- Pan Jacek wybiegł na klatkę schodową straszliwie krzycząc o ratunek i to usłyszała moja córka - relacjonuje Alfreda Przybysz. - Ktoś już wyprowadzał go przed budynek. Był bez ubrania i bardzo poparzony. Nawet pękała mu skóra na twarzy. Za moment zjawiła się karetka. Zjeżdżały się wozy straży pożarnej - dodaje.
Zobacz także: Zabił teścia, chciał szwagra. Wrócił i znów groził śmiercią
- Płomienie wydostawały się przez okna i lada moment mogły przerzucić się na wyższe piętra - informuje brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. - Na miejscu pracowało pięć zastępów. Zadymienie było tak wielkie, że ratownicy wchodzili do bloku tylko w maskach i aparatach do oddychania.
Strażacy ewakuowali 25 osób z 10 mieszkań w tej samej klatce schodowej. Z dwóch stron gasili ogień - z klatki schodowej i drabin ustawionych pod oknami. Dzięki temu ocalili resztę lokali.
Mieszkanie Jacka G. to teraz wypalone ściany. Jego bratanek pokazuje z rozpaczą, że nie ocalało nic poza osmolonymi figurkami słoni i kilkoma teczkami z papierami. Reszta to zgliszcza leżące przed blokiem.
Strażacy podejrzewają, że pożar wybuchł od starego piecyka gazowego. - W naszym bloku takie same w każdym mieszkaniu grzeją wodę i kaloryfery - mówi sąsiadka Celina Matusik-Bocheńska.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu