Kilka minut po północy włączył się alarm monitoringu zabytkowej świątyni. Z centrum dozorowego firmy Sezam zaalarmowano proboszcza ks. Józefa Kmaka. Gdy wybiegł z plebanii, zobaczył, że kościół zaczyna płonąć na dwóch rogach odległych od siebie o około 10 m. Na śniegu były ślady butów i substancji łatwopalnej.
Proboszcz, wikary i kościelny zaczęli rzucać śnieg, by tłumić płomienie. Równocześnie alarmowali miejscową Ochotniczą Straż Pożarną i zawodowych strażaków z Nowego Sącza. - Płomienie nie przedostały się do wnętrza, ale było ono bardzo zadymione - relacjonuje młodszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu.
Bezcenny zabytek podpalono od strony cmentarza, a nie ulicy i plebanii. Przestępca liczył zapewne, że płomienie zostaną zauważone dopiero nad dachem. Wtedy na uratowanie świątyni byłoby już za późno.
Strażacy rozebrali nadpaloną część desek i wynieśli część wyposażenia. Ściany sprawdzili kamerą termowizyjną. Do rana przy kościele dyżurowali druhowie z ptaszkowskiej OSP.
Galeria zdjęć www.nowysacz.naszemiasto.pl
Studniówki w Małopolsce 2013 [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!