Przed rozpoczęciem mundialu w Polsce najwięcej mówiło się o potencjalnych szansach podopiecznych Adama Nawałki oraz o polskim arbitrze głównym wyznaczonym do sędziowania meczów w Rosji - Szymonie Marciniaku.
Napisanie, że arbiter z Płocka zawiódł tak jak nasi piłkarze byłoby pewną przesadą, choć on także po fazie grupowej wrócił do kraju. Zarzucano mu błędy w meczach Argentyna - Islandia oraz Niemcy - Szwecja. Za każdym razem chodziło o niepodyktowanie rzutu karnego, a przede wszystkim o niekorzystanie z wideo weryfikacji.
- VAR w fazie grupowej pomógł w podniesieniu średniej podejmowania dobrych decyzji przez sędziów. Zwykle oscylowała ona w granicach 95 proc. Teraz mamy ją na poziomie 99,3 proc. Błędy zawsze będą się zdarzały, bo czasami są różne interpretacje danych sytuacji. Niestety niektórym arbitrom będziemy musieli wytknąć brak chęci z korzystania z powtórek wideo - mówił Pierluigi Collina, szef sędziów w FIFA.
Włoch wzbraniał się od wskazywania konkretnych nazwisk, ale tajemnicą poliszynela jest, iż właśnie to sprawiło, że Marciniak mundial ogląda już z perspektywy widza. Nie oznacza to jednak, że na MŚ nie ma żadnego polskiego arbitra. Wielu początkowo nawet nie zarejestrowało faktu, że jednym z asystentów VAR jest Paweł Gil z Lublina.
Mało tego. Gil to wedle statystyk najbardziej zapracowany arbiter na całych mistrzostwach. Z pokoju VAR podpowiadał sędziemu głównemu w aż 16 spotkaniach. 13 z nich miało miejsce w fazie grupowej: Brazylia - Meksyk, Francja - Argentyna, Anglia - Belgia, Egipt - Urugwaj, Argentyna - Islandia, Kostaryka - Serbia, Urugwaj - Arabia Saudyjska, Nigeria - Islandia, Niemcy - Szwecja, Anglia - Panama, Urugwaj - Rosja, Nigeria - Argentyna, Serbia - Brazylia. Dwa kolejne w meczach 1/8 finału Rosja - Hiszpania i Kolumbia - Anglia oraz jedno w ćwierćfinale Belgia - Brazylia.
- Paweł Gil jest jednym z najwyżej ocenianych przez FIFA specjalistów do VAR-u nie tylko w Europie, ale i na całym świecie. Można powiedzieć, że znalazł swoją niszę i doskonale się w niej odnalazł - mówił jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw ekspert NC+ i były szef Kolegium Sędziów w Polskim Związku Piłki Nożnej Sławomir Stępniewski.
Co ciekawe, Paweł Gil to jeden z najbardziej znienawidzonych sędziów w polskiej Ekstraklasie. Praktycznie nie ma rundy, by kibice, eksperci i sami piłkarze nie wytknęli mu rażących błędów, mających wpływ na końcowe rezultaty. Najwyraźniej 42-latek z Lublina o wiele lepiej radzi sobie przed monitorem, gdzie ma do dyspozycji obraz i powtórki z kilkunastu kamer, do których dostępu nie ma nawet telewizja. Oczywiście obraz pokazywany w telewizji także jest brany pod uwagę przy rozstrzyganiu spornych sytuacji, ale nie jest jedynym, na podstawie którego sędziowie z pokoju VAR mogą zauważyć pomyłkę głównego.
Nie bez znaczenia jest fakt, że polska LOTTO Ekstraklasa i rozgrywki Pucharu Polski były jednymi z pierwszych, które testowały to rozwiązanie w Europie. Dzięki temu polscy sędziowie szybciej przeszli odpowiednie szkolenia i przede wszystkim obcowali z VAR-em w trakcie meczów o stawkę.
Nad Wisłą na każdym meczu gdzie używano powtórek wideo, pod stadion gospodarza przyjeżdżał specjalny wóz, wyposażony w całą niezbędną aparaturę. Na mundialu postawiono jednak na inne rozwiązanie, testowane m.in. w pucharze Niemiec czyli tzw. pokój VAR. Znajduje się on w Moskwie i to stamtąd sędziowie łączą się ze wszystkimi stadionami.
Karierą Pawła Gila na mundialu w Rosji żywo zainteresowali się włoscy dziennikarze. Kilku z nich wypytywało polskich żurnalistów przed meczem Belgia - Brazylia o tego arbitra. Wedle ich źródeł jest on rozpatrywany przez FIFA jako jeden z czołowych kandydatów do pomocy głównym arbitrom w meczach o najwyższą stawkę na tych mistrzostwach.
Pytanie tylko czy jego dobrej postawy nie przekreśli błąd popełniony w wyżej wymienionym ćwierćfinale. Sędziowie VAR mieli wówczas powiedzieć głównemu, że faul Vincenta Kompanego na Gabrielu Jesusie miał miejsce już poza boiskiem, co było nieprawdą i przez to Brazylia nie dostała karnego.
Warto jednak pamiętać, że sędzia Gil nie był wówczas głównym sędzią VAR, tylko AVAR, czyli... asystentem.