Brak tras do biegów narciarskich zawsze był piętą achillesową Zakopanego. Jeśli już jakieś powstawały - np. na zakopiańskiej Pardałówce czy choćby na Siwej Polanie pomiędzy sąsiednim Witowem czy Chochołowem - szybko znikały, bo blokowali je miejscowi górale, właściciele terenów, po których trasy przebiegały. Tymczasem Zakopanem - już po raz czwarty z kolei - stara się zorganizować zawody z cyklu mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Mogłyby się odbyć w 2017 roku.
- We wniosku kandydackim, który został złożony do władz FIS, zaznaczyliśmy trasy w rejonie Centralnego Ośrodka Sportu, pod Reglami, a także w rejonie Drogi do Daniela - wyjaśnia Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego. Jak jednak przyznaje, planem zastępczym są trasy w rejonie Bachledzkiego Wierchu, a także na Kalatówkach.
- To idealne rozwiązanie - cieszy się Edward Budny, były trener Józefa Łuszczka, który w 1978 roku zdobył mistrzostwo świata w biegach narciarskich. - To tam przed laty odbywały się zawody w narciarstwie biegowym. M.in. w 1929 roku zorganizowano na Kalatówkach mistrzostwa świata w biegach, a w 1955 r. było to główne miejsce przygotowań w tej dyscyplinie przed igrzyskami w Cortina d'Ampezzo w 1956 roku. Na Kalatówkach także przygotowywał się Józef Łuszczek przed tym, jak w Lahti zdobył tytuł mistrza świata. - Pamiętam, jak biegaliśmy na Kalatówkach i Kondratowej - mówi. - Potem pojawiły się głosy, że trzeba chronić polanę i zabroniono zawodów - dodaje Budny.
Czy teraz, po latach protestów przyrodników przeciw wpuszczaniu narciarzy na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego, doszło do przełomu? Dyrekcja parku zgodziła się, by poprowadzić trasę biegu Józefa Łuszczka przez Suchy Żleb aż po dolną Polanę Kalatówki.
- Zgodziliśmy się, bo była to spontaniczna, kameralna impreza - mówi o niedzielnych zawodach Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Nie było tu praktycznie ingerencji w tatrzańską przyrodę. Nie mam nic przeciwko temu, aby w rejonie Kalatówek rekreacyjnie biegali narciarze, jeśli są do tego warunki śniegowe.
Skawiński dodaje jednak, że park nie da zgody, gdyby trzeba było zniwelować teren na polanie, gdzie wiosną rośnie tysiące krokusów. Nie zgodzi się też na postawienie ogromnej infrastruktury na potrzeby takiej imprezy. - Całe zaplecze logistyczne związane z przygotowaniem imprezy mogłoby mieścić się na placu w Kuźnicach - zaznacza Majcher.