https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto i po co podtruwa drzewa działkowca z Oświęcimia?

Monika Pawłowska
Władysław Honik z Oświęcimia przy zniszczonym 30-letnim cisie, kiedyś ozdobie jego ogrodu
Władysław Honik z Oświęcimia przy zniszczonym 30-letnim cisie, kiedyś ozdobie jego ogrodu Monika Pawłowska
Władysław Honik z Oświęcimia od ponad 40 lat uprawia swoją działkę na "Witamince". I to z powodzeniem. Ma na koncie wiele nagród i wyróżnień dla najlepszego działkowca i plantatora. Jeszcze do niedawna cieszył się i chlubił swoim niewielkim ogrodem. Teraz rośliny w nim obumierają. Jak twierdzi pan Władysław, wszystko za sprawą jednego z sąsiadów.

Wystarczy przekroczyć bramę ogrodów działkowych "Witaminka", by poczuć się jak na wsi, choć tuż-tuż jest centrum Oświęcimia. Wszystkie ogrody są wypielęgnowane i pachnące. Dobre wrażenie znika, gdy dojdzie się do działki Władysława Honika - ta obumiera. Jej właściciel załamuje ręce nad okaleczonymi roślinami.

- Od 1970 roku rezygnowałem z wczasów i sanatoriów, bo miałem swoją działkę. Nie mógłbym na dwa tygodnie opuścić moich roślin, a teraz wszystko idzie wniwecz - żali się pan Władysław. Jak podejrzewa, to sąsiad podlewa jego rośliny jakimiś środkami chemicznymi. - Nic już stąd nie nadaje się do jedzenia - mówi. Działkowiec skrupulatnie policzył, że zniszczona została kilkuletnia pigwa, cztery krzaki porzeczek, trzy agrestu, rododendron, borówka amerykańska, cis, róże, lilie, maliny i cebula. Straty oszacował na tysiąc złotych, ale bardziej go boli spustoszenie wieloletnich upraw.

Honik z sąsiadem żył kiedyś dobrze.- Sam go tu sprowadziłem jakieś 12 lat temu, bo chciał mieć działkę - wyznaje pan Władysław. - Teraz coś mu odbiło. Chce mnie stąd wykurzyć, grozi mi pobiciem, a niedawno rzucił się na mnie z siekierą - opowiada starszy pan. Dodaje, że nie jest pierwszą ofiarą agresywnego sąsiada - ten wcześniej prześladował kilku innych działkowców. - Nie znieśli tego i wyprowadzili się. Ja się nie poddam groźbom ani prowokacjom - zapowiada.

Incydenty zgłosił m.in. na policji. Przyszła dzielnicowa, ale na razie nic nie wskórała. - Sprawa jest badana - informuje Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej policji.

Panu Władysławowi nie pomógł nikt z zarządu ogródków działkowych. Jak twierdzi prezes "Witaminki" Krystyna Kozłowska, nikt nikogo za rękę nie złapał. Ale przyznaje, że sąsiedzi Honika też mają zniszczenia w swoich ogródkach i że dochodzi do tego tylko w tej jednej części ogrodów.

- Za każdym razem wysyłam komisję, wezwałam też policję, ale nie ma świadków na to, co się dzieje - mówi Kozłowska. Liczy na szybkie wyjaśnienie incydentów. - W tamtym roku sąsiedzi podali sobie ręce na zgodę. Szkoda, że znów się zaczyna. Nie zastaliśmy działkowca, którego pan Honik podejrzewa o niszczenie upraw. Prezes "Witaminki" nie udostępniła nam jego numeru telefonu.

Damy Ci więcej!Zarejestruj się!

Nagroda dla policjanta, który uratował życie kierowcy w Niemczech Przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska