Konstrukcja pierwszy raz runęła około godziny dziewiątej. Pracownicy firmy wyburzeniowej, w pośpiechu ustawili ogrodzenie na nowo, ale z mocowaniem nie było już tak dobrze.
Około godziny 11 potężny huk na Rynku znów poraził przechodniów. Jak nie trudno się domyśleć wiatr znów przewrócił metalowe zapory. Do pionu nikt już ich nie ustawiał.
- Jak można nie zabezpieczyć terenu, przecież to może spaść komuś na głowę - mówi Edyta, z Chełmka (na zdjęciu), która pracuje w Oświęcimiu.
Choć prace wyburzeniowe pawilonu "Tęcza" jeszcze nie wystartowały, już mogło dojść do wypadku.