Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Kołodziej: Nie mam zamiaru długo boksować

Artur Gac
34-letni Paweł Kołodziej odniósł na zawodowym ringu 33 zwycięstwa. Przegrał tylko jedną walkę, ale tę najważniejszą - o mistrzostwo świata federacji WBA z Rosjaninem Denisem Lebiediewem
34-letni Paweł Kołodziej odniósł na zawodowym ringu 33 zwycięstwa. Przegrał tylko jedną walkę, ale tę najważniejszą - o mistrzostwo świata federacji WBA z Rosjaninem Denisem Lebiediewem Andrzej Banaś
Pięściarz z Krynicy-Zdroju Paweł Kołodziej przenosi się do kategorii ciężkiej. Nie ma menedżera, współpracuje z trenerem Andrzejem Gmitrukiem.

Wiele osób z niedowierzaniem przyjęło informację, że przechodzi Pan do kategorii ciężkiej. Skąd taka decyzja?
Z takim zamiarem nosiłem się od kilku lat. W końcu nie będę musiał osłabiać organizmu zbijaniem wielu kilogramów.

Stało się to, co niedawno sugerował Przemysław Saleta mówiąc, że waga ciężka to, paradoksalnie, najlepszy pomysł na kontynuowanie kariery, bo daje Panu szansę na nowe otwarcie.
Obecnie moja naturalna waga wynosi niespełna sto kilogramów, ale gdy się wzmocnię, to osiągnę 105 kg.

Są inne powody?
Historia pokazuje, że zmiana kategorii nie zawsze wychodzi zawodnikom na dobre, ale uważam, że w moim przypadku jest to właściwy krok. Będę bazował na szybkości. Lubię boksować z zawodnikami silnymi, ale jednocześnie trochę wolniejszymi.

Mimo wszystko, po tym, co pokazał Pan w pojedynku z Denisem Lebiediewem, rodzą się wątpliwości, czy waga ciężka to dla Pana nie za wysokie progi?

Znam dogłębnie specyfikę wagi cruiser (junior ciężkiej - przyp.). Praktycznie jest to odpowiednik kategorii ciężkiej, bo wielu zawodników zbija sporo kilogramów, a nowo kreowany mistrz świata organizacji WBC Deontay Wilder waży niecałe sto kilogramów. A więc mówimy o podobnej masie zawodników, przy czym pięściarze kategorii cruiser są bardziej dynamiczni, przez co fundują kibicom ciekawszy obraz walki. Zawodnik niekoniecznie musi być bardzo ciężki, aby mocno uderzał. Najlepszym przykładem jest Krzysiek Włodarczyk, który potrafi tak szybko i dynamicznie wprowadzić swoje mięśnie w ruch, że jego ciosy są silniejsze od zawodników wagi ciężkiej.

Chyba nie chce Pan postawić tezy, że pięściarze kategorii cruiser uderzają mocniej od prawdziwych "ciężkich"?
Z Włodarczykiem sparowałem kilka lat i wiem, że bije mocniej niż większość zawodników wagi ciężkiej. Lebiediew też trafia bardzo mocno, to jeden z najsilniejszych bokserów w tej kategorii wagowej.

Czyli w wadze ciężkiej nie trafi Pan na przeciwnika, który będzie uderzał mocniej?
Tego nie powiedziałem. Uważam, że zawodnicy wagi cruiser potrafią uderzyć z ogromną siłą, co wynika z prostej "fizyki". Taki Denis Bachtow, który często bywał u nas na sparingach, nie umywał się pod względem siły ciosu do "Diablo".

Bachtow nie jest w czołówce wagi ciężkiej, a "Diablo" to były mistrz świata. Dlatego nadal uważam, że skoro po uderzeniu Lebiediewa odcięło Panu świadomość, to w królewskiej dywizji może być jeszcze gorzej w momencie zainkasowania precyzyjnego ciosu.
Wszystko jest możliwe, bo jak pan wie, boks jest bardzo nieprzewidywalnym sportem.

Boli Pana, że od dawna nie ma Pan dobrej prasy i nie jest pupilem internautów?
Nigdy się tym nie przejmowałem, bo wiem, jak działa internet i hejterstwo.

Czy już otrząsnął się Pan po nieudanej walce w Moskwie?
Wiem, że w życiu nie ma przypadków i zawsze coś dzieje się po coś. Wierzę, że może moja pierwsza porażka na zawodowym ringu zapoczątkuje nowy, lepszy rozdział w moim życiu.

Sięgnął Pan po pomoc psychologa?
Poradziłem sobie sam, mając wokół siebie życzliwych mi bliskich i znajomych.

Ile czasu daje Pan sobie na naukę i zaadaptowanie się w nowej kategorii wagowej?
Najbliższą walkę planuję stoczyć w maju, dlatego w poniedziałek zacząłem już indywidualny obóz treningowy w Zakopanem, służący zbudowaniu wydolności i wytrzymałości organizmu. Nie mam zaległości, bo cały czas dbam o formę.

Za Panem kilka treningów pod okiem Andrzeja Gmitruka. Były opiekun Tomasza Adamka zostanie Pana nowym szkoleniowcem?

Zawsze ceniłem pana Gmitruka i uważam go za jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego szkoleniowca w naszym kraju. Gdy tak się stanie, poinformuję o tym.

Trener Gmitruk jest lepszy od Fiodora Łapina, z którym pracował Pan przez dekadę?

Czas pokaże.

Fakt, że waga ciężka przesuwa granicę wieku, a Pan nie jest już młodzieniaszkiem, był dodatkowym argumentem?

Nigdy nie myślałem w ten sposób, choć nie ukrywam, że nie mam zamiaru długo boksować. Boks kocham, ale nie ukrywajmy, jest to jeden z najbardziej ryzykownych zawodów na świecie.

Eksperci nie pozbawiają Pana szans na odnalezienie się w nowej rzeczywistości, ale pod pewnymi warunkami. Według Salety należy zmienić styl walki, bo boksuje Pan za miękko i delikatnie.
Być może ma rację.

Za Pana największą słabość, zdaniem byłego mistrza Europy, uchodzi sfera mentalna, bowiem w Pana poczynaniach nie widać pewności siebie w obronie, zadziorności ani agresji.

Gdyby Przemek był kilka lat młodszy, to chętnie zaprosiłbym go na sparing i udowodnił, że Kołodziej potrafi uderzać i ranić (śmiech).

Saleta nie przeczy, że ma Pan poczucie konieczności podjęcia ryzyka, ale "świadomość tego, a akceptacja w ringu, to dwie różne rzeczy" - mówi.
Potrafię być agresywny.

Więc dlaczego walka z Rosjaninem tego nie pokazała?
Nie zawsze konfrontacja w ringu daje nam możliwość pokazania tego, co potrafimy.

O co miał Pan największe pretensje do promotora?
Rozstaliśmy się na zasadzie porozumienia stron.

W związku z tymi wydarzeniami ma Pan sobie coś do zarzucenia?

Trudno w tej sytuacji szukać winnego.

Gdy umawialiśmy się na rozmowę, zakwestionował Pan ostatnie wypowiedzi Andrzeja Wasilewskiego. Promotor, mówiąc, że wypłacił Panu pensję do końca roku wyłącznie z dobrej woli, mijał się z prawdą?
Można to tak nazwać. Pan Andrzej w świetle prawa musiał wypłacić mi pieniądze do końca roku, ponieważ miałem obowiązującą umowę.

Obecnie nie stoi za Panem żaden promotor ani menedżer?

Na razie sam jestem sterem, żeglarzem i okrętem.

Panuje moda na walki polsko-polskie, dobrze się sprzedają. Interesuje Pana taka weryfikacja?
W tej chwili trzymam kciuki za Łukasza Janika, którego czeka pojedynek z moim rosyjskim pogromcą. Niczego nie wykluczam.

Czy to prawda, że odmawia Pan pojedynku z młodym Michałem Cieślakiem?

Nigdy na poważnie nie brałem tej propozycji. Z chęcią przyjmę ofertę, pod warunkiem, że będzie poważna.

A konfrontacje z Marcinem Rekowskim i Andrzejem Wawrzykiem?
Z Rekowskim mogę walczyć, ale nie wyobrażam sobie starcia z Andrzejem, który jest moim przyjacielem.

A jeśli pojawi się intratna propozycja walki w wadze junior ciężkiej?
Rozmawiałem już na ten temat z trenerem Gmitrukiem i jeżeli otrzymam szansę pojedynku mistrzowskiego, ewentualnie z pięściarzem o bardzo dobrym nazwisku, i pójdą za tym odpowiednie pieniądze, to zrzucę dziesięć kilogramów i przyjmę wyzwanie.

Na koniec zabawmy się w spekulacje. Niespodziewanie zgłasza się obóz Lebiediewa i oferuje rewanż. Pana decyzja?
Bez cienia wątpliwości wziąłbym tę walkę.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska