W promieniu dwustu metrów od naszej redakcji jest ich co najmniej dziesięć. Gdy znika jeden prawie natychmiast na jego miejsce pojawia się inny. Ile jest ich dokładnie w całym mieście nie wie chyba nikt. By założyć taką firmę nie trzeba wielkiego kapitału, dlatego też wielu szuka w tej branży swojej szansy.
Secondhandy, ciucholandy, lumpeksy, szmateksy - nazw jest wiele, wszyscy jednak i tak wiedzą, że chodzi o jeden i ten sam rodzaj sklepu z odzieżą używaną. Kiedyś były to synonimem biedy, kupowanie w nich było wstydliwe. Teraz trafiły na główne ulice, do galerii handlowych.
Ludzie nie wstydzą się już kupować odzieży używanej. Coraz głośniej o tym mówią. Dla niektórych to powód do dumy, że za kilka złotych uda im się znaleźć jakąś "perełkę".
Tydzień temu otwarto w Gorlicach chyba największą w naszym regionie placówkę tego typu. Nowy sklep powstał na Jarmarku Pogórzańskim i zajmuje powierzchnię 1500 metrów kwadratowych. Co ich skłoniło do przyjazdu do Gorlic, gdzie tego typu sklepów jest pod dostatkiem?
- Nie jesteśmy nowicjuszem na tym rynku - mówi Barbara Dąbrowska, dyrektor sprzedaży Sortexu, właściciela ciucholandu. - Nasze pojawienie się w Gorlicach to część proces rozwoju naszej firmy. Towar który tu sprzedajemy pochodzi z naszego własnego importu, głownie z Anglii, Niemiec Norwegii i Holandii - dodaje.
Według słów Dąbrowskiej, wielkość sklepu odzwierciedla potencjał firmy. W Gorlicach zatrudniają dziesięć osób, to czy będą przyjmować kolejne, zależało będzie od obrotów.
To nie pierwszy tak duży second hand w mieście. Od siedmiu lat, podobny działa na osiedlu Hallera. Jego właścicielka nie chce podać swojego nazwiska, zgadza się jednak na krótka rozmowę.
- Otwarcie tego nowego sklepu nic nie zmieniło w naszej pracy - mówi. - Wprawdzie obroty nie są takie jak wtedy gdy zakładałam firmę, ale nadal są satysfakcjonujące - dodaje..
Z jej relacji wynika, że w ciągu siedmiu lat działalności, sklep dorobił się sporej grupy stałych i wiernych klientów.
- Z tego co słyszę od stałych klientów, prawie wszyscy byli w tym nowym sklepie - mówi jedna z osób zatrudnionych w sklepie. - Sama byłam, z czystej ciekawości i muszę przyznać, że sklep jest duży ale chyba nam nie zagrozi - ocenia.
Obie panie przyznają, że największy ruch jest w dniach promocji, gdy wszystko jest po złotówce. Choć oczywiście w pozostałe dni również nie można narzekać na klientów. Przychodzą przeglądają, czasem trafiają się okazje z gatunku tych niezwykłych.
- Pamiętam, kiedyś jedna ze stałych bywalczyń kupiła praktycznie nową kurtkę znanego projektanta, za sześć złotych - opowiada sprzedawczyni. - Na drugi dzień przyszła rozpromieniona i opowiedziała, że ten model, który w katalogu projektanta kosztuje prawie sześć tysięcy - wspomina.
Takie okazje trafiają się, ale to nie reguła. Częściej jest to po prostu dobry jakościowo towar w przystępnej cenie.
Potencjał rynku zależy oczywiście od klientów. To oni decydują ostatecznie kltóry sklep odniesie rynkowy sukces.
Pani Agnieszka Domagała z Gorlic kupuje w ciucholandzie bardzo często, zarówno dla siebie jak i dla nastoletniego syna.
- Mam swój ulubiony sklep i jetem mu wierna od wielu już lat - opowiada. - Nawet to co w tej chwili mam na sobie właśnie tam kupiłam. Kupuję głównie spodnie, koszulki, kurtki. Nigdy nie kupiłam bielizny i obuwia, to musi być nowe - podkreśla..
Zapytana o nowo otwarty sklep uśmiecha i stwierdza:
-Jestem lojalnym klientem, nie byłam tam i nie wybieram się - zapewnia.
Pytani przez nas o opinie na temat rynku i jego perspektyw właściciele tego typu sklepów jak jeden mąż stwierdzają, że nie chcą by ich nazwiska zaistniały w mediach.Ich anonimowe opinie są dość podobne.
- To zbyt krótki okres by dokonywać ocen - mówią. - Czas pokaże jaki wpływ na inne sklepy będzie miało działanie tego dużego obiektu na Jarmarku.
A jak to wygląda z perspektywy sklepów z nową odzieżą?
- Dla nas ciucholandy nie są żadną konkurencja - mówi Iwona Polonek, sprzedawca w sklepie z odzieżą sportową w centrum miasta. - Sprzedajemy specjalistyczną odzież sportową, gwarantując, że jej parametry są zachowane - dodaje. - Kupując z drugiej ręki nigdy nie mamy takiej pewności - podkreśla.
W podobnie wypowiada się Anna, ekspedienta w znajdującym się w rynku sklepie z nowa odzieżą.
- U nas dominują ubrania renomowanych firm z najnowszych kolekcji - mówi. - Takie sklepy jak nasz są dla poszukujących nowości wzorniczych. Ciucholand nie wpłynął na nasze obroty, mamy chyba po prostu innych klientów.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?