https://gazetakrakowska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Ojczym Szweda zlecił kradzież w obozie Auschwitz?

Marta Paluch
Wojciech Matusik
Krakowska prokuratura wystąpiła o przedłużenie aresztu dwóm Polakom podejrzanym o pomoc w kradzieży napisu "Arbeit macht frei" z obozu Auschwitz.

Chodzi o Marcina A. i Andrzeja S. Oprócz nich, w areszcie siedzi też Szwed Anders Hoegstroem (jego areszt tymczasowy kończy się 9 lipca), podejrzany o zlecenie kradzieży. Trzech pozostałych podejrzanych dobrowolnie poddało się karze.

Tymczasem, według RMF, krakowska prokuratura zamierza przesłuchać szwedzkiego obywatela Larsa W. Jako inicjatora kradzieży miał go wskazać prokuratorom Anders Hoegstroem. Podejrzany miał zeznać, że Lars W., który jest prawdopodobnie jego ojczymem, miał zamówić napis i zlecić mu organizację kradzieży. Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie nie potwierdza jednak tej informacji. - Nie będziemy nic mówić o zeznaniach Hoegstroema, bo mogłoby to zaszkodzić śledztwu - Marcinkowska ucina spekualcje. Dodaje tylko, że postępowanie zostało przedłużone do 21 września.

Przypomnijmy, że do kradzieży napisu "Arbeit macht frei" doszło w nocy z 17 na 18 grudnia 2009 roku. Policja zaczęła intensywne poszukiwania w całej Polsce - napis, jako część obozu, jest traktowany jako dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury i wpisany na Światową Listę Dziedzictwa UNESCO.

Złodzieje pocięli go na części i wywieźli do stodoły pod Toruniem. Policjanci złapali ich dwa dni później.
W kradzież zamieszanych było pięciu Polaków, którzy, według prokuratury, działali na zlecenie Hoegstroema.

W stosunku do trzech z nich - tych, którzy bezpośrednio brali udział w kradzieży, prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze (od 1,5-2,5 roku więzienia). Marcin A. i Andrzej S. mają być oskarżeni dopiero po tym, jak prokuratura zgromadzi pełen materiał z przesłuchań Hoegstroma. To oni bowiem się z nim kontaktowali przed kradzieżą. Szwed został sprowadzony do Krakowa na początku kwietnia. Nie przyznał się do winy.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska