„Ustanawia się terytorium Rzeczpospolitej Polskiej strefą wolną od GMO” - to najważniejszy zapis z projektu nowelizacji ustawy o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych”, przygotowanego przez Ministerstwo Środowiska. Wprawdzie nowy projekt zakłada wydawanie zezwoleń na uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, ale i ich uzyskanie będzie praktycznie niemożliwe. Choćby dlatego, że rolnik będzie musiał zdobyć na to pozwolenie od wszystkich właścicieli gruntów w promieniu 3 kilometrów od pola, na którym będą uprawy GMO.
- To czysta głupota - ocenia Wojciech Kozak, wicemarszałek województwa małopolskiego odpowiedzialny za rolnictwo. - Takie rozwiązanie uderzy w polskiego rolnika, a niczego nie zmieni, bo do naszego kraju trafiają rośliny genetycznie zmodyfikowane - dodaje. Jego zdaniem nie da się uniknąć GMO, bo „nawet Chińczycy uprawiają ryż genetycznie modyfikowany”.
- Sam zakaz upraw to rzeczywiście za mało - potwierdza Jadwiga Łopata, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi, która od lat walczy z GMO. I ma żal do obecnego rządu, że nie zakaże importu pasz z dodatkami GMO. - Gdy PiS było w opozycji krytykowało takie decyzje rządu PO. Teraz samo wydłuża możliwość importu pasz modyfikowanych o kolejne 4 lata - mówi Jadwiga Łopata. Projekt ustawy w tej sprawie przygotowało Ministerstwo Rolnictwa.
W 2006 r., za poprzednich rządów PiS, wprowadzono zakaz żywienia zwierząt paszami z GMO, ale z datą obowiązywania po dwóch latach. Po przejęciu władzy przez koalicję PO-PSL memorandum dotyczące zakazu przedłużano - najpierw do roku 2012, potem do 2016. Teraz Ministerstwo Rolnictwa chce po raz kolejny odroczyć wprowadzenie zakazu - następna graniczna data to rok 2021. Powód?
Trudna sytuacja w polskim rolnictwie. Gdyby ograniczono import wysokobiałkowej soi, przestałaby się opłacać hodowla drobiu i trzody chlewnej. Resort rolnictwa potrzebuje 4 lat na przygotowanie takich rozwiązań, które zachęcą rolników do własnych, ekologicznych upraw.
Czytaj cały artykuł na łamach "Dziennika Polskiego"
Źródło: Dziennik Polski