– Zdecydowałem się na kandydowanie na funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich – oświadczył poseł Bartłomiej Wróblewski.
Parlamentarzysta podkreślił, jest do tej funkcji przygotowany z racji wykształcenia, z racji pracy zawodowej oraz z racji „doświadczenia społecznego, służbie drugiemu człowiekowi”. – Jestem osobą pracowitą, konsekwentną, niezależnie myślącą – mówił.
Dodał, że osoby wykluczone i dyskryminowane zawsze będą w centrum jego zaangażowania ,- To przede wszystkim osoby niepełnosprawne, seniorzy, emeryci, renciści, osoby borykające się z problemami mieszkaniowymi – wyliczał. - Będę działał na rzecz poprawienia sytuacji ekonomicznej kobiet. W szczególności jeśli chodzi o zabezpieczenie emerytalne i równość płac – dodał.
Polityk wskazał przy tym, że jako RPO chciałby rozmawiać w Sejmie m.in. z ludowcami i liberałami.
O kandydaturze Wróblewskiego na RPO mówiło się już od kilku dni. Informacje tę częściowo potwierdził wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - Kandydaturę PiS na RPO zgłosimy w najbliższym czasie, bardzo możliwe, że to będzie Bartłomiej Wróblewski – przekazał, w ubiegłym tygodniu pytany w Sejmie przez dziennikarzy.
Zamieszanie w PSL w związku z nowym kandydatem
Do kandydatury Wróblewskiego odniósł się pozytywnie senator PSL Jan Libicki. - Skoro zostałem wywołany do tablicy to informuję że skłaniam się do poparcia posła Wróblewskiego. Myślę że dla wszystkich którzy mnie znają nie jest to specjalne zaskoczenie. Pozdrawiam – oświadczył na Twitterze.
Jednak chwilę później, rzecznik PSL Miłosz Motyka przekazał na antenie TVN24, że ludowcy nie poprą kandydatury Wróblewskiego. - Pomysły, aby to poseł Wróblewski był kandydatem PiS-u na RPO już były i PSL jednoznacznie się temu sprzeciwiał w Sejmie i w Senacie – mówił Motyka. - Konsekwentnie mówimy "nie" takim politycznym kandydaturom. Jako Polskie Stronnictwo Ludowe będziemy w Sejmie i w Senacie głosowali przeciw - podkreślił.
W tym samym tonie wypowiadał się szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Nie ma zgody PSL na to, aby stanowisko RPO objął czynny polityk obozu władzy. Nie gwarantuje on niezależności tego urzędu i nie będzie on stał po stronie obywateli w sporze z silnym, opresyjnym, aparatem rządu PiS – oświadczył w mediach społecznościowych.
Sprawa aborcji
O pośle Wróblewskim zrobiło się głośno, gdy w ubiegłym roku stanął na czele grupy parlamentarzystów, którzy w Trybunale Konstytucyjnym złożyli wniosek dotyczący sprawdzenia, czy funkcjonujące wówczas przepisy aborcyjne są zgodne z konstytucją.
W konsekwencji TK orzekł, że dopuszczalność przerwania ciąży w przypadku ciężkiego upośledzenia lub choroby płodu jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Oznaczało to usunięcie z prawa polskiego przepisu, który na to pozwalał.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego spowodował liczne antyrządowe protesty w wielu miastach Polski, które trwają do dziś.
Zawieszanie w zw. z piątką dla zwierząt
We wrześniu 2020 r., Polacy znów usłyszeli o pośle, bowiem wówczas zagłosował on przeciwko piątce dla zwierząt, czyli ustawie firmowanej przez Jarosława Kaczyńskiego. Za nieposłuszeństwo parlamentarzysta na kilka miesięcy został zawieszony w prawach członka partii.
Impas ws. RPO
Zgodnie z art. 209 ust. 1 Konstytucji, Rzecznik Praw Obywatelskich jest powoływany przez Sejm za zgodą Senatu. W lutym Senat nie wyraził zgody na powołanie Piotra Wawrzyka (kandydata PiS – red.) na stanowisko RPO. W związku z tym procedura wyboru Rzecznika musi być ponowiona.
Sejm z kolei konsekwentnie odrzucał kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz, na którą wskazywała opozycja. Ostatecznie Rudzińska-Bluszcz zrezygnowała z kandydowania na RPO.
