https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Olkusz: Szafka przygniotła pielęgniarkę

Katarzyna Ponikowska
Pielęgniarkę z olkuskiego szpitala przygniotła ciężka szafka. Do wypadku doszło 9 stycznia. Związki zawodowe domagają się poprawy bezpieczeństwa.

Pielęgniarka, która została przygnieciona przez szafkę, nadal nie doszła w pełni do siebie. Ma uszkodzone kręgi szyjne.

- To pokazuje, jak się w tym szpitalu dba o nasze bezpieczeństwo - alarmuje Grażyna Gaj, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w olkuskim szpitalu.

Do zdarzenia doszło w piątek, 9 stycznia. Jedna z pielęgniarek, która na co dzień pracuje w pracowni EEG, poszła pomóc w poradni kardiologicznej, bo urządzenie się zepsuło i u siebie nie miała co robić. Układała kartotekę w dolnej szafce. Kiedy otwierała szafkę, zsunęła się na nią górna część.

Pielęgniarka jest mocno poobijana. Ciężki mebel uszkodził jej również kręgi szyjne. Przez ponad tydzień leżała w szpitalu. Wyszła z niego w ubiegły piątek (16 stycznia). Nadal nosi kołnierz ortopedyczny.

- Przecież ta szafka mogła dziewczynę zabić - denerwuje się Grażyna Gaj, która od dawna uważa, że w Nowym Szpitalu w Olkuszu nie ma zachowanego bezpieczeństwa pracy. Już w ubiegłym roku, kiedy pielęgniarki prowadziły "milczący" protest, jednym z postulatów było żądanie bezpieczeństwa pracy pielęgniarek. - Ten wypadek potwierdził to, co mówimy od wielu lat - podkreśla Gaj.

Zdaniem związkowców pielęgniarek jest w tej placówce za mało. - Są rzucane z oddziału na oddział, z poradni do poradni, gonione od jednej czynności do drugiej. Dostają polecenie i muszą iść. A przecież jedna osoba nie jest w stanie być wszędzie. Przecież pielęgniarka nie jest omnibusem. Jeśli ma uprawnienia do robienia EEG, to niech robi właśnie to - zwraca uwagę Grażyna Gaj. - Jesteśmy zawalone papierkową robotą, a to odbija się też na bezpieczeństwie pacjentów - dodaje.

Dodatkowo podkreśla, że osoby pracujące w poradni kardiologicznej wielokrotnie zwracały uwagę zarządu, żeby zabezpieczyć szafki. Chodziło między innymi o tę, która teraz spadła. Niestety, tak się nie stało. - Taka sytuacja jest w większości poradni - mówi Gaj. - Szafki w szpitalu nie są przygotowane do takiej ilości kart, stawiane jedna na drugiej, ale nikt tego nie koryguje. Wszystko jest robione "na odwal się". Nawet buty dostajemy tak fatalnej jakości, że trudno w nich wytrzymać, tak się nogi pocą.

Poszkodowana pielęgniarka nie za bardzo chce rozmawiać. Boi się o pracę. - Lubię swoją pracę. Jestem tu od 27 lat i nie chcę na nikogo nadawać. Chcę po prostu, żeby zabezpieczyć te szafki, by dla kogoś nie skończyło się to tragiczniej niż dla mnie - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Krakowską". Jeszcze nie usłyszała słowa "przepraszam" od swoich szefów.

Poprosiliśmy o komentarz zarząd placówki. - Zaraz po zdarzeniu u pani pielęgniarki był prezes szpitala. Kobieta była pod opieką oddziału neurologicznego, miała wykonane wszystkie potrzebne badania - wyjaśnia Marta Pióro z Grupy Nowy Szpital w Olkuszu.

Dodaje też, że niezwłocznie po zdarzeniu została powołana komisja, która ma zbadać wszystkie przyczyny wypadku. W skład komisji wchodzi specjalista ds. BHP w szpitalu Jan Orkisz i społeczny inspektor pracy.

