18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość i rodzina

Urszula Wolak
fot. Andrzej Banaś
Ciągłe podróże są wpisane w jej aktorski zawód. Żyje między Krakowem, gdzie mieszka wraz z najbliższą rodziną i od wielu lat jest związana z teatrem Bagatela, a Warszawą, gdzie powstają zdjęcia do filmów czy seriali, w których gra.

Ostatnie miesiące Urszula Grabowska spędziła jednak w Krakowie. - Jesienno-zimowy okres spędzam przeważnie na deskach teatralnych. Zdjęcia na planie rozpoczynam natomiast na początku wiosny - opowiada aktorka. Z tego zadowolony jest jej 8-letni syn - Antoni.

Aktorka punktualnie o 6.30 wstaje, by wyprawić go do szkoły. - Korzystam z każdej chwili i możliwości spełniania się w swoim rodzinnym życiu - mówi Urszula Grabowska. - Sprawia mi to ogromną przyjemność.

Mama Sylwia?
Mąż aktorki - Adrian Ochalik - jest rzecznikiem prasowym kluby piłkarskiego Wisły Kraków. - Co w porównaniu z moim zawodem ma zdecydowanie większą wartość dla naszego syna - śmieje się Urszula Grabowska.

O ile Antoni szybko zrozumiał, czym zajmuje się jego ojciec, trudno było mu pojąć istotę aktorstwa. Zdarzało się, że oglądając w telewizji "Tylko miłość", pytał: - Mamo, dlaczego oni mówią do ciebie Sylwia? - wspomina aktorka. Dziś jej syn nie ma już problemu z rozpoznaniem serialowej fikcji.

Kompot, pierogi i ciasteczka
Święta Urszuli Grabowskiej, spędzane w rodzinnym gronie, pachną różnie. - I zależą przede wszystkim od czasu, który je poprzedza. Pachną więc zarówno spokojem, ale także chaosem i improwizacją. W tym roku dominować będzie jednak spokój, głównie dlatego, że nie musiałam wyjeżdżać z Krakowa i bez pośpiechu mogłam rozpocząć świąteczne przygotowania - opowiada aktorka.

Nie wiem jednak, które święta bardziej wolę, czy te, w które wpisany jest spokój, czy może te, kiedy rządzi improwizacja? - Każdy w naszej rodzinie słynie z jakiejś kulinarnej specjalności, którą przygotowuje na wspólną kolację. Tak się jakoś złożyło, że stałam się specjalistką od pierogów. Tuż przed Wigilią mam więc ręce, po łokcie, zlepione ciastem.

- Żałuje tylko, że nie mamy kominka. Wszystko jednak przed nami... - mówi. Zamiast zapachem palonego drewna, aktorka rozkoszuje się wonią korzennych pierników i ciasteczek. - Zdarza się, że piekę je wraz z synem, a później dekorujemy nimi choinkę.

Wspomnienia z dzieciństwa
Ten nabożny stosunek do świąt Bożego Narodzenia aktorka wyniosła ze swojego rodzinnego domu, który jest dla niej synonimem stałości i w którym święta miały zawsze tradycyjny charakter.

- Najbardziej obciążona pracą była moja mama, ale zarówno ja jak i moje rodzeństwo także mieliśmy swoje obowiązki, związane zwykle z robieniem porządków. Do kuchni mama nas raczej nie dopuszczała. Tata, jako wędkarz, zajmował się rybą. Był też czas prezentów.

- W dzieciństwie byłam przekonana, że pod choinką zostawia je, podobnie jak 6 grudnia, Święty Mikołaj. Pamiętam te niedomknięte okna, ślady butów odbite na balkonie... Z perspektywy czasu myślę dziś, jak niewiele trzeba, by rozbudzić dziecięcą wyobraźnię. Wątpliwości zaczęły się pojawiać dopiero wtedy, gdy usłyszałam od moich kolegów, że do ich domów przychodzi Dziadek Mróz albo Gwiazdka - z uśmiechem wspomina aktorka.

- No to kto w końcu? - pytałam i tak powoli otwierały mi się oczy. Czułam jednak żal, że iluzja, w której żyłam jako dziecko, w pewnym momencie ulatnia się bezpowrotnie. Prezenty nie liczyły się jednak w okresie adwentu i rekolekcji; podjętych postanowień i przyrzeczeń kształtujących charakter - wyznaje aktorka.

- Jako dziecko przeżywałam ten czas z ogromnym zaangażowaniem, do tego stopnia, że nie opuszczałam żadnej mszy roratniej o 6 rano. Nieco gorzej znosili to moi rodzice, którzy wtedy pracowali w systemie zmianowym, a musieli towarzyszyć mi codziennie rano w kościele - wspomina Urszula Grabowska.

Modlitwa i muzyka
Zgodnie z chrześcijańską tradycją, przy jej świątecznym stole nie zabraknie modlitwy. - Zawsze prowadziła ją moja mama. Czytanie Pisma Świętego rozpoczynał mój najstarszy brat, potem przyszła kolej na mnie. Dwukrotnie fragmenty Biblii czytał także mój mąż, a niebawem przywilej ten spotka pewnie Antoniego, który czyta już coraz płynniej - opowiada Urszula Grabowska. Później rozpoczyna się łamanie opłatkiem.

- Dla mnie to zawsze czas wzruszeń i pojednania, głębokich i intymnych życzeń. Będą też kolędy i oczywiście pasterka. Szkoda, że wszystko, co dobre, szybko się kończy...

Święta za granicą, w ciepłych krajach, z dala od najbliższych? - Nigdy - zdecydowanie odpowiada aktorka. - Zupełnie sobie tego nie wyobrażam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska