Rok, który żegnamy, był potwornie trudny dla hodowców trzody chlewnej. Aleksander Dargiewicz podsumował to, co działo się w ostatnich dwunastu miesiącach. Dyskutując o 2020, nie można nie wspomnieć o koronawirusie - ograniczeniu działalności restauracji czy o pustych pokojach hotelowych. Tym samym: o spadku popytu na wieprzowinę, który odbił się na stawkach.
Szczególnie dotkliwy był słaby sezon grillowy, mniej imprez masowych i problemy gastronomii. Producentów dotknęła także sytuacja na rynku pracy, konieczność przestrzegania reżimów sanitarnych, kwarantanny związanej z zachorowaniami wśród pracowników. To zmusiło hodowców do poniesienia dodatkowych kosztów. Jednak najwięcej niepokoju budził wpływ pandemii na eskalację zjawiska znanego już w poprzednich latach - nawiązuje do afrykańskiego pomoru świń prezes KZP-PTCH.
Polecamy również: Świnie prędzej zaczną latać niż stawki w skupie będą godne? Ile hodowca ma dostać pod koniec 2020 i 2021 roku?
Na mapie Polski zaczęły pojawiać się żółte i czerwone plamy - strefy związane z wykryciem przypadków ASF. "Symboliczne stało się wykrycie ognisk w dużych i, wydawałoby się, bezpiecznych stadach trzody chlewnej. W rezultacie trzeba było zlikwidować hodowle liczące po kilka tysięcy sztuk. Rolnicy dziś mówią o czekającej nas, związanej z ASF groźbie zapaści polskiej hodowli. Pośrednim efektem zawleczenia do Niemiec, był wprowadzony przez Chiny zakaz importu niemieckiej wieprzowiny co wpłynęło na pojawienie się na polskim rynku dużej ilości mięsa i żywca wieprzowego i spadek cen skupu", opisuje Dargiewicz.
Sen z oczu spędzał rolnikom również pomysł prezesa Prawa i Sprawiedliwości - Jarosława Kaczyńskiego. Mowa o tzw. piątce dla zwierząt (przepisach regulujących m.in. dobrostan zwierząt). Zmiany nie weszły w życie, ale...
- Sam fakt przyjęcia przez Sejm podobnych uregulowań świadczy o tym, że problematyka zachowania dobrostanu zwierząt będzie coraz bardziej wpływała na kształt i sposób produkcji świń w Polsce - wyjaśnia prezes Związku. - Na wprowadzenia kolejnych standardów hodowcy są już gotowi. Poprawa dobrostanu zwierząt leży w ich ekonomicznym interesie. Rolników bardziej martwi to, że o sprawie zaczynają się wypowiadać i decydować aktywiści prozwierzęcy zamiast ekspertów i naukowców. To niebezpieczny trend wpisujący się, obok zjawisk typu sceptycyzm wobec szczepień, kreowanie zagrożeń drzemiących w sieci 5G, czy wiary w płaskość Ziemi, w coraz silniejsze nurty populistyczne.
Produkcja zwierzęca na Kujawach i Pomorzu:
