Mieszkania podrożały o 10 proc., a to jeszcze nie koniec podwyżek
Chyba już tylko najwięksi optymiści liczą na rychły i zauważalny spadek cen mieszkań. Jak podaje Narodowy Bank Polski, między jesienią 2020 r. a jesienią 2021 r. mieszkania podrożały średnio o 10 proc., a według ekspertów w przyszłym roku podrożeją o kolejne 10 proc. Z kolei w 2023 r. spodziewane są podwyżki cen o 8 proc.
– Ceny mieszkań podwyższać będzie presja kosztowa. To efekt skokowego wzrostu cen materiałów i wysokiej dynamiki wynagrodzeń w budownictwie – mówią eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego cytowani przez serwis bankier.pl.
Mowa oczywiście o średnich cenach dla całej Polski – w konkretnych miastach skala podwyżek będzie różna. Dobrze obrazują to dotychczasowe wzrosty cen. Jak podaje portal RynekPierwotny.pl, od początku roku lokale mieszkalne podrożały:
- o 24 proc. w Łodzi,
- o 20 proc. we Wrocławiu i w Gdańsku,
- o 9 proc. w Krakowie.

Zobacz ciekawe wykresy o sytuacji na rynku mieszkaniowym w polskich miastach:
Również w skali miesiąca wahania cen potrafią być spore. Przykładowo między październikiem a listopadem 2021 r. we Wrocławiu, Warszawie i Krakowie mieszkania podrożały o ok. 1–2 proc., a w Poznaniu aż o 6 proc. Z kolei Katowice były jedynym miastem, gdzie zaobserwowano spadek cen (o 5 proc.).
– Warto wyjaśnić skąd się biorą tak duże podwyżki w skali zaledwie jednego miesiąca. Otóż jest to skutkiem wprowadzenia na rynek puli drogich mieszkań oraz sprzedaży tanich – wyjaśnia ekspert GetHome.pl Marek Wielgo.
Uciekamy pod miasto, bo w mieście jest za drogo
Polska mieszkaniówka jest dziś w dziwnej sytuacji – z jednej strony wszystko wskazuje na to, że ceny powinny rosnąć (bo drożeje budowa, a popyt jest ogromny), ale z drugiej strony ceny powoli stają się dla wielu klientów zbyt wysokie. Coraz trudniej jest też uzyskać kredyt, a do tego przez rosnące stopy procentowe jest on droższy niż przedtem. Dla osób pracujących w największych miastach często jedynym rozwiązaniem jest szukanie lokum bardzo daleko od centrum lub wręcz poza granicami miasta.
– Dla wielu potencjalnych nabywców mieszkania stały się zbyt drogie, więc coraz częściej decydują się oni na przeprowadzkę za rogatki miasta. Z danych portali GetHome.pl i RynekPierwotny.pl wynika, że np. w powiatach okalających Warszawę, Kraków, Wrocław czy Gdańsk średnia cena metra kwadratowego nowych mieszkań jest niższa nawet o 30-40 proc. – wylicza Wielgo.
Niższa cena niewątpliwie jest plusem, ale taki trend ma też swoje minusy. Mieszkańcy tak daleko położonych osiedli muszą się liczyć z długimi dojazdami do pracy, a do tego mogą zapomnieć m.in. o dobrej ofercie komunikacji miejskiej czy rozbudowanej infrastrukturze.
Praca na budowach wre, a mieszkań wciąż za mało
Mimo szalonych cen deweloperzy nie mogą narzekać na sprzedaż. Według GetHome.pl tylko w listopadzie w 8 analizowanych miastach sprzedano łącznie 3790 mieszkań. To co prawda o 3 proc. mniej niż w październiku, ale ogółem firmy budujące mieszkania mają za sobą znakomity rok. Jesień zwykle przynosi spadek sprzedaży (tak było w listopadzie m.in. w Poznaniu, Bydgoszczy, Wrocławiu, Katowicach i Warszawie), bo deweloperska oferta jest wówczas mocno przetrzebiona. Czasem zdarzają się jednak wyjątki.
– Krakowscy deweloperzy mogli zacierać ręce, bo sprzedali 884 mieszkania, czyli aż o 43 proc. więcej niż miesiąc wcześniej. Warto podkreślić, że listopadowy wynik sprzedażowy w Krakowie był najlepszym od rekordowego w tym roku marca – zauważa Wielgo.
Od dłuższego czasu problemem jest jednak uzupełnianie oferty – deweloperzy sprzedają więcej niż budują. Jeśli spojrzeć na okres od stycznia do października br., tak było m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu.
– W efekcie Bydgoszcz i Łódź są w tym roku jedynymi analizowanymi przez nas miastami, w którym deweloperzy wprowadzili na rynek i sprzedali mniej więcej po tyle samo mieszkań – podsumowuje ekspert GetHome.pl.
Dla kupujących to niekorzystna sytuacja. Kiedy popyt na mieszkania – tak jak obecnie – przewyższa podaż, ceny mieszkań rosną. Pewną nadzieję daje zatem fakt, że deweloperzy budują dziś na potęgę. Jak wyliczyli analitycy PIE, liczba rozpoczynanych budów jest dziś o 17–23 proc. wyższa niż w latach 2018–2019, a liczba wydawanych pozwoleń na budowę nawet o 30 proc. wyższa.
