Maciej M. od kwietnia do czerwca 2012 r. 15 razy tankował na stacjach w Krakowie (m.in. na Kapelance, Zakopiańskiej, al. 29 Listopada, Bora-Komorowskiego) i uciekał nie płacąc. Razem "zarobił" 3,5 tys. zł. Wymyślił, że jak będzie kradł benzynę ze stacji do sumy 250 zł, to popełni tylko wykroczenie, a nie przestępstwo. Ale śledczy i tak chcą go posadzić.
- Zapomniał, że jest przepis o czynie ciągłym - jeśli popełnia się to samo wykroczenie w krótkich odstępach czasu, to uważa się to za jeden czyn i sumuje się ukradzione kwoty - mówi rzecznik prokuratury Bogusława Marcinkowska. A kradzież powyżej 250 zł to już przestępstwo.
Złodziejowi nie udało się również zabezpieczyć przed złapaniem, choć poczynił w tym kierunku spore wysiłki. Przerobił tablice rejestracyjne swojego auta z pomocą pisaka - z numeru 3 zrobił 8, z litery L zrobił E. Dlatego, nawet nagrany na monitoringu, mógł działać przez dwa miesiące. Jednak w końcu wpadł.
Przyznał się do winy, grozi mu do pięciu lat więzienia.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+