FLESZ - Koronawirus - kwarantanna w całej Polsce

Kierowniczka jednego z sądeckich sklepów spożywczych Lewiatan (nazwisko do wiadomości redakcji) przyznaje, że w czasie epidemii każde wyjście do pracy jest obarczone ryzykiem zarażenia.
- Ludzie różnie radzą sobie z napięciem. Część pań poszła na przykład na opiekę nad dzieckiem, inne przychodzą do pracy, ale cały czas w tyle głowy jest lęk przed koronawirusem - opowiada.
Sama stara się trzymać nerwy na wodzy, choć jak mówi, ma dwójkę dzieci i też martwi się o swoją rodzinę.
- Staram się nie popadać w paranoję i normalnie wykonywać swoje obowiązki - deklaruje.
Podkreśla jednak, że oprócz lęku przez chińskim wirusem, problem stanowi również zachowanie niektórych klientów. Wyzwaniem są także wymogi sanitarne wprowadzone przez władze państwowe.
- Mamy spore problemy z ich realizacją - wyjaśnia.
Brak zrozumienia dla sytuacji
Choć większość klientów ze zrozumieniem potraktowała sklepowe obostrzenia, są i tacy, którzy oczekują, że obsługa będzie działać "po staremu". Mimo, że personel prosi o przychodzenie do sklepu z gotową listą zakupów i sprawne poruszanie się po placówce, część klientów lekceważy te prośby.
- Spotykamy się również z niechęcią i agresją tak, jakby ludzie nie zdawali sobie sprawy, że wprowadzone obostrzenia są dla naszego wspólnego dobra - mówi nasza rozmówczyni.
Po całym dniu pracy sklepowe wracają do swoich domów i z lękiem myślą o kolejnym dniu.
- Mamy wprawdzie konieczne zabezpieczenia, ale jeśli klienci nie będą przestrzegać zaleceń, to może się to skończyć kwarantanną dla całej placówki. A wtedy wszyscy będziemy mieli problem - podkreśla.
Co będzie dalej?
Lęk pracowników sklepów spożywczych budzi nie tylko sama epidemia, ale także jej skutki ekonomiczne. Jak podkreśla nasza rozmówczyni, klienci wciąż jeszcze mają pieniądze, ale sytuacja może się zmienić, kiedy ludzie zaczną tracić pracę.
- Może się okazać, że zaczną przychodzić po jedynie po podstawowe produkty, a to z kolei przełoży się na dochody sklepów i naszą sytuację - wskazuje kierowniczka sklepu.
Pracownicy i pracodawcy
Józef Pyzik, prezes zarządu Kongregacji Kupieckiej w Nowym Sączu, jest właścicielem kilku sklepów spożywczych. Zna dobrze bolączki zarówno pracodawców, jak i pracowników tych placówek.
- Sytuacja jest trudna i rzeczywiście część osób nie wytrzymuje ciśnienia związanego z epidemią - mówi.
Wyjaśnia, że stara się uzupełniać braki kadrowe i dodaje, że po raz pierwszy od kilku lat dzwonią do niego ludzie pytając o pracę.
- Na wyszkolenie nowego pracownika potrzeba jednak czasu - zaznacza.
Jako właściciel sklepu Pyzik jest również zobowiązany do zapewnienia środków ochrony, i to zarówno dla personelu, jak i klientów.
- Choć zabezpieczyłem swoich pracowników, mam poważne problemy ze zdobyciem na przykład rękawiczek jednorazowych dla klientów. Są trudno dostępne - opowiada.
Wprawdzie w jego sklepach można korzystać zastępczo z woreczków jednorazowych, ale to tylko doraźne rozwiązanie. Pyzik starał się zainteresować tym problemem lokalnych posłów, ale jak na razie bez rezultatu.
- A przecież jesteśmy na pierwszej linii zaraz po służbie zdrowia - podkreśla.
- Gdzie jest koronawirus w Polsce i na świecie? Zobacz mapy
- Koronawirus w Polsce. Gdzie stwierdzono zachorowania?
- Sława papieru toaletowego w memach
- Tego Krakowa już nie ma. Zobacz prawdziwe skarby [ZDJĘCIA]
- Tu wiedzą, jak się "polewa". Wsie z alkoholem w nazwie
- A może zamieszkać na wsi? Wystarczy niespełna 100 tys. zł!