniu? Nie tylko w tym sezonie... Fot. Jerzy Zaborski
Jeszcze nigdy w historii kęckiego sportu tak wiele nie zawdzięczano tak nielicznym. Takie stwierdzenie można śmiało zaryzykować wobec siatkarzy Kęczanina, a w zasadzie ludzi, którzy go stworzyli. Klub został założony piętnaście lat temu, a pierwszą męską drużynę kadetów już trzy lata później zgłoszono do rywalizacji ligowej w Małopolsce. Dzisiaj klub znalazł się nad przepaścią. Nie chodzi tylko o pierwszoligową, obecnie seniorską drużynę.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Kęty siatkówką stoją. To właśnie dzięki tej dyscyplinie ambasadorami tego miasta w Polsce są Piotr Gruszka, wieloletni reprezentant Polski, do którego po ostatnim mistrzostwie świata biało-czerwonych dołączył Mateusz Mika. Legendą stała się już jego rozmowa z jednym z dziennikarzy po zdobyciu przez Polaków złotego medalu, który gratulował Mice najlepszego meczu w karierze, bo decydującego o mistrzostwie, na co zawodnik ze stoickim spokojem odparł, że najlepszy mecz to rozegrał w... Kęczaninie. Wydawałoby się, że uchodzący za kuźnię siatkarskich talentów Kęczanin może być spokojny o byt. Okazuje się, że jednak nie...

Jeden z wiodących sponsorów wycofał się ze wspierania sportu. Prezes i trener Kęczanina w jednej osobie, Marek Błasiak, nie zamierza tego komentować, wychodząc z założenia, że był czas, kiedy sponsor angażował się we wspieranie lokalnego sportu, a teraz być może firma ma inne priorytety. – Na razie chcemy przede wszystkim dograć pierwszoligowy sezon do końca, bez konieczności zwalniania zawodników, których pozyskaliśmy przecież z różnych stron Polski – tłumaczy prezes Błasiak. – Staramy się jakoś załatać dziurę budżetową. Czy nam się to uda? Dzisiaj na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Kibice byli zachwyceni, patrząc, jak ich drużyna systematycznie pnie się w sportowej hierarchii, by trzy lata temu cieszyć się z awansu do zaplecza ekstraklasy. – _Skoro poprzeczka szła coraz wyżej, staraliśmy się jakoś podołać wyzwaniu, więc szukaliśmy zawodników ogranych na szczeblu centralnym. Nasi wychowankowie nie byliby w stanie udźwignąć ciężaru walki z ekipami bardziej doświadczonymi, a przecież nikt nie chce być tzw. chłopcem do bicia _– podkreśla Marek Błasiak.

W poprzednim sezonie kęczanie spadli z zaplecza ekstraklasy, w drugim sezonie w nim występów, ale wrócili do niego dzięki reorganizacji rozgrywek. Sztab szkoleniowy zdecydował się odmłodzić kadrę pierwszego zespołu, stawiając na spragnioną sukcesu młodzież, która wcześniej występowała głównie na parkietach Młodej Ekstraklasy. Wiązało się to oczywiście z mniejszym budżetem. Jak się okazało, było to trafne posunięcie. Młodzież odważnie weszła w seniorską rywalizację, prezentując się lepiej niż zespół sprzed roku, oparty na doświadczonych graczach. – Nasi młodzi chłopcy naprawdę wiele potrafią. Pozostaje pytanie, czy uda nam się w nich wyzwolić jeszcze ducha walki. Trudno się gra, gdy głowa zaprzątnięta jest innymi myślami – tłumaczy Marek Błasiak.

Kęczanin to obecnie najbardziej prężny ośrodek szkolenia w Małopolsce. W ligowej rywalizacji uczestniczy dziewięć jego zespołów młodzieżowych. Obecnie cztery walczą o prawo gry w ćwierćfinale mistrzostw Polski. Rywalizacja kończąca pierwszy etap rozgrywek odbywa się systemem turniejowym. Dwie ekipy muszą wyjechać aż do Bobowej i Wieliczki. To są koszty transportu, zakwaterowania, wyżywienia, bo turniej trwa trzy dni. – Chodzi o dziesiątki tysięcy złotych – wylicza Marek Błasiak, który w równym stopniu troszczy się o młodzież, jak i seniorów. Liczy, że samorząd wesprze rywalizację młodzieży. – Jeśli sponsorzy nam się wykruszą, a i samorząd nie udzieli nam wsparcia na miarę oczekiwań, to na pewno w przyszłym sezonie nie tylko nie zgłosimy seniorów do rozgrywek, ale też i stan posiadania młodzieży będzie znacznie mniejszy. Tym samym zamkniemy pewną piękną historię naszego klubu.

Ewentualne zlikwidowanie seniorów jest działaniem na krótką metę. Dlaczego? Bo to właśnie pierwszy zespół jest nie tylko wizytówką klubu, ale też i miasta. Seniorzy są magnesem przyciągającym młodzież do sportu, która z kolei ma perspektywę walki w dobrym towarzystwie i ewentualnego przebicia się do mocniejszych ekip. To właśnie tacy zawodnicy jak m.in.: Karol Behrendt, Bartosz Pietruczuk, Mateusz Błasiak czy Bartosz Mariański są dowodem na to, że w Kęczaninie dobrze szlifuje się siatkarskie talenty. Czy następne pokolenia zawodników także dostaną swoją szansę?

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
generał lebiedź
zgadzam się z "bravo", a to co Pan Panie "Tomasz" gada -tj. są jeszcze inne kluby- jest co najmniej śmiechu warte. Z całym szacunkiem do tych innych klubów (nazw nie będę wymieniał z szacunku;)), ale ich porównywanie do I ligowego klubu siatkarskiego jest po prostu SŁABE. Co my porównujemy? Gminne czy nawet wojewódzkie granie do rozgrywek na szczeblu całej Polski. Dodam jeszcze, że I liga siatkówki jest zapleczem PlusLigi, gdzie aż roi się od medalistów MŚ z ub. roku- nie tylko tych złotych, ale również srebrnych i brązowych (jak dobrze kojarzę, to 6 Niemców z brązowej drużyny 2014 gra w PLS), a takiej przepaści między PLS a I ligą nie ma- czego świetnym dowodem chociażby Cuprum Lubin, który w tym sezonie jako beniaminek w PLS po prostu „wymiata” na parkietach. Natomiast to co mówi „Tomasz” o pomocy czy kontaktach Piotra Gruszki czy Mateusza Miki- dobry pomysł. Coś co zostało zbudowane (I liga w Kętach i największy ośrodek siatkarski w Małopolsce) przez lata zburzyć można bardzo łatwo, dlatego mam nadzieję, że Pan Burmistrz pochyli się nad tym i nie pozwoli na to…
b
bravo
oczywiście nie mieszajmy tu polityki ze sportem (dług gminy był jest i będzie i tak funkcjonują gminy w Polsce tutaj nic się nie zmieni), to że 70-80% pieniędzy na sport szło na Kęczanina? zależy od przyjętego kryterium, ale może jednak siatkarska drużyna na poziomie Krispol 1 ligi (2 klasa rozgrywkowa w Polsce) zasługuje na więcej niż piłkarski klub B-Klasowy (8 poziom rozgrywek) - jeżeli Pan uważa, że zasługują na identyczne dotacje, Pana prawo, ale ja uważam że byłoby to zdecydowanie nieuczciwe i niesprawiedliwe. Im wyższy poziom rozgrywek tym większe dotacje - z tym się zgodzę, wydaje mi się to naturalne
oczywiście być może Pan Błasiak powinien lepiej pozyskiwać sponsorów zewnętrznych, 3mam kciuki żeby to się udało
a już abstrahując od tego konkretnego przypadku, polecam Panu wywiad z Łukaszem Kadziewiczem na temat polskiej młodzieży, jeżeli my starsi nie zadbamy o zdrowe wychowanie (w tym poprzez sport) naszych dzieci to za kilkanaście lat wszyscy w kwiecie wieku będą na rentach zdrowotnych siedzieć, czyli przed nami jest marna przyszłość, ale nie, olejmy sport totalnie, przecież to głupota, lepiej iść pod budkę z piwem niż na lodowisko się poruszać
T
Tomasz
Jestem kibicem siatkówki ale trzeba sobie powiedzieć jasno że zawsze w tle jest polityka. Poprzedni burmistrz zadłużył miasto w dość znacznym stopniu i pod koniec roku do 49 mln długu doszły inne. Do tej pory Kęczanina wspierała Grupa kęty, która wycofała się pewnie w w związku ze zmianą na stanowisku burmistrza!. Jak teraz będzie nie wiadomo ale osobiście uważam że miasto nie powinno na siatkówkę przeznaczać 70-80% wszystkich pieniędzy przeznaczanych na sport (są inne kluby) a sam klub w osobie Pana Błasiaka powinien lepiej pozyskiwać sponsorów na zewnątrz bo klub ma już jakąś markę, nie można tylko i wyłącznie opierać się założeniu że nam się należy....warto być aktywnym w kwestii funduszy, może warto poprosić o pomoc Gruszkę i mikę mają kontakty!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska