Czarne chmury gromadzą się nad brytyjskim premierem. Wpadka w związku z udziałem w przyjęciu w ogrodach swojej siedziby, kiedy obowiązywały surowe restrykcje, ujrzała światło dzienne w czasie spadku poparcia dla ugrupowania Borisa Johnsona.
Wynosi ono zaledwie 28 proc. i stąd pojawiające się głosy, że pora na wewnątrzpartyjne głosowanie nad odwołaniem premiera z funkcji lidera Partii Konserwatywnej. Taki wniosek może zostać poddany pod głosowanie, jeśli wystąpi o to przynajmniej 15 proc. członków klubu. W przypadku odwołania Johnsona ze stanowiska lidera partii, przestanie on być też szefem rządu.
Ministrowie gabinetu zobowiązali się do poparcia Borisa Johnsona. Pytanie, jak długo? Lider szkockich torysów Douglas Ross i wielu jego kolegów wezwało premiera do ustąpienia. Jednak ministrowie gabinetu wezwali posłów do poczekania na wynik dochodzenia w sprawie rzekomego złamania obostrzeń na Downing Street 10.
Sekretarz Irlandii Północnej, Brandon Lewis, powiedział że trzeba poznać wszystkie szczegóły niefortunnego zachowania się Johnsona. Powiedział, że premier dostrzegł frustrację, złość i zdenerwowanie z powodu tego, co ludzie postrzegali jako atmosferę na Downing Street, dodając, że „absolutnie” popiera jego przywództwo.
Minister spraw zagranicznych Liz Truss i kanclerz Rishi Sunak – obaj wskazani jako potencjalni następcy Johnsona jako lidera – napisali na Twitterze poparcie dla premiera.
Nie brakuje jednak opinii, że wypowiedzenie posłuszeństwa Johnsonowi przez działaczy partyjnych jest tylko kwestą czasu.