Grażyna Gaj postanowiła teraz szczególnie mocno przypilnować tej sprawy. Napisała już do zarządu szpitala, właścicieli Grupy Nowy Szpital, Starostwa Powiatowego w Olkuszu, radnych. Sprawą ma się też zająć pielęgniarka, która jest grupowym inspektorem pracy. - Mam nadzieję, że ktoś wreszcie zainteresuje się tym problemem. Takie rzeczy nie mogą mieć w przyszłości miejsca - podkreśla Gaj.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

e
eleonora
interesuje pielęgniarkę odcinkową, która teraz ma się źle, bo nie ma przy niej plantatora i już nie pełni funkcji "wyższej" Zwolniła się i sama wykopała sobie grób, bo musi teraz pracować za pięciu przy łóżku chorego i nikt się z nią nie liczy, a przebierać się musi w podziemiach-piwnicy jak kret:) Jej psychiczne samopoczucie się diametralnie zmieniło. Przykro mi bardzo siostrzyczko, taka jest twoja służba:)
w
wioletta b.
A KOGO TO W OGÓLE INTERESUJE? Pielęgniarki same nie są zainteresowane warunkami pracy i płacy w swoich miejscach pracy, a przed przed podpisaniem umowy jej nawet nie przeczytają i godzą się pracować za najniższą stawkę, więc mają co chcą mieć.
s
szpital !?
Szpital w olkusz to jakaś klapa! Proponowana jest tylko umowa zlecenie kilka dni w miesiącu! No w sumie po co pielęgniarki jak pacjent sam sobie poradzi! !!!!!!!!!!!
K
Karina
Poziom artykułu wręcz żenujący! Dziennikarstwo schodzi na psy...
"Jedna z pielęgniarek, która na co dzień pracuje w pracowni EEG, poszła pomóc w poradni kardiologicznej, bo urządzenie się zepsuło i u siebie nie miała co robić."

"Przecież pielęgniarka nie jest omnibusem. Jeśli ma uprawnienia do robienia EEG, to niech robi właśnie to - zwraca uwagę Grażyna Gaj." - Sama jestem pielęgniarką i w toku studiów uczono nas znacznie więcej niż "robienia EEG", Pani Gaj stawia pielęgniarkę na równi z małpą, którą można wyuczyć jednej, powtarzalnej czynności. Czy jeżeli mam uprawnienia do przetaczania krwi, to tylko tym mam się w trakcie 12 godz dyżuru zająć? 5 lat studiowania, specjalizacje, walka o szanowanie naszego zawodu i umiejętności, które zdobywamy w trakcie kształcenia i pracy zawodowej... a Pani Gaj sama, jako "pożal się Boże" przedstawicielka naszego fachu przedstawia nas jako bezmózgie maszynki do wykonywania,jak tu np."EEG". Jak potencjalny czytelnik ma nas odbierać? Skoro po tylu latach nauki Pani ma problem z tym, że pielęgniarka przeniesiona jest na inny oddział, albo że "zabrała się za układanie dokumentacji " o zgrozo - nie mając do porządkowania akt żadnych uprawnień!!!). Wstyd i żenada... Rozpiera mnie duma,że w szpitalu,w którym pracuję nikt nie ma problemu z tym,żeby wykonywać wszelkie czynności związane z zawodem PIELĘGNIARKA!
t
toya
U mnie w szpitalu jest to samo,wszystko trzeba kupić samemu.Nawet gąbki same kupujemy takie zwykłe kuchenne żeby podkładać pacjentom pod rurkę tracheo bo na kupno prawdziwych dyrekcja nie chce dać pieniędzy! A jak nam kupili po 10 latach obuwie służbowe to...tylko 1 dyżur można było w nich wytrzymać, bo po 12 taki smród że klękajcie narody!
p
prawda
nie zdziwie się jak sama poszkodowana wyłoży pieniądze na zabezpieczenie. U mnie w pracy Pielęgniarki kupują za własne pieniądze: pieczątkę, fartuszek ochronny, mazaki do podisywania kroplówek i noszą je we własnych kieszeniach, a niektóre Panie kupiły miski dla pacjentów!!!
s
siostra
SIOstra miłosierdzia bożego z pewnością sama albo z pomocą męża zabezpieczy te szafki, aby innej siostrze nie stała się krzywda i nie straciła życia lub pracy za 1700zł
s
siostra MIŁOSIERDZIA
"Poszkodowana pielęgniarka nie za bardzo chce rozmawiać. Boi się o pracę. - Lubię swoją pracę. Jestem tu od 27 lat i nie chcę na nikogo nadawać. Chcę po prostu, żeby zabezpieczyć te szafki, by dla kogoś nie skończyło się to tragiczniej niż dla mnie '
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska