Saperzy 32. Patrolu Rozminowywania w Krakowie usunęli minę przeciwpancerną znalezioną na żwirowisku w pobliżu placu zabaw w Moszczenicy Niżnej (gm. Stary Sącz). Zawierała niemal trzy kilogramy trotylu.
- Z takiej ilości można skonstruować niemały ładunek wybuchowy - stwierdza Mirosław Gancarczyk, zastępca naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej w Moszczenicy Niżnej. - Nie chcę nawet myśleć, co by się stało, gdyby ładunek trafił w niepowołane ręce - mówi strażak.
Znaleźli podczas zabawy
Zardzewiałą skrzynką zainteresowali się chłopcy, którzy przechodzili w piątek przez żwirowisko. O znalezisku poinformowali strażaka OSP Mirosława Orłowskiego. - Skrzynka wyglądała podejrzanie. Przypuszczaliśmy z naczelnikiem, że to mina, ale przybyli na miejsce funkcjonariusze policji uznali, że to skrzynka elektryczna i zostawili ładunek - opowiada.
Strażak ustalił, że to mina
Znalezisko nie dawało jednak spokoju strażakom. - Wysłałem zdjęcie znajomemu wojskowemu - opowiada Mirosław Gancarczyk. Otrzymał odpowiedź, że to jest radziecka mina przeciwpancerna TM-35 i może zawierać trotyl.
- Wówczas jeszcze raz zaalarmowaliśmy policję - mówi.
Justyna Basiaga, rzecznik sądeckiej policji, informuje, że na miejsce skierowano grupę minersko-pirotechniczną, która zabezpieczyła miejsce znaleziska. Policjanci i strażacy pilnowali ładunku przez dwa dni, czekając na przyjazd saperów 32. patrolu rozminowania z 6. Brygady Powietrznodesantowej w Krakowie.
- Ładunek był niebezpieczny - przyznaje kapitan Marcin Gil, rzecznik prasowy jednostki. Dodaje, że choć korpus miny był już mocno skorodowany, to znajdujący się w środku trotyl zachował swoje właściwości wybuchowe.
- Co zresztą potwierdziło się podczas zdetonowania tego ładunku na naszym poligonie - mówi kpt. Marcin Gil.