Krzysztof Jurgiel i Marek Sawicki. Jak oceniają ich rolnicy?

16 listopada 2015, 16:00

Krzysztof Jurgiel (z lewej), w wyborach parlamentarnych uzyskał 44 620 głosów. To właśnie on został następcą Marka Sawickiego (z prawej), dotychczasowego ministra rolnictwa i rozwoju wsi

Krzysztof Jurgiel, który przejął dziś (16.11) tekę ministra rolnictwa debiutantem nie jest. Miał już swoje pięć minut od listopada 2005 do maja 2006 roku. Czy mieszkańcy wsi są zadowoleni z wyboru PiS-u? Sprawdźmy też, jak oceniają Marka Sawickiego.

- Gorzej niż za Sawickiego być nie może. Naobiecywał nam, nic z tego nie wyszło - stwierdza Jan Jurkiewicz z Dulska w gminie Radomin, hodowca trzody chlewnej . I dodaje: - Ceny spadają na łeb: żywiec wieprzowy za 3,40 zł, mleko za 70 czy 80 groszy. A po ile to wszystko stoi w sklepach? Jedyne, na czym jeszcze trochę można zarobić to rzepak. Wiele osób ostrzega, że i w przyszłym roku susza jeszcze bardziej da się we znaki? Jak tutaj być optymistą?

O Krzysztofie Jurgielu, nowym ministrze rolnictwa w rządzie PiS-u

Z Marka Sawickiego zadowolony nie jest również prezes Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej "Bądkowo".

- Jeśli chodzi o Jurgiela, wstrzymam się z oceną, bo jakoś szczególnie się nie zapisał w mojej pamięci - mówi Franciszek Kaczorowski . - A Marek Sawicki? Nie zrobił dla nas nic. Zresztą, polskie rolnictwo to kompletne nieporozumienie. Padają hasła typu - nie uciekajcie ze wsi, zostańcie na ojcowiźnie. Ale z czego żyć? Kto chce zarabiać poniżej kosztów produkcji? Kiepsko to wszystko widzę.

- Jestem optymistką, więc widzę nadzieję w Krzysztofie Jurgielu - mówi Danuta Tatarewicz z KGW Grodzeń (powiat lipnowski). - Staram się patrzeć dalej niż tylko na swoje podwórko - jeśli chodzi o politykę, jestem w miarę na bieżąco. Sawicki niby rolnik, niby z PSL-u, a się w niczym nie popisał. Potrzebujemy zmiany.

- Gdyby nie Marek Sawicki, wynik PSL-u w ostatnich wyborach nie byłyby taki kiepski - stwierdza Adam Noworacki, sołtys Brąchnowa w podtoruńskiej Łubiance. - Moja ocena Sawickiego nie jest wyjątkowo surowa, ale cały czas kojarzy mi się on z hasłem frajerzy, które padło w odniesieniu do naszych rolników i rosyjskiego embargo na polskie jabłka. Każdy może coś palnąć, rozumiem. Ale minister powinien staranniej dobierać słowa.

- Nie prowadzę gospodarstwa, ale mam sklep i bardzo często rozmawiam z gospodarzami - opowiada Danuta Santorek, sołtyska Kamionek Dużych (gmina Chełmża). - Ludzie się żalą na dotychczasowego ministra, na coraz niższe ceny. Ba, polska wieprzowina jest w skupach za 3,50 zł. A ja widzę w lodówkach mięso duńskie, norweskie. Rolnicy dostają coraz mniej, a ceny wędlin stoją. Czasem rzucą promocję w jakimś markecie, żeby klientom usta zamknąć.