Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy sześciu Aniołów. Uratowali życie starszego pana, któremu stanęło serce

Monika Pawłowska
Marzena Czub-Żmuda (z lewej) i Teresa Gosman stoją w miejscu, gdzie w sobotę walczyły o życie mężczyzny
Marzena Czub-Żmuda (z lewej) i Teresa Gosman stoją w miejscu, gdzie w sobotę walczyły o życie mężczyzny Monika Pawłowska
To miały być szybkie zakupy dla jednej pani i kolejna z rzędu wizyta w klubie fitness dla drugiej. Okazało się, że było to przedpołudnie pełne emocji i adrenaliny. Łącznie z czterema innymi osobami uratowały życie starszego pana na sklepowym parkingu przy ul. Bema w Oświęcimiu.

Sobota, środek osiedla, żar leje się z nieba. Nie wychodzi z domu ten, kto nie musi. Starszy mężczyzna najprawdopodobniej wyszedł zrobić drobne zakupy. Do domu nie wrócił - padł na przysklepowym parkingu, uwięziony między samochodami. Gdyby nie wrażliwi przechodnie, którzy rzucili się na pomoc i wezwali medyków, z całą pewnością zakończyłby tam życie.

Ten człowiek nie oddycha

Teresa Gosman sobotnie przedpołudnie postanowiła spędzić w kuchni na robieniu zapraw na zimę.
- Chyba opatrzność czuwała, bo brakło mi gorczycy do zaprawiania ogórków i musiałam iść do sklepu - mówi pani Teresa. - Ze sklepu wyszłam bocznymi drzwiami i chciałam iść do domu, kiedy zobaczyłam mężczyznę upadającego na kolana, na dodatek uderzył się w głowę o samochód - opowiada.

Drobna pani Teresa podbiegła do nieznajomego, chciała go podtrzymać, ale nie dała rady masywnemu mężczyźnie.
- W ułamku sekundy zrobił się cały siny, jeszcze wziął dwa głębokie wdechy i całkiem upadł, nie dając oznak życia - wspomina pani Teresa, wciąż mając mężczyznę przed oczami. - Wiedziałam, że nie poradzę sobie sama i szybko zadzwoniłam na 112 - dodaje.

W tym samym czasie z tego samego budynku wyszła Marzena Czub-Żmuda. Jak w każdą sobotę bierunianka była na zajęciach w klubie fitness mieszczącym się nad sklepem.

- Zobaczyłam kobietę, która próbowała podtrzymać jakiegoś pana - wspomina pani Marzena. Szybko zorientowała się, że dzieje się z nim coś złego. Najpierw trzeba było przenieść mężczyznę na chodnik, żeby rozpocząć reanimację, ale to nie było łatwe, pan ważył ze 130 kilogramów.

Pani Marzena wybiegła na ulicę i zatrzymała samochód.

- Pamiętam, że w środku siedział mężczyzna z dzieckiem i tortem. Rzuciłam tylko do niego: zostaw pan to ciasto i pomóż mi ratować człowieka - relacjonuje pani Marzena.

Reanimowali go na zmianę pod dyktando dyspozytora ze 112, z którym rozmawiała pani Teresa. Za chwilę nieznajomego kierowcę zastąpił inny pan.

- Jak to w sobotę, szliśmy z mężem na zakupy - mówi oświęcimianka Magdalena Uroda, kolejna zaangażowana do pomocy. Z daleka zobaczyli leżącego mężczyznę.

- Usłyszałam, jak młoda kobieta mówi do telefonu: „nie oddycha” i wtedy powiedziałam mężowi: chodź, musimy pomóc temu człowiekowi - dodaje.

Marek Uroda przystąpił do reanimacji. Wie, jak robić masaż serca, nauczył się tego podczas szkoleń w miejscu pracy.
- Ciężko zachować zimną krew, widząc nieprzytomnego człowieka, bez jakichkolwiek oznak życiowych, którego oczy są jakby nieobecne, a jednak patrzyły na mnie - mówi pan Marek. - I jeszcze ta myśl z tyłu głowy, że mogę połamać mu żebra od tego ciągłego naciskania - dodaje. Ale nie przestawał. Uciskał do momentu, aż przyszedł zmiennik - żona pana Marka, „wyrwała” z tłumu pomocnika.

- To było najdłuższe siedem minut w moim życiu, bo tyle - jak się okazało - reanimowaliśmy tego pana - wyznaje pani Marzena.

Ułamki sekund

Na miejsce zdarzenia przyjechała specjalistyczna karetka pogotowia ratunkowego. Lekarz Maja Berezowska stwierdziła zatrzymanie krążenia. Z ratownikami medycznymi dalej reanimowali mężczyznę. Po ok. 9 minutach akcja serca powróciła. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala.

- Jakie będą dalsze jego losy, nie da się teraz powiedzieć, ale żyje - podkreśla Maja Berezowska. - Nie umarł na ulicy. Dlaczego tak się stało? Ponieważ trafił na Aniołów w ludzkiej skórze, którzy widząc, że się osuwa na chodniku, nie ominęli go ze wstrętem, uznając, jak wielu, za „pijaka” - dodaje lekarka.

Chwali przechodniów za prawidłową reakcję i akcję ratunkową do momentu przyjazdu medyków.
- Tylko i wyłącznie dzięki ich postawie pacjent dostał szansę na ratunek. Gdyby nie oni, ja mogłabym niestety tylko stwierdzić zgon - mówi wprost Maja Berezowska.

35. Oświęcimska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę pokłoniła s...

Gazeta Krakowska

WIDEO: Pierwsza pomoc. Kiedy i jak używać defibrylatora?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska