Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz w słupskim szpitalu: wypier... za szklane drzwi z tym małym skur... z mutacją. Matka dziecka wstrząśnięta

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Dwie skargi jednego dnia otrzymaliśmy na lekarza, który w niedzielę przyjmował w ramach Nocnej Opieki Chorych w słupskim szpitalu. Zdaniem matek chorych dzieci - lekarz z obawy o zarażenie się koronawirusem - niewłaściwie zajął się dziećmi, a do tego miał być wulgarny. Pielęgniarki przepraszały za zachowanie doktora, tłumacząc, że są zmuszone, aby z nim pracować.

List, jaki otrzymaliśmy od kobiety, która w niedzielę, 14 marca, była z dzieckiem w słupskim szpitalu w ramach Nocnej Opieki Chorych, czytaliśmy z niedowierzaniem. Aż trudno uwierzyć, że z ust lekarza padły takie słowa.

- W niedzielę, 14 marca, około godziny około 12 pojechałam do szpitala po pomoc dla mojego małego dziecka, które ma rok i trzy miesiące. Dziecko było słabe, płaczliwe, z gorączką - zaczyna opowiadać kobieta. - Wcześniej zadzwoniłam, aby pielęgniarka wpuściła mnie do poczekalni. Były dwie panie pielęgniarki. Jedna kazała rozebrać się i poczekać z dzieckiem na doktora. Pani pielęgniarka poszła zgłosić do doktora, że jestem już z małym dzieckiem. Słów, które dochodziły z gabinetu, nie powinnam nigdy usłyszeć. Doktor do pani pielęgniarki mówił straszne słowa typu:

"wypierd... za szklane drzwi z tym małym skurwysynem z mutacją... Ty myślisz, że szczepionka mnie uchroni? Takie małe skur...syny są najgorsze"

Padło jeszcze wiele innych przykrych słów - relacjonuje kobieta.

ZOBACZ TAKŻE: Tłum gości na porodówce w słupskim szpitalu

W gabinecie wulgaryzmów już nie było, ale doktor nie był uprzejmy.

- W gabinecie zabiegowym wsadził dziecku patyk w gardło - "widzi pani..." Na szybkiego przyłożył, żeby zbadać i to wszystko. Poszedł do swojego gabinetu. Był bardzo niemiły i obraził mnie oraz moje dziecko. Nie mogę jeszcze do tej pory uwierzyć w to, co usłyszałam - mówi mama dziecka.

Pielęgniarka przepraszała

- Pani pielęgniarka po cichu mówiła do mnie: "Przepraszamy za doktora. Jesteśmy zmuszone, by z nim pracować." Ja zapytałam, czy on zawsze taki, a pielęgniarka odpowiedziała, że jest dużo skarg na niego. Ze zdziwieniem zapytałam, czemu on tu jeszcze pracuje. Słowa, których on używał, były bardzo przykre i obrażające mnie oraz moje dziecko. Nie chciałabym już nigdy w życiu, aby coś takiego mnie spotkało. Teraz, idąc do lekarza, będę szła ze strachem i obawą. Pomocy mojemu dziecku udzielono na SOR. Nie mieści mi się to w głowie, że to nie pierwszy przypadek i taki lekarz jeszcze pracuje. Boi się leczyć ludzi z obawy, że sam się zarazi. Nie życzę nikomu trafić na tego bardzo niemiłego doktora - kończy kobieta.

W szpitalu w Słupsku powstał oddział izolacyjny dla pacjentó...

Tego samego dnia otrzymaliśmy drugą skargę także na tego samego doktora

- W niedzielę, 14.03, zgłosiłam się telefonicznie do szpitala na pomoc doraźną w sprawie mojej niespełna sześcioletniej córki, która dostała uporczywej wysypki. Czekałam ponad 2 godziny na telefon od lekarza, który w ten dzień pełnił dyżur. Dla mnie to jest nie do pomyślenia, by tyle czekać w sprawie dziecka, któremu z każdą minutą dolegliwości postępują, do wysypki dochodzi gorączka. W końcu telefon zadzwonił. Dr W.J. (imię i nazwisko znane redakcji) - apatyczny, zniechęcony, nieprzyjemny. Kiedy powiedziałam, że jest wysypka i gorączka usłyszałam słowa "z wysypkami najgorsze jest to, że nigdy nie wiemy o co chodzi". To ja się pytam, kto ma wiedzieć?! Przeprowadza wywiad dalej, czy córka często choruje, czy jest obrzęk błon śluzowych, katar, kaszel? Odpowiadam, że nie, córka okaz zdrowia, ani jednej infekcji w okresie jesienno-zimowym, bez kataru, bez kaszlu od kilku ładnych miesięcy. Wtem dostaję diagnozę: liszajec, często występuje przy infekcjach. Czy on mnie słyszał? Córka zdrowa jak ryba i przepisuje antybiotyk. Podobno dość silny. Bez chęci obejrzenia dziecka, obejrzenia wysypki - opisuje swoją historię kobieta.

W szpitalu:
- Pojechałam do szpitala po receptę, na miejscu jestem świadkiem jak kobieta, która przyszła z kilkunastoletnim synem rozmawia przez telefon z lekarzem - będąc na miejscu! Mówi, że dziecko boli brzuch, że kłuje, promieniuje, że to już trzeci dzień. Po czym rozłącza się i mówi do swojego męża, że będzie recepta. Mąż kobiety zaskoczony, ale jak? Bez badania, bez usg brzucha? Sytuacja jak u nas. Receptę odebrałam, ale posłuchałam swojego instynktu i antybiotyku nie wykupiłam. Dziś poszłam z córką do naszego pediatry. Doktor obejrzał ją i zdiagnozował - zwykła pokrzywka. Lekarz pochwalił decyzje o niepodawaniu antybiotyku.

Kobieta jest wściekła.

- To nonsens. Podawać w ciemno, bez zbadania antybiotyki i to jeszcze dziecku! Jeśli inny rodzic zaufa w stu procentach takiemu lekarzowi, może zrobić własnemu dziecku krzywdę. Kto weźmie później odpowiedzialność, jeśli okaże się, że zostanie źle dobrany lek? Przecież to może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu dzieci! A sytuacja w szpitalu, pokazała, że ten lekarz robi to nagminnie. Poczytałam również opinie o tym lekarzu, sporo ludzi miało z nim takie doświadczenie, jak ja. Oczywiście skarga do NFZ zostanie jutro przeze mnie wysłana listownie."

Co na to szpital?

- W sprawach obu skarg szpital zwrócił się z wnioskiem o wyjaśnienia do firmy, u której kontraktujemy usługi lekarzy pracujących na NOCH (od red. Nocna Opieka Chorych). Ustosunkujemy się do zarzutów pacjentów po uzyskaniu odpowiedzi od przedsiębiorstwa zatrudniającego lekarzy - mówi Marcin Prusak, rzecznik prasowy szpitala w Słupsku.

I jednocześnie dodaje:

- Przypominam, że każdy pacjent, który uważa, że naruszone zostały jego prawa może zwrócić się ze skargą do szpitalnego pełnomocnika ds. pacjenta. Pani Magdalena Pasieka przyjmuje sygnały od pacjentów pod służbowym numerem telefonu komórkowego 518 020 870 lub adresem e-mail: [email protected].

Jedna z opisanych skarg została już oficjalnie skierowana do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku i trafiła do rozpatrzenia przez rzecznika praw pacjenta. - W takiej sytuacji - do czasu oficjalnego rozpatrzenia skargi przez rzecznika - nie możemy wypowiadać się w sprawie - mówi rzecznik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Lekarz w słupskim szpitalu: wypier... za szklane drzwi z tym małym skur... z mutacją. Matka dziecka wstrząśnięta - Głos Pomorza

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska