Ogień bardzo szybko rozprzestrzeniał się od drewnianych belek więźby dachowej, które zapaliły się w miejscu przylegania ich do komina.
Po dostrzeżeniu ognia na poddaszu domu siedmioosobowa rodzina natychmiast opuściła budynek, chociaż na zewnątrz panował dziesięciostopniowy mróz, a ziemię pokrywał śnieg. Równocześnie zaalarmowana została straż pożarna.
Oficer dyżurny Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu wysłał do akcji aż pięć wozów bojowych z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr 1 PSP w Nowym Sączu. Alarmem poderwał również druhów z Ochotniczej Straży Pożarnej w Ptaszkowej, którzy ruszyli swymi trzema samochodami gaśniczymi. Siły zaangażowane w zimową walkę z ogniowym żywiołem wzmocnił jednostkami OSP z sąsiednich miejscowości Cieniawy i Starej Wsi.
Dojazd do gospodarstwa, w którym rozszalał się ogień, był bardzo trudny. Prowadziła tam wąska droga po stromym zboczu góry. Jezdnia była oblodzona i pokryta śniegiem.
Strażackie samochody musiały ten szlak pokonywać nie tylko w czasie dojazdu akcji, ale także później, i to wiele razy, w czasie trzygodzinnych wysiłków mających doprowadzić do stłumienia płomieni. Na miejscu brakowało wody więc trzeba było dowozić ją z innych rejonów wioski.
- Pożarem objęte było poddasze domu - relacjonuje starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. - Panowało tam olbrzymie zadymione, a dym przedostawał się na parter. Strażacy pracowali więc w maskach z aparatami do oddychania. Musieli też często zmieniać się na stanowiskach.
W wyniku pożaru zniszczeniu uległa znaczna część dachu. Strażacy zmuszeni byli też wyciąć znaczne fragmenty więźby dachowej w obrębie komina i usunąć wyłaz dachowy.
Wewnątrz domu, z powodu przepalenia, zawaliła się część stropu nad jednym z pomieszczeń na parterze.
Ze względu na przeciekającą przez strop wodę wylewną w trakcie działań gaśniczych strażacy ratowali też mienie znajdujące się w pomieszczeniach na parterze wynosząc przedmioty na zewnątrz budynku.
Jak informuje starszy brygadier Paweł Motyka w trakcie działań kontrolowano atmosferę na poddaszu elektronicznym czujnikiem wielogazowym oraz wyszukiwano punktów żaru używając do tego kamery termowizyjnej. To czyniło akcję szybszą i bardziej bezpieczną.
Działania ratowniczo – gaśnicze prowadzone przez 10 zastępów straży i 36 strażaków trwały ponad trzy godziny.
Dłużej na miejscu pożaru pozostał zastęp OSP Ptaszkowa czuwający czy na pogorzelisku nie odnawiają się zarzewia ognia.
KONIECZNIE SPRAWDŹ: