Trener Mariusz Jop trochę zmienił skład. Przede wszystkim w bramce postawił tym razem na Kamila Brodę, dając odpocząć na ławce Patrykowi Letkiewiczowi po jego wcześniejszych wpadkach. Z kolei Artur Skowronek postawił na dokładnie tych samych ludzi, którzy rozpoczynali poprzedni mecz ze Zniczem Pruszków.
Pierwszy groźnie zaatakował GKS. Po stracie w środku pola Marko Poletanovicia tyszanie wyprowadzili błyskawiczny atak, zakończony mocnym i celnym strzałem Juliana Keiblingera. Kamil Broda mógł się rozgrzać… W 8 min GKS znów zaatakował, a po dośrodkowaniu w pole karne głową strzelał Bartosz Śpiączka. Nad bramką jednak.
W tych pierwszych minutach nieco lepiej wyglądali gospodarze. Umiejętnie wychodzili spod pressingu Wisły, lepiej też byli zorganizowani w ataku. A przede wszystkim swoje akcje kończyli strzałami. Do tych ostatnich w końcu doszła też Wisła, ale uderzenia Frederico Duarte i Jamesa Igbekeme za wiele szkody miejscowym nie zrobiły.
A później mieliśmy kilka minut gry w środku pola, z której nie rodziły się sytuacje. W 27 min sędzia Bartosz Frankowski zdecydował się natomiast przerwać spotkanie, bo kibice GKS-u trochę przesadzili z pirotechniką i zadymienie było tak duże, że koniczna była przerwa. Długa, bo trwała około kwadransa. A gdy gra została wznowiona, jako pierwsza zaatakowała Wisła. Sprzed pola karnego strzelał Kacper Duda, ale nie trafił w bramkę.
GKS szybko jednak przejął inicjatywę, docisnął Wisłę i miał stuprocentową okazję na gola, gdy Bartosz Śpiączka zgrał głową piłkę przed bramkę, a Marko Dijaković nie trafił z trzech metrów do pustej bramki. Krakowianie mieli w tej sytuacji mnóstwo szczęścia.
Pod koniec pierwszej połowy gola dla Wisły strzelił Kacper Duda, ale sędzia odgwizdał spalonego. Ta sytuacja długo była sprawdzana, bo należała do stykowych i trudno z powtórek zaprezentowanych w TVP Sport jednoznacznie stwierdzić czy ten ofsajd był czy nie. Choć jeśli wierzyć w to, co w telewizji jednak pokazano, to była to bardzo duża kontrowersja.
Drugą połowę lepiej zaczęła Wisła, ale generalnie mecz zrobił się zamknięty, dużo było walki w środku pola. A gdy taki jest obraz gry, ważne są stałe fragmenty gry. I właśnie po takim elemencie, konkretnie aucie, „Biała Gwiazda” wyszła na prowadzenie. Piłkę wyrzucił Bartosz Jaroch. Ta trafiła do Angela Baeny, a ten dośrodkował w pole karne, a tutaj Angel Rodado dostawił tylko nogę i krakowianie prowadzili 1:0.
Po straconym golu tyszanie sprawiali wrażenie oszołomionych. To Wisła stwarzała kolejne sytuacje. Strzelali Frederico Duarte i Alan Uryga. W końcu krakowianie mieli rzut rożny, z którego idealnie dośrodkował na głowę Urygi Marko Poletanović i goście prowadzili już 2:0!
To praktycznie zamknęło sprawę. GKS nie był już w stanie się podnieść po takim ciosie i komplet punktów zgarnęła Wisła Kraków.
GKS Tychy - Wisła Kraków 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Rodado 66, 0:2 Uryga 74.
GKS: Łubik - Keiblinger, Budnicki, Tecław, Dijaković, Błachewicz (85 Kubik) - Ertlthaler, Bieroński, Makowski (75 Stangret), Dzięgielewski (70 Niemann) - Śpiączka.
Wisła: Broda - Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec - Poletanović, Igbekeme (64 Carbo) - Baena (81 Kiss), Duda (90 Kuziemka), Duarte (81 Alfaro) – Rodado (81 Zwoliński).
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Żółte kartki: Keiblinger, Bieroński - Poletanović, Carbo. Widzów: 7694.
- "Nie byłem w stanie wyjść na trening bez zastrzyków". Wyznania dawnej gwiazdy Wisły
- Kara dla Warty Poznań za niewpuszczenie kibiców Wisły Kraków. Odrze Opole się upiekło
- Wisła Kraków na liście UEFA. Chodzi o zaległości finansowe
- Kibic Wisły złożył zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o bojkot fanów Białej Gwiazdy
