Mogli złapać ją za tylne nogi i po prostu zabić. A potem przerobić na mączkę, którą dodaje się do psiej karmy. Zuzu przed śmiercią uratowała córka właściciela chlewni, w której się urodziła.
- Dostaliśmy zgłoszenie spod Rawicza, czy zabierzemy świnię, bo inaczej zostanie zabita na chlewni - tłumaczy Norbert Ziemlicki z Fundacji Centaurus, właściciel Zuzu. - Zuzu jest chora i cierpi na karłowatość. Choroba polega ona na tym, że Zuzu nie rośnie, ale jej narządy już tak - mówi Norbert i dodaje: - Zuzu jest najmniejszą świnką w Polsce.
Jest jak pies
Zuzu mieszka w mieszkaniu Norberta w Wołowie. Bawi się z jego psami. Załatwia się do kuwety, jak kot. Ale Norbert mówi, że Zuzu to w sumie bardziej pies. - Śpi w swoim kojcu, no chyba, że zaśnie w łóżku. Biega po całym domu z psami, potrafi po małej drabince wejść na łóżko. Cały czas szuka nowych zabawek. Ostatnio zaczęła gryźć kapcie - śmieje się opiekun świnki.
Gdy Zuzu wychodzi na spacer, wzbudza zainteresowanie wszystkich przechodniów. Bo świnka spaceruje wspólnie z psami Norberta albo na różowej smyczy. - Na ulicy ludzie się zawsze dziwią. Jest wielkie halo, że świnia chodzi po mieście - nie kryje zadowolenia opiekun Zuzu.
Świnka wraz z Norbertem jeździ też po szkołach i przedszkolach, by wspólnie z ekipą Fundacji Centaurus uświadamiać ludzi w temacie wegetarianizmu i weganizmu. Akcja odbywa się pod hasłem „Nie jestem szynką, tylko świnką”.
Pół roku szczęścia
Norbert Ziemlicki podkreśla jednak, że opieka nad nietypowym zwierzakiem nie jest prosta.
- Zuzu to nie zabawka. Świnka musi być wyprowadza na spacer, by poryć w ziemi. Trzeba też pilnować, by była odpowiednio karmiona - przyznaje. Zuzu je pięć razy dziennie. Najbardziej lubi ogórki i pomidorki koktajlowe. - Zuzu by jadła i jadła, jak zwykła świnia w chlewie. Codziennie jednak dajemy jej cztery małe porcje jedzenia. Dwa razy warzywa, tj. sałata, seler, ogórek, pomidor, raz dziennie owoce, np. banana i raz dziennie karmę dla gryzoni złożoną ze świeżych zbóż - wymienia opiekun świnki.
Niestety Zuzu ma przed sobą tylko pół roku życia. Ze względu na fakt, że świnka nie rośnie, a jej narządy już tak, Zuzu będzie musiała zostać poddana eutanazji. - Nie wyobrażam sobie tego. Bardzo się do niej przywiązałem - smuci się Norbert Ziemlicki, u którego Zuzu mieszka już półtora miesiąca. - Powiedziałem właścicielom ubojni, że gdy tylko urodzi się u nich kolejna karłowata świnka, powinni dzwonić do naszej Fundacji.
Karłowatość u świń jest bardzo rzadko spotykana. Zwierzaki, takie jak Zuzu, rodzą się raz na tysiąc. Niestety większość z nich zabijana jest przez właścicieli chlewni tuż po narodzinach.