MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim: przepisy rozbiją rodzinę

M. Pawłowska, L. Pniak
Leszek Pniak
Absurdalne przepisy rujnują ubogie i rozbite rodziny! Po zmianach w ustawie o świadczeniach rodzinnych wiele osób zostało bez środków do życia. Ofiarą nieżyciowych przepisów padł między inymi Andrzej Piwczyk, rencista z Oświęcimia, który po rozwodzie samotnie wychowuje jedenastoletniego syna Artura.

Dopiero w sądzie wywalczył od byłej żony alimenty. To było w 2006 roku. Trochę trwało, zanim zaczął je dostawać. Po 500 złotych miesięcznie odbierał dopiero od marca ubiegłego roku. Sąd orzekł, że rencista powinien alimenty dostać już w 2006 roku i nakazał byłej żonie wypłacić zaległości razem z odsetkami, czyli ponad 8 tysięcy złotych. Szczęście jednak nie trwało długo. Okazało się, że MOPS wliczył te pieniądze do dochodu rodziny i... zawiesił wypłatę alimentów, bo przekroczony został wymagany dochód.

Pan Andrzej i jego syn Artur raz jeszcze prosili MOPS o pomoc. Jedyne, na co mogli liczyć, to 100 złotych jednorazowej zapomogi. - To wystarczy na sznur, bo nie pozostaje mi nic innego, jak się powiesić - wyznaje ze smutkiem pan Andrzej, który jest po dwóch zawałach. - Syna będę musiał oddać do rodziny zastępczej. Nie mogę patrzeć, jak cierpi z głodu...

Artur słucha ojca ze spuszczoną głową, z trudem powstrzymując łzy. - Nie wiem jak teraz będzie. Tata wciąż mówi o tym domu dziecka, rodzinie zastępczej, ale ja tam nie chcę iść - tłumaczy jedenastoletni chłopak. - Wierzę, że zostaniemy razem i jakoś to będzie. Kocham bardzo tatę. Nie mogę patrzeć, jak się zamartwia, nie śpi po nocach - dodaje Artur.

Chłopak je obiady w szkolnej stołówce, ale chciałby, by jego ojciec też nie chodził głodny. Po zapłaceniu rachunków za prąd, gaz, telefon i mieszkanie, na życie zostaje im nieco ponad 200 złotych. Dotąd jakoś sobie radzili, razem z alimentami wiązali koniec z końcem. Żyli skromnie, ale bieda im nie przeszkadzała. Kiedy pan Andrzej otrzymał wypłatę zaległych alimentów, był w siódmym niebie.

W mieszkaniu przy ulicy Orłowskiego, gdzie mieszka z synem, wymienił stare, dziurawe okna, kupił pralkę. Stać go było wreszcie, żeby wysłać syna na szkolną wycieczkę. W lodówce pojawiła się szynka i jogurty. - Teraz musimy się zadowolić kromką chleba z masłem - mówi przez zaciśnięte zęby pan Andrzej.

Ma żal do urzędników, że nie poinformowali go o tym, iż zostanie pozbawiony świadczeń, bo ma wyższy niż ustawa przewiduje dochód. Ze łzami w oczach wyznaje, że gdyby wiedział, że tak się stanie, nie przyjąłby pieniędzy z zaległych alimentów.

Urzędnicy się bronią, przekonując, że w tej sytuacji są bezradni. -Ustawa przewiduje, że jeżeli w roku poprzednim coś w sytuacji rodziny się zmieniło, był dodatkowy dochód, to nie można tego pominąć. Kiedyś faktycznie alimenty do dochodu nie były zaliczane - mówi Katarzyna Drabek, kierownik działu Świadczeń Rodzinnych i Spraw Alimentacyjnych przy Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Oświęcimiu. - W związku z tym, że ten pan Andrzej dostał ponad osiem tysięcy złotych, jest to świadczenie otrzymane w 2008 roku i my zobowiązani regulacją ustawową nie możemy pomniejszyć tego dochodu - dodaje ze spokojem.

W przypadku zasiłku rodzinnego dochód w przeliczeniu na osobę nie może przekroczyć pięciuset czterech złotych na miesiąc. Jeśli chodzi o świadczenia z funduszu alimentacyjnego wyznacznikiem jest kwota 725 złotych. Pozostali petenci miejskich ośrodków pomocy społecznej to osoby, których dochód nie przekracza 351 złotych.

Andrzej Piwczyk ze swoimi ubiegłorocznymi dochodami nie mieści się w urzędowych "widełkach". Dlatego nie otrzyma świadczeń z funduszu alimentacyjnego, ani też zasiłku rodzinnego. Według wyliczeń dyrektor MOPS Haliny Waligóry, na 300 wniosków alimentacyjnych dziesięć dostało odmowę. Jak podkreśla, instytucja przez nią kierowana nie może działać niezgodnie z prawem. - Byłem górnikiem przez wiele lat, na ZUS odbierano mi z wypłaty krocie. Kiedy tylko upadłem na zdrowiu i z przymusu zacząłem korzystać z pomocy państwa, ono tak mi się odpłaca - żali się pan Andrzej.

W samym tylko Oświęcimiu z zasiłków korzysta 681 osób. Sytuacja wielu rodzin jest tragiczna. Nic się nie zmieni, jeśli nadal obowiązywać będą nieżyciowe przepisy. - Najzwyczajniej skazują nas na życie w skrajnej nędzy - wzdycha pan Andrzej. - Pal licho co będzie ze mną. Ja o syna się martwię. Myślę, że oddanie go pod opiekę obcych zupełnie mnie dobije, ale co innego mogę zrobić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska