Wielu maturzystów tego rocznika rozjechało się po Polsce i świecie. Rzucili się w wir pracy zawodowej, ponieważ dobrze przygotowani kolejarze byli wtedy bardzo poszukiwani. Dzisiaj – to stateczni emeryci, którzy z przyjemnością powracają do czasów szkolnych, kiedy zgłębiali wiedzę w sądeckiej „kolejówce”.
W Nowym Sączu, w związku z 50-leciem matury stawiło się i przyjechało z różnych zakątków kraju i świata ponad 50 absolwentów, którzy w 1967 roku podchodzili do egzaminu dojrzałości. Uczennice i uczniowie z czterech klas. Była oczywiście msza w kościele św. Ducha, a po niej wszyscy przeszli do szkoły mieszczącej się po drugiej stronie ulicy.
Na pamiątkę jubileuszowego zjazdu maturzyści zasadzili na szkolnym podwórku 2,5 metrowego dęba i ustawili głaz z piaskowca. Ze swoimi uczniami spotkało się dwóch profesorów: matematyk Józef Wójcik i Alojzy Oracz, który uczył mechaniki.
W tym roku, z racji obchodów okrągłego jubileuszu zjazd miał szczególną oprawę. Ten maturalny rocznik spotyka się regularnie co pięć lat. Pierwszy zjazd odbył się dwadzieścia lat po maturze.
- Ten jest szósty – mówi Maria Czarnecka-Konopczyk. – W naszym gronie są trzy osoby, które przyjechały na zjazd po 50-ciu latach po maturze. Bardzo cieszymy się, że dołączyły do nas. Miło się spotkać i powspominać.
Grono maturzystów z 1967 roku nie jest już tak liczne, jak na pierwszym zjeździe, w którym brało udział ponad sto osób.
- Część koleżanek i kolegów, niestety już odeszło – dodaje organizatorka zjazdu. – Dlatego od pewnego czasu staramy się spotykać w mniejszym gronie co roku w pierwszą sobotę września. Zbieramy się przed sądeckim ratuszem. Idziemy na pyszne pierogi i lody. Potem zwiedzamy miasto i wieczorem rozchodzimy się i rozjeżdżamy.
Każdy z maturzystów biorących udział w jubileuszowym zjeździe podkreślał, że Technikum Kolejowe, które ukończyli było wyjątkową szkołą.
- To była wspaniała szkoła – opowiada organizatorka zjazdu. – Nasi profesorowie uczyli nas dyscypliny i odpowiedzialności. Opuszczaliśmy ją w trudnych czasach. Część koleżanek i kolegów znalazła pracę na miejscu. Inni za nią wyjechali. Wtedy było bardzo duże zapotrzebowanie na młodych ludzi wykształconych w konkretnych zawodach. Ja po maturze znalazłam się w Opolu i pracowałam tam 35 lat. Zaczynałam od kasjera biletowego, a odchodziłam na emeryturę ze stanowiska zastępcy naczelnika stacji Opole- Główne. W rodzinne strony wróciłam 12 lat temu.
Wiele osób z tego rocznika piastowało w życiu zawodowym wysokie stanowiska w kolejnictwie i budownictwie.
- Technikum Kolejowe w Nowym Sączu, które ukończyłem było jedną z lepszych szkół na Sądecczyźnie – wspomina Edward Bogaczyk, absolwent szkoły, były burmistrz miasta i gminy Piwniczna-Zdrój. – Wypuściła ona w świat wielu wspaniałych fachowców. Technikum Kolejowe zlikwidowano w 2005 roku, ale po kilku latach okazało się, że jest zapotrzebowanie na specjalistów z tej branży i zostało ono reaktywowane w 2012 roku.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 20. "Szabaśnik"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska