Wczoraj ok. godz. 20 bocheńska policja odebrała sygnał, że dwie godziny wcześniej w Trzcianie po kłótni rodzinnej, wzburzony 34-letni mężczyzna wraz z 2-letnim synkiem wyszedł z domu i poszedł w nieznanym kierunku.
- W związku tym, że nie można było z nim nawiązać jakiegokolwiek kontaktu, a istniały obawy o ich zdrowie i życie, decyzją Komendanta Powiatowego Policji w Bochni ogłoszono alarm dla całego stanu jednostki. Do poszukiwań wymienionych na terenie miejscowości Trzciana zostali skierowani funkcjonariusze KPP w Bochni oraz podległego KP w Nowym Wiśniczu, a także funkcjonariusze Oddziałów Prewencji w Krakowie. Łącznie w akcji wzięło udział 95 policjantów (w tym 15 funkcjonariuszy z Krakowa), pies tropiący ze swoim przewodnikiem oraz 67 strażaków z jednostek w Bochni, Leszczynie, Trzcianie, Kamionnej, Ujeździe, Kierlikówce, Rdzawie i Łąkcie Dolnej - mówi asp. szt. Dominika Półtorak z bocheńskiej komendy.
Oprócz poszukiwań na miejscu w terenie, funkcjonariusze sprawdzali wszystkie hotele, pensjonaty, kwatery, w których mógł się zatrzymać 34-latek, rozpytywali też kursujących w tamtym terenie busami lokalnych przewoźników.
- Około godz. 23.30 poszukiwani zostali odnalezieni u rodziny w miejscowości Łapanów, która to miejscowość oddalona jest kilka kilometrów od miejsca z którego wyszli. Podkreślić trzeba, że dotarli tam pieszo przez las i pola w nocy, przy ujemnej temperaturze.
Dziecku na szczęście nic się nie stało. - Poszukiwany mężczyzna został natomiast przewieziony przez załogę Pogotowia Ratunkowego w asyście funkcjonariuszy na obserwacje psychiatryczną. Trwają czynności sprawdzające, mające na celu wyjaśnienie czy w związku ze zdarzeniem mogło dojść do popełnienia przestępstwa narażenia zdrowia i życia dwuletniego chłopca - dodaje rzeczniczka.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Bezpieczne dziecko. To musisz wiedzieć