Krzysztof Krawczyk nie żyje. Odeszła legenda polskiej piosenki - wspominamy Krzysztofa Krawczyka
- To było jakoś pod koniec lat 70. Ówczesny prezes Radiokomitetu, Maciej Szczepański, obraził się na mnie za to, że nie wygrałem festiwalu w Sopocie. Zamiast mieć pretensje do jury, uznał, że to ja nie zaśpiewałem wystarczająco dobrze. Zostałem... zawieszony w czynnościach i otrzymałem szlaban w radiu i telewizji - opowiadał Krzysztof Krawczyk.[/cyt]
Zmęczony utarczkami z polską rzeczywistością w 1979 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. - Początkowo koncentrowałem w klubach polonijnych. Potem występowałem także w kościołach, szkółkach parafialnych, na odpustach i piknikach... Musiałem zacisnąć zęby i zapomnieć o tym, że w Polsce byłem gwiazdą. W najtrudniejszych chwilach, kiedy nie było kontraktów na występy, chwytałem się nawet pracy fizycznej. Pracowałem na różnych budowach: jeździłem jako kierowca, kładłem papę na dachach i tynkowałem werandy. Choć moja duma ucierpiała, nauczyłem się pokory- podkreślał.
CZYTAJ DALEJ >>>>
...