Choć Bruno ma dopiero półtora roku, zdążył już poznać ciemną stronę ludzkiej natury. Dramat psiaka rozpoczął się w Kadczy, kiedy jego były już właściciel zdecydował pozbyć się zwierzaka i wyrzucił go z samochodu.
- Nie znam dokładnie okoliczności porzucenia Bruna, ale z relacji świadków zdarzenia wyłania się typowy obraz ludzi, którzy znudzili się zwierzęciem i postanowili się go pozbyć w okrutny i, niestety, coraz częściej powtarzający się sposób - mówi Aleksandra Bartkowska, wolontariuszka ze schroniska w Starym Sączu i Wielogłowach, która zaopiekowała się kundelkiem.
Bruno okazał się być bardzo wdzięcznym i przyjacielskim psiakiem. Jednak lubi chodzić własnymi ścieżkami i trudno było go upilnować.
- Założyłam mu obróżkę, żeby nie był traktowany jak bezpański pies - opowiada Bartkowska i podkreśla, że zwierze zachowywało się tak, jakby wciąż szukało utraconego domu. W pewnym momencie zniknął nawet z Kadczy, by wkrótce pojawić się w pobliskich Naszacowicach.
W tym samym czasie wolontariuszki ze schroniska w Wielogłowach szukały w Naszacowicach innego psiaka, świeżo oszczenionej suczki.
- Miałyśmy sygnały, że błąka się po wsi i jeździłyśmy wielokrotnie do Naszacowic, aby ją odnaleźć - opowiadają.
Zdarzało im się także spotkać Bruna, ale ponieważ psiak miał obróżkę, nie były pewne, czy jest bezpański czy też po prostu lubi wyrwać się z domu.
Feralnego dnia także przyjechały po ową suczkę i stały się niemal świadkami postrzelenia Bruna.
- Wszystko rozegrało się bardzo szybko. Bruno najpierw się pojawił, później straciłyśmy go z oczu, a dosłownie kilka minut później pies przyczołgał się do nas - opowiadają.
Na początku kobiety nie wiedziały, co się stało, podobnie zresztą jak przybyły na miejsce zdarzenia weterynarz. Dopiero dalsze badania wykazały, że Bruno został postrzelony w łapę.
Naszacowice to miejscowość leżąca w gminie Podegrodzie. Sprawami bezpańskich zwierząt zajmuje się referat Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Gospodarki Nieruchomościami.
- Otrzymaliśmy sygnały o błąkającym się w Naszacowicach psie i zareagowaliśmy na nie - mówi Elżbieta Popardowska, kierownik referatu.
- Mamy podpisaną umowę z jedną z sądeckich lecznic i weterynarz wielokrotnie jeździł w teren, by znaleźć psa, ale nigdy nie udało się na niego natrafić - opowiada.
Elżbieta Popardowska także kilkakrotnie jeździła do Naszacowic, by namierzyć uciekiniera, jednak Bruno był nieuchwytny.
- O postrzeleniu psa dowiedziałam się dzień po zajściu, kiedy weterynarz zapytał, czy gmina pokryje koszty jego leczenia - tłumaczy Elżbieta Popardowska i dodaje, że gmina za nie zapłaciła.
Na szczęście obrażenia Bruna okazały się niegroźne i pies szybko opuścił lecznicę. Niestety, to nie koniec jego kłopotów.
- Aktualnie Bruno znajduje się pod tymczasową opieką, ale pilnie potrzebuje nowego domu. Inaczej trafi do schroniska - apelują wolontariuszki z Wielogłów. - To wesoły, przyjacielski piesek i zasługuje na kogoś, kto okaże mu serce i zapewni kochający dom - opowiadają o swoim podopiecznym i podkreślają, że zwierzak dosyć już przeszedł w swoim krótkim życiu.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Dlaczego naprawdę warto mieć psa?
Źródło: Agencja TVN/x-news